We wtorek przed litewskim Sejmem w Wilnie odbył się protest w obronie niezależności nadawcy publicznego LRT (Litewskie Radio i Telewizja). Demonstranci zgromadzili się pod hasłami: „Wolność słowa i mediów”, „Ręce precz od wolnych mediów” oraz „Pozwólcie pracować”. Według szacunków policji, w akcji wzięło udział od 5 do 8 tysięcy osób.
Protest w obronie wolnych mediów
Protestujący wyrażali swoje obawy dotyczące planowanych zmian w prawie, które ich zdaniem mogą prowadzić do przejęcia kontroli nad LRT przez rząd. – Jesteśmy tu po to, żeby ten rząd nie przejął kontroli nad naszym nadawcą publicznym. Rząd próbuje odebrać społeczeństwu wolność słowa – mówili w swoich wystąpieniach.
Kluczowe postulaty protestujących:
- Obrona niezależności LRT
- Zachowanie wolności słowa i mediów
- Sprzeciw wobec upolityczniania mediów publicznych
- Zmiany w prawie budzą niepokój
Niepokój wśród dziennikarzy i pracowników LRT wywołała omawiana w Sejmie propozycja uproszczenia warunków odwołania dyrektora generalnego LRT. Obecnie, zgodnie z obowiązującym prawem, do odwołania dyrektora generalnego wymagana jest zgoda dwóch trzecich z 12-osobowego składu zarządu LRT. Omawiana poprawka przewiduje, że wystarczy zgoda tylko połowy z nich.
Oświadczenie protestujących
„To droga do upolitycznienia LRT i zagrożenie, że każdy nowy zarząd będzie dążył do mianowania dyrektora generalnego według własnych upodobań” – podkreślili protestujący w oświadczeniu.
Akcja protestacyjna w LRT
Wtorkowy wiec poprzedziła tygodniowa akcja protestacyjna pracowników LRT. Na antenach nadawcy publicznego ogłaszane były minuty ciszy. Przekazywano informacje o znaczeniu wolnych mediów i ostrzeżenia, co może się wydarzyć, gdy te media utracą niezależność.
Reakcja parlamentu
We wtorek w Sejmie miało się odbyć drugie czytanie proponowanej nowelizacji dotyczącej odwołania dyrektora LRT, ale je odwołano. Przewodniczący parlamentu Juozas Olekas poinformował, że zostanie zgłoszony nowy projekt ustawy określającej procedury odwoływania szefa nadawcy publicznego.