- Jerzy Tyc, lider Stowarzyszenia Kursk, zginął w Ukrainie, walcząc po stronie Rosji.
- Polski obywatel, odznaczony przez Siergieja Szojgu, wcześniej zajmował się renowacją radzieckich pomników.
- Jakie były motywy Tyc'a i jak jego śmierć jest wykorzystywana w rosyjskiej propagandzie?
Śmierć w strefie działań wojennych
Jerzy Tyc, znany w Polsce jako szef Stowarzyszenia Kursk, które zajmowało się renowacją pomników i grobów żołnierzy radzieckich, zginął podczas działań wojennych w Ukrainie. Informację o jego śmierci podało biuro prasowe władz obwodu kurskiego, cytowane przez rosyjski portal RBK. Polski obywatel od kilku lat mieszkał w Rosji, a po rozpoczęciu inwazji na Ukrainę zaciągnął się do armii Władimira Putina.
Odznaczony przez Szojgu
W komunikacie opublikowanym na Telegramie przekazano, że Tyc poległ w strefie „specjalnej operacji wojskowej”, czyli jak w rosyjskiej propagandzie określa się inwazję na Ukrainę. Władze obwodu kurskiego podkreśliły, że pod jego kierownictwem w Polsce odrestaurowano dziesiątki pomników i grobów żołnierzy Armii Czerwonej. W maju 2020 roku został odznaczony medalem „Pamięci Obrońców Ojczyzny” przez ówczesnego ministra obrony Rosji, Siergieja Szojgu.
Z Polski do Rosji
Według rosyjskich władz Tyc miał działać „pod silną presją rusofobicznych władz Warszawy”, co – jak twierdzą – skłoniło go do opuszczenia Polski i osiedlenia się w Rosji. Na froncie przyjął pseudonim „Zygmunt”. W komunikatach propagandowych podkreślano, że „pozostał wierny swoim przekonaniom i walczył z neonazistami”.
Stowarzyszenie Kursk i kontakty z rosyjską dyplomacją
Stowarzyszenie Kursk działa w Polsce od ponad dekady. Jerzy Tyc był jego liderem i często występował w rosyjskich mediach, krytykując polskie władze. Onet przypomniał, że kilka lat temu członkowie organizacji byli nawet goszczeni przez rzeczniczkę rosyjskiego MSZ Marię Zacharową, a nagrania z tego spotkania pokazywała rosyjska telewizja.
Historia wojskowości pasją życia
W wywiadach Tyc wielokrotnie mówił, że jego pasją była historia wojskowości. Jak opowiadał w rozmowie z rosyjskim portalem gornovosti.ru w 2023 roku, ukończył szkołę wojskową, a następnie służył w armii do 1989 roku. Później wstąpił do policji, jednak ostatecznie poświęcił się działalności związanej z upamiętnianiem żołnierzy Armii Czerwonej.
– Polacy i Rosjanie wspólnie walczyli ze wspólnym wrogiem, ale jest to historia niewygodna dla współczesnych władz Polski i chciałyby o tym zapomnieć – mówił wówczas, podkreślając, że wierzy w „powrót przyjaźni polsko-rosyjskiej”.
„Nigdy nikt mnie nie przepędził”
W 2019 roku w rozmowie z agencją TASS stwierdził, że od 11 lat podróżował po Polsce, odnawiając radzieckie pomniki. – Nigdy żaden mieszkaniec nie podniósł na mnie ręki, nigdy nikt mnie nie zaatakował, nigdy nikt mnie nie przepędził ani nie powiedział: „odejdź, jesteś rosyjskim agentem”. Ale tak mówią urzędnicy i politycy – podkreślał.
Symbol w rosyjskich mediach
Śmierć Jerzego Tyca stała się tematem szeroko komentowanym w rosyjskich mediach, które przedstawiają go jako symbol działalności „na rzecz pamięci historycznej” i ofiarę „walki z neonazizmem” na Ukrainie.
Opracował: Dawid Piątkowski, źródło: RMF24