Sanatorium miłości - Małgorzata

i

Autor: TVP

Programy

Małgorzata z "Sanatorium miłości” przeszła przez piekło. Jej dzieci prawnie zgnięły

2024-03-29 16:25

Seniorka dwa lata po ślubie została wdową. Gdy po kilku latach zdecydowała się otworzyć serce na innego mężczyznę okazało się, że związała się ze sowim przyszłym oprawcą. Niedługo później dowiedziała się o zdradzie. Gdy myślała, że wychodzi już na prostą okazało się, że spłonęło jej mieszkanie, w którym znajdowały się jej ukochane dzieci. Życie jej nie oszczędzało, jednak ta nie zamierza rezygnować z prawdziwej miłości i szczęścia.

Sanatorium miłości 2024, to nie tylko radosne chwile z nowymi znajomymi i wspaniałe przygody. Uczestnicy z każdym kolejnym dniem coraz bardziej zapominają o kamerach, co przekłada się na ich śmiałość i otwartość. Tym razem swoją historią postanowiła podzielić się Małgorzata, która jak wyznała - przeszła przez prawdziwą gehennę. Seniorka dała się poznać jako silna, przedsiębiorcza kobieta, której uśmiech nie schodzi z twarzy. Okazuje się jednak, że jej życie nie zawsze było kolorowe. Kobieta wiele lat temu została sama z dwuletnim synem. Musiała poradzić sobie z jego wychowaniem i utrzymaniem.

U mnie nie było, że ja sobie nie poradzę. Zakasam rękawy i mówię: "Kto, jak nie ty, Gośka?". Dasz radę - wyjawiła w trakcie nagrań.

Aktorzy, do których WSZYSCY stracili szacunek | To Się Kręci #32

Sanatorium miłości - Małgorzata

Kuracjuszka, z drżącym głosem opowiedziała o tragicznym wypadku, w którym zginął jej ukochany. Niestety, nie udało się go uratować, a o śmierci mężczyzny dowiedziała się na wakacjach.

Z pierwszym mężem nie mieliśmy okazji tego szczęścia zaznać. Zostałam wdową po dwóch latach. To był wypadek. Mój mąż pojechał do siostry remontować mieszkanie

Malutkie dziecko zostawiam z rodzicami, biorę koleżankę no i jadę na pogrzeb do Milanówka. No i całą drogę w pociągu płaczę oczywiście

Małgorzata z Sanatorium miłości 2024 zdradziła, że po jego śmierci przez trzy lata niemal nie wychodziła z domu. Dodała, że sama była siedem lat. Pomimo tego, że od tragicznych wydarzeń minęło już wiele lat, to na ich wspomnienie nadal łamie jej się głos. Kiedy myślała już, że w końcu udało jej się znaleźć kogoś, przy kim będzie szczęśliwa i poczuje sę bezpieczna, okazało się, że związała się ze swoim przyszłym oprawcą.

kto zabrać. Mówię: „To ja mam fundamenty kopać?”. Ja to bym kopała, ale ten mój mąż ani do roboty, ani do interesów tak naprawdę. No i w sumie ja pojechałam do Berlina, bo chciałam sobie status materialny poprawić, bo tutaj nie mogłam na nic liczyć - zdradziła.

Z jego strony była akceptacja mojego syna. Ale potem mnie uderzył. Nigdy nie chodziłam, nie żaliłam się. Moi rodzice do tej pory nie wiedzą. Moje dzieci też nie wiedzą. Tak sama to w sobie dusiłam. Poszłam w wir pracy.

Uczestniczka zdradziła, że w pewnym momencie do jej drzwi zapukała kobieta, która powiedziała, że jej siostra będzie mieć dziecko z mężem Małgorzaty. Seniorka wiedziała, że po rozstaniu z mężem może mieć poważne kłopoty finansowe jednak zdecydowała, że ich związek zakończył się rozwodem. Bywały momenty, że miała problem z zapłatą rachunków za wodę czy prąd.

Mogłabym się załamać tak naprawdę… Ale dzieci to jest wszystko, co mnie uszczęśliwia tak naprawdę do tej pory. Nie mogłabym ich zostawić.

Kiedy już wydawało jej się, że wychodzi na prostą nadszedł kolejny cios. Gdy była w pracy dowiedziała się, że płonie jej mieszkanie. Co więcej, w lokalu znajdowały się jej dzieci.

Dobrze, że ktoś, kto pieczywo rozwoził w nocy, nie mam pojęcia, bo to było gdzieś tak pomiędzy 1:00 a 2:00, zauważył i zapukali do mojej Karoliny. Nie wiem, czy to nie byłby czad, czy zawalenie się sufitu.

Po tragicznych wydarzeniach spakowała to, co zostało i wprowadziła się do swoich rodziców. Niedługo później wyjechała za pracą. Wystarczyło kilka lat, by w pełni wyszła na prostą, uniezależniła się i rozkręciła swój własny biznes. Podkreśla, że teraz w programie szuka już tylko miłości życia i mężczyzny, przy którym w końcu poczuje się bezpiecznie.