Do zdarzenia doszło w poniedziałek, około godziny 18:00 czasu polskiego, w samym centrum Liverpoolu. Tysiące fanów piłki nożnej wyległy na ulice, aby celebrować wielki sukces swojej drużyny – zdobycie upragnionego mistrzostwa w angielskiej Premier League. Niestety, radosna feta została brutalnie przerwana przez nieoczekiwany i tragiczny incydent. Ciemny minivan z dużą siłą wjechał w niczego niespodziewających się ludzi.
Kierowca staranował kibiców. "To działo się niezwykle szybko"
Świadkowie tych mrożących krew w żyłach chwil opisują, że wszystko potoczyło się błyskawicznie. Według ich relacji, kierowca minivana najpierw uderzył w kilka osób, po czym na moment się zatrzymał. Kiedy rozwścieczony tłum rzucił się na pojazd i zaczął wybijać w nim szyby, mężczyzna siedzący za kierownicą gwałtownie przyspieszył, przejeżdżając znacznie więcej osób. Skutki tego manewru okazały się tragiczne.
Jeden ze świadków, Harry Rashid, który był na miejscu z żoną i dwiema małymi córkami, opowiadał o chaosie. Samochód przejechał tuż obok jego rodziny. "To działo się niezwykle szybko" — relacjonował wstrząśnięty mężczyzna. "Słyszeliśmy tylko trzaski jak ludzie spadali z maski pojazdu". Jego zdaniem, całe zdarzenie wyglądało na celowe działanie kierowcy minivana, co dodatkowo potęguje grozę sytuacji. Na miejscu natychmiast zaroiło się od służb ratunkowych. Strażacy, którzy przybyli jako jedni z pierwszych, stanęli przed niezwykle trudnym zadaniem – musieli podnieść pojazd, aby uwolnić cztery ofiary, w tym jedno dziecko, które zostały uwięzione pod nim.
Jaki jest stan poszkodowanych w Liverpoolu?
Według informacji przekazanych przez służby medyczne, pomoc na miejscu zdarzenia udzielono około 20 osobom, które doznały niegroźnych obrażeń. Niestety, kolejnych 27 osób, z poważniejszymi obrażeniami, w tym czworo dzieci, wymagało natychmiastowego przewiezienia do szpitala. Stan dwóch poszkodowanych osób, w tym jednego dziecka, określany jest jako ciężki. Lekarze walczą o ich zdrowie, a całe miasto wstrzymuje oddech, czekając na kolejne informacje.
Kierowca samochodu, 53-letni biały Brytyjczyk pochodzący z okolic Liverpoolu, został aresztowany. Na specjalnie zwołanej konferencji prasowej przedstawiciele policji zapewniali, że był to "odosobniony" incydent, który "nie jest traktowany jako akt terroryzmu".
Policja jednocześnie zaapelowała do opinii publicznej, "aby nie spekulowała, ani nie rozpowszechniała dezinformacji w mediach społecznościowych", co mogłoby jedynie utrudnić prowadzone dochodzenie i wprowadzić niepotrzebny chaos informacyjny.
Wcześniej głos w sprawie zabrał premier Wielkiej Brytanii, Keir Starmer, który mówił o "przerażających" scenach w Liverpoolu. "Myślami jestem ze wszystkimi, którzy ucierpieli" – dodał lider brytyjskiej opozycji, wyrażając swoje współczucie dla ofiar i ich rodzin.