- Wcześniejsze raporty mówiły o 83 ofiarach, jednak liczba ta rosła wraz z dotarciem ekip do kolejnych kondygnacji dwóch budynków, które najbardziej ucierpiały w środowym pożarze.
- Wśród rannych wiele osób wciąż przebywa w szpitalach.
Ratownicy kończą przeszukiwanie wieżowców po pożarze w Hongkongu
108 osób zginęło na miejscu. Na razie nie udało się ustalić tożsamości aż 89 ofiar, a stopień zwęglenia ich ciał może uniemożliwić rozpoznanie. W sumie poszukuje się ponad 200 osób.
Zgodnie z informacjami lokalnych mediów, służby planują zakończyć poszukiwania w piątek, 28 listopada 2025 roku. Strażacy zapowiedzieli wejście siłowe do wszystkich lokali – około 2 tys. mieszkań – aby upewnić się, że w środku nie ma już więcej ofiar.
Władze zastrzegły, że ostateczna liczba zabitych może jeszcze wzrosnąć. W ramach akcji poszukiwawczo-ratunkowej strażacy dostali się dotąd do ponad połowy z 2 tys. mieszkań kompleksu Wang Fuk Court. Mieszkańcy będą mogli wrócić do domu dopiero po zakończeniu przeszukiwań i zebraniu dowodów przez służby.
„Trzeba było dzwonić i pukać do drzwi” – mieszkańcy skarżą się na brak alarmu
W relacjach mieszkańców powtarza się zarzut dotyczący braku działania systemu przeciwpożarowego. Jak mówią, nie słyszeli alarmów, gdy ogień rozprzestrzeniał się po kompleksie.
- Trzeba było dzwonić i pukać do drzwi, mówić im, żeby uciekali – tak to wyglądało” – relacjonował jeden z ocalałych
Trzy osoby zatrzymane. Podejrzenie „rażącego zaniedbania”
Policja aresztowała trzech przedstawicieli firmy budowlanej odpowiedzialnej za remont osiedla. Postawiono im zarzuty „rażącego zaniedbania” oraz nieumyślnego spowodowania śmierci.
Według głównego sekretarza administracji Hongkongu, Erica Chana, śledczy podejrzewają, że szybkie rozprzestrzenianie się ognia mogło mieć związek z zastosowaniem łatwopalnych siatek i płyt piankowych, które otaczały bambusowe rusztowania i zabezpieczały okna mieszkań. Chan stwierdził, że konieczne jest „przyspieszenie całkowitego przejścia na metalowe rusztowania”.
W mediach społecznościowych trwa jednak dyskusja o bezpieczeństwie tradycyjnych bambusowych konstrukcji. Część komentujących zwraca uwagę, że mimo wielogodzinnego pożaru rusztowania niemal się nie spaliły.
W akcji ratowniczo-gaśniczej brało udział ponad 2300 strażaków, 391 wozów strażackich i 188 karetek. Śmierć poniósł jeden strażak, a 12 odniosło obrażenia; jeden z nich jest w stanie krytycznym. Przedstawiciel straży pożarnej wyjaśnił, że w akcji nie użyto śmigłowców, gdyż zrzuty wody z powietrza są nieskuteczne w gaszeniu pożarów w budynkach.
Najtragiczniejszy pożar od 1948 roku
Lokalna prasa podkreśla, że to najpoważniejsza katastrofa pożarowa w Hongkongu od 1948 roku i jednocześnie największa od przekazania miasta Chinom w 1997 roku.
Hongkong, jedna z najgęściej zaludnionych metropolii świata, pełen jest wysokich budynków mieszkalnych. Dzielnica Tai Po, gdzie doszło do tragedii, liczy około 300 tys. mieszkańców.