Wyrok i reakcje
Sąd w Nowym Jorku ogłosił, że ponad rok spędzony przez Combsa w areszcie zostanie zaliczony na poczet kary, co oznacza, że wyjdzie na wolność za około trzy lata. Prokuratura domagała się ponad 11 lat więzienia, podczas gdy obrona wnioskowała o rok i dwa miesiące. 55-letni artysta nie przyznał się do winy i zapowiedział apelację.
Sędzia Arun Subramanian uzasadniając wyrok podkreślił, że muzyk wyrządził ogromne cierpienie swoim ofiarom, m.in. byłej partnerce Casandrze Venturze. – To było zniewolenie, które doprowadziło zarówno panią Venturę, jak i inną kobietę, określaną jako „Jane”, do myśli o odebraniu sobie życia – powiedział.
Wstrząsające zeznania
Podczas procesu Ventura zeznała, że w trakcie 10-letniego związku Combs kilkaset razy zmuszał ją do uprawiania seksu z nieznajomymi. Na sali sądowej zaprezentowano także nagranie, na którym muzyk bije partnerkę na korytarzu hotelu w Los Angeles.
Druga z pokrzywdzonych, „Jane”, zeznała, że raper wywierał na nią presję, aby współżyła z męskimi prostytutkami pod wpływem narkotyków, podczas gdy on nagrywał lub obserwował całe zdarzenia.
Prokuratorka Christy Slavik podkreślała, że tylko surowy wyrok może sprawić, że Combs poniesie odpowiedzialność za lata przemocy. Obrona argumentowała natomiast, że chodziło o „niekonwencjonalne praktyki seksualne”, na które – według adwokatów – partnerki miały wyrażać zgodę.
Emocje w sądzie
W trakcie rozprawy głos zabrały dzieci muzyka, prosząc o łagodniejszy wyrok. – On nadal jest naszym tatą i nadal potrzebujemy go w naszym życiu – mówiła jego córka Jessie. W tym czasie Combs miał płakać.
Obrona przedstawiła również nagranie, w którym podkreślano jego działalność charytatywną i filantropijną. Sędzia uznał to za okoliczność łagodzącą, jednak podkreślił powagę zarzutów i pochwalił odwagę kobiet, które zdecydowały się zeznawać przeciwko muzykowi.