“Barbie”: RECENZJA. Czy warto obejrzeć nowy film Grety Gerwig?

i

Autor: Warner Bros. “Barbie”: RECENZJA. Czy warto obejrzeć nowy film Grety Gerwig?

Recenzje

“Barbie”, czyli co jest nie tak z naszym światem? (RECENZJA)

2023-07-22 10:45

Po miesiącach czekania ulubienica małych dziewczynek wreszcie zmierza do kin. “Barbie” trzykrotnie nominowanej do Oscara Grety Gerwig to nie tylko opowieść o kultowej lalce, która na zawsze odmieniła świat (jakkolwiek górnolotnie by to nie brzmiało), ale także dzieło, które może zmienić realia współczesnej rzeczywistości. A takie przynajmniej ma ambicje.

Witajcie w Barbie Landzie, miejscu, gdzie słońce zawsze świeci wyjątkowo jasno, każdy dzień jest najlepszym dniem waszego życia, nie istnieje coś takiego jak cellulit, a kobiety piastują wszystkie najważniejsze stanowiska, o jakich moglibyście tylko pomyśleć. Brzmi niczym spełnienie wszelkich marzeń, nieprawdaż? A jednak podskórnie, już od pierwszych minut czujemy, że coś jest tu stanowczo nie tak, i nie mam na myśli wyłącznie faktu, iż nasza Stereotypowa Barbie o jakże niebiańskim obliczu Margot Robbie zaczyna rozmyślać o śmierci i wychodzić (a raczej wypadać) z szufladki ideału, w którą wpakował ją zarząd firmy Mattel.

Sztuczość, wszechobecny plastik i ułuda normalnego życia, oraz wreszcie – uciemiężenie przedstawicieli płci “brzydkiej” jawią nam się niczym rysy na szkle, które trzyma się już tylko na przysłowiowe słowo honoru. Wtedy właśnie tytułowa bohaterka, z przymusu, nie chęci, wyrusza w podróż do realnego świata, by naprawić wyrządzone szkody. Podróż ta okazuje się być brutalnym zderzeniem z rzeczywistością, zarówno dla Barbie i towarzyszącego jej Kena, jak i dla nas, widzów.

Jak nakręcono BARBIE? Kulisy i ciekawostki z filmu | To Się Kręci #20

“Barbie” nie jest filmem feministycznym. I bardzo dobrze.

Jeśli zakładaliście, że “Barbie” będzie cukierkową odą do feminizmu i walki z patriarchatem, to byliście w błędzie. Owszem, girl power i obnażanie absurdów idei samca alfa to jedne z atrybutów najnowszego dzieła Grety Gerwig, kobiety, która dała światu “Lady Bird” i “Małe kobietki”, a scenariusz pisała wspólnie z mężem, twórcą fenomenalnej “Historii małżeńskiej”. Ale “Barbie” jest czymś znacznie, znacznie więcej.

Greta Gerwig nie bez przyczyny wykorzystała w swoim filmie lalkę, której przypisuje się prawdziwą rewolucję w życiu małych dziewczynek, wyrastających później na kobiety ambitne i odnoszące sukcesy, o jakich wcześniej im się nie śniło. Reżyserka brawurowo pokazuje nam, że postęp to zawsze miecz obosieczny, który jednych wyzwala, a innym zakłada kajdany. Jako istoty ludzkie mamy dziwną tendencję do popadania w skrajności i przesadę. Wychodząc z jednej pułapki, zmierzamy wprost do następnej. Dlaczego? Bo zazwyczaj brakuje nam szerszej perspektywy. I tym przede wszystkim jest “Barbie” – potępieniem absolutyzmu. Zderzenie Barbie Landu ze Światem Realnym okazuje się być mało spektakularne, bowiem oba te miejsca, choć z pozoru tak od siebie różne, opierają się w gruncie rzeczy na tych samych zasadach – dominacji jednej grupy czy płci, kosztem drugiej.

Wake up call, jakiego doznają Barbie i Ken popycha ich w stronę drastycznych działań i kolejnych pułapek, ale ostatecznie uczy, że agresji nie należy zwalczać agresją, a triumf jednej ze stron nie powinien oznaczać porażki drugiej. I niezależnie od tego, czy nasze kończyny zbudowane są z krwi i kości, czy też z gumy i plastiku, wszyscy pędzimy przez życie tym samym różowym kabrioletem i do jasnej cholery nie musimy stale ze sobą walczyć.   

“Barbie”: RECENZJA. Czy warto obejrzeć nowy film Grety Gerwig?

i

Autor: Warner Bros. “Barbie”: RECENZJA. Czy warto obejrzeć nowy film Grety Gerwig?

“Barbie”, czyli co jest nie tak ze współczesnym światem?

Barbie Land stanowi tu też metaforę bańki, w której coraz szczelniej się zamykamy. Social media odcinają nas od świata zewnętrznego i w efekcie nie istnieje dla nas nic spoza kręgu naszych zainteresowań i przekonań, a każdorazowa styczność z “tymi innymi” kończy się dramatem i absolutnym brakiem zrozumienia. Bo jak mamy zrozumieć coś, czego nawet nie chcemy, tudzież boimy się poznać? Tu przechodzimy do kolejnego motywu przewodniego filmu – pochwały różnorodności i niedoskonałości. Gwarantuję wam, że zaledwie 24 godziny pobytu w waszym własnym, namacalnym Barbie Landzie doprowadziłyby was do pasji szewskiej (mnie szlag trafiał po kilu minutach seansu) i ucieklibyście stamtąd z krzykiem. To, jak bardzo różnimy się od siebie sprawia, że świat jest tak fascynującym miejscem. A odmienne opinie i potrzeby innych ludzi są (o ile oczywiście nie wyrządzają nikomu krzywdy) tylko ich osobistymi opiniami i potrzebami, nie atakiem na wasze jestestwo i godność człowieka. Najlepiej obrazuje to trajektoria relacji Barbie i Kena, która – nie wchodząc w większe szczegóły – do najłatwiejszych i najzdrowszych nie należy.

Wspomniałam już o pochwale niedoskonałości, ale nie zapominajmy o innym, równie ważnym aspekcie – zwyczajności. Media społecznościowe i szerzące się w nich trendy pokroju self care i bądź najlepszą wersją siebie, niczym do bólu doskonała lalka Barbie, wbijają nam do głów przekonanie, że wiecznie musimy dążyć do czegoś wielkiego. Jakiegoś spektakularnego osiągnięcia, awansu, wymarzonej sylwetki, czy doskonałej rodziny. Jest to o tyle motywujące, co, paradoksalnie, krzywdzące, i szok malujący się na twarzy naszej filmowej Barbie sprawił, że zamarzyłam by ujrzeć go też na facjatach wszystkich toksycznych beauty influencerek. Pod tym względem “Barbie” ma bardzo jasny i dosadny przekaz – chcesz zdobyć Nagrodę Nobla? Good for you. Walczysz o stołek prezydencki? You go girl! Chcesz być po prostu zwyczajna i żeby wszyscy zostawili cię w świętym spokoju? Masz do tego pełne prawo i nie czyni cię to mniej wartościową istotą.

“Barbie”: RECENZJA. Czy warto obejrzeć nowy film Grety Gerwig?

i

Autor: Warner Bros. “Barbie”: RECENZJA. Czy warto obejrzeć nowy film Grety Gerwig?

“Barbie” to film zdecydowanie wart obejrzenia, choć nie jest pozbawiony wad

Nie będę tu wymieniać wszystkich bolączek współczesnego świata, nad którymi pochyla się Greta Gerwig, bo a) sami przecież ten film obejrzycie i ani trochę nie wątpię w wasze umiejętności poznawcze, i b) musiałabym napisać tu cały elaborat, a przecież nie o to chodzi. Jeśli zatem przyszliście tu po odpowiedź na pytanie czy warto obejrzeć “Barbie”?, donoszę, ze owszem, jak najbardziej warto. Film jest przepiękny wizualnie (scenografie to coś wręcz nierealnego), Ryan Gosling śpiewa najpiękniej i gra najlepiej (choć z tym wręczaniem mu Oscara wstrzymałabym się jeszcze do seansu “Oppenheimera”), a Greta Gerwig dowodzi, że jest nie tylko szalenie utalentowaną, ale przede wszystkim bardzo wrażliwą twórczynią. “Barbie” to dzieło mądre, zabawne, samoświadome (szanuję za pociski w stronę samego Warnera) i wzruszające (płakałam dobrych kilka razy) oraz, co istotne, a wiem, że wielu z was może się tego obawiać, w najmniejszym stopniu nie jest infantylne. Wiem, że część zagranicznych krytyków czepiało się scenariusza, nazywając go pretensjonalnym, ale ja nie wyczułam tu choćby jednej takiej nuty.

Żeby jednak nie było zbyt cukierkowo, bo w końcu nie żyjemy w Barbie Landzie, jest też kilka potknięć. Niektóre żarty okazują się przestrzelone i wkrada się kilka dłużyzn, ale moim największym zarzutem jest… nadmiernie rozdmuchana kampania marketingowa. W zwiastunach i wszelkiej maści klipach pokazano nam zwyczajnie za dużo, przez co film sam w sobie nie robi już takiego efektu WOW, jaki zrobiłby, gdyby promocję ograniczono do absolutnego minimum. Niemniej jednak uroczyście ogłaszam, że film “Barbie” spełnia pokładane w nim nadzieje i jest produkcją dobrą, w porywach nawet do bardzo dobrej. Zatem czym prędzej wskakujcie w swoje różowe wdzianka i pędźcie do kin, nie zapominając przy tym o chusteczkach, bo kilka scen naprawdę chwyta za serducho.