Drony zza wschodniej granicy będą zestrzeliwane? Padła ważna deklaracja szefa MON

2025-09-09 11:19

Coraz częstsze incydenty z udziałem dronów na wschodniej granicy Polski budzą niepokój. Czy wojsko powinno zestrzeliwać obiekty wlatujące w naszą przestrzeń powietrzną? Wicepremier i szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz nie ma wątpliwości: "tak, jeśli jest to zasadne". Podkreśla jednak, że każda taka decyzja to ogromna odpowiedzialność.

Drony spadają nad Bałtykiem

i

Autor: Pixabay.com
  • Szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz zezwolił na zestrzeliwanie dronów naruszających polską przestrzeń powietrzną, decyzję pozostawiając wojskowym.
  • Kluczowa jest szybka analiza ryzyka i identyfikacja obiektu, czy to dron bojowy, wabik czy przemytniczy.
  • Dowiedz się, dlaczego ta decyzja jest tak trudna i co oznaczają liczne incydenty na wschodniej granicy!

Wzmożony ruch dronów za naszą wschodnią granicą i kolejne incydenty z ich udziałem w Polsce stawiają pytanie o bezpieczeństwo mieszkańców terenów przygranicznych. W rozmowie z radiem ZET, szef resortu obrony Władysław Kosiniak-Kamysz, odniósł się do kwestii zestrzeliwania obiektów naruszających polską przestrzeń powietrzną. Jego stanowisko jest jasne, choć obwarowane ważnymi warunkami.

Zielone światło, ale z dużą ostrożnością

Szef MON dał zielone światło dla zestrzeliwania dronów, jednak podkreślił, że ostateczna decyzja nie należy do polityków, a do wojskowych. Spoczywa ona na barkach Dowódcy Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych, generała Macieja Klisza, który ma w tej kwestii pełne poparcie ministra.

Jak tłumaczył Kosiniak-Kamysz, nie jest to prosta decyzja. Przed jej podjęciem trzeba przeprowadzić błyskawiczną analizę ryzyka. "To Dowódca Operacyjny, cały system obrony powietrznej ma do podjęcia decyzję, czy zestrzelenie powoduje większe skutki dla ludności cywilnej, czy mniejsze. To jest trudna decyzja" - podkreślił szef MON.

Dron bojowy, wabik czy przemytniczy?

Kluczowym wyzwaniem jest natychmiastowa identyfikacja obiektu. "Należy określić, czy mamy do czynienia z dronami uzbrojonymi, dronami wabikowymi czy dronami przemytniczymi. To jest ta trudność i ta trudna analiza" - zaznaczył minister.

Władysław Kosiniak-Kamysz przypomniał o skali zjawiska, mówiąc, że są dni, gdy po stronie ukraińskiej w powietrzu znajduje się ponad 800 dronów. W czwartym roku konfliktu zbrojnego incydenty z naruszeniem przestrzeni powietrznej zdarzają się również w innych państwach graniczących ze strefą wojny.

Seria incydentów na wschodniej granicy

Słowa ministra padają w kontekście serii niepokojących zdarzeń na Lubelszczyźnie.

  • W nocy z niedzieli na poniedziałek, zaledwie 300 metrów od przejścia granicznego z Białorusią, w miejscowości Polatycze, znaleziono szczątki drona. Prokuratura ustaliła, że nie był to dron bojowy, a na jego częściach widnieją napisy cyrylicą.
  • W minioną sobotę w miejscowości Majdan-Sielec, 50 km od granicy z Ukrainą, również odnaleziono szczątki drona. Według rzecznika MON, był to najprawdopodobniej dron przemytniczy.
  • Najpoważniejszy incydent miał miejsce w nocy z 19 na 20 sierpnia pod Osinami, gdzie obiekt latający spadł na pole i eksplodował, wybijając szyby w pobliskich domach. Szef MON określił wówczas zdarzenie jako rosyjską prowokację.

Mimo tych wydarzeń, minister obrony narodowej zapewnił mieszkańców terenów przygranicznych o pełnym zaangażowaniu służb. "Chcę zapewnić wszystkich tych, którzy mieszkają tuż obok granicy (...), że robimy wszystko wspólnie ze Strażą Graniczną i innymi służbami, żeby zapewnić najwyższy poziom bezpieczeństwa. Ale żyjemy w takim, a nie innym miejscu" - podsumował Kosiniak-Kamysz.