Prime MMA 11 w Ostrowie Wielkopolskim
- Jestem niezwykle zmotywowany - przekonuje Jacek Murański przed sobotnią (11 stycznia 2025) walką w Ostrowie. - Tym bardziej, że będę bił się z wielokrotnym mistrzem świata, z jednym z najwybitniejszych strikerów nie tylko w Polsce i Europie, ale i na świecie. Jako człowiek Dominik Zadora absolutnie nie zasługuje na mój szacunek, wręcz na pogardę i uzasadnioną nienawiść, natomiast jest to jeden z najwybitniejszych sportowców. Dlatego jest to gigantyczne wyzwanie sportowe - takie w sam raz na uwieńczenie mojej kariery w MMA - wyjaśnia. - Prime MMA 11 miało być moim "last dance" - zaznacza. - Federacja podpisała ze mną kontrakt na "trylogię" z Arkadiuszem Tańculą, z którym w przeszłości już walczyłem - przypomnijmy - przez dziewięć rund nie dałem się powalić, mimo zerwanego bicepsu. Teraz jestem w innym miejscu sportowym, jestem zdrowy, w dobrej formie, ale Tańcula wystraszył się mojej dyspozycji i odmówił, powiedział, że potrzebuje jeszcze czasu, kolejnych trzech miesięcy. Awaryjnie zaproponowano mi Tazzy’ego, który jest w serii ośmiu zwycięstw. Mieliśmy walczyć w rzymskiej klatce, której jestem pomysłodawcą, a Tazzy wygrał w niej na Stadionie Narodowym. Ta walka, ze względów organizacyjnych, także nie dojdzie do skutku. Następnie pojawił się pomysł walki dwóch na jednego, ja przeciwko Good Boys’om (Natan Marcoń i Adrian Cios – red.). Ostatecznie jednak, w ostatniej chwili, zaproponowano mi walkę z Zadorą. Uznałem, że to też jest ok. Jestem przekonany, że pokonam go już w pierwszej rundzie - zapewnia Murański, zaznaczając, że jeśli wygra, to zawalczy jeszcze za kilka miesięcy z Tazzym.
Jak wyglądają ostatnie dni i godziny przed walką? - Ostatni tydzień to już jest luz kompletny, nie można ryzykować, tylko delikatny trening. Ważne jest to nastawienie psychiczne, a o dietę dba żona - wyjaśnia.
Kontrowersje wokół gal i walk freak fight MMA
Tzw. freak fighty MMA wywołują wiele kontrowersji. Pod koniec 2024 roku głos w tej sprawie zabrał premier. - One są jeszcze gorsze niż pornografia, a nikomu nie przychodzi do głowy, żeby kwestionować zakaz pornografii w mediach ogólnie dostępnych - powiedział Donald Tusk. Szef rządu podkreślił, że "nie jest zwolennikiem żadnych form cenzury", ale "powinny być jakieś ograniczenia jeśli chodzi o dostęp najmłodszych do tego typu wydarzeń".
- Nie wolno generalizować - odpowiada Jacek Murański. - To tak jakby powiedzieć, że Sejm Rzeczypospolitej jest patologiczny, bo zasiada w nim Łukasz Mejza. No przecież to jest nieprawda. Zasiada w nim Łukasz Mejza. Ale jako instytucja, Sejm nie jest patologiczny. Jest ostoją prawa, stanowi prawo. To tak jakby powiedzieć, że Senat RP jest patologiczny, bo na jego czele stał marszałek Grodzki. To tak, jakby powiedzieć, że Parlament Europejski jest patologiczny, bo zasiadał tam Ryszard Czarnecki czy pani Eva Kaili, która "lubiła" katarskie vel rosyjskie petrodolary, służby złapały ją na gorącym uczynku. Czy to jest patologiczna struktura? No nie, dlatego nie wolno generalizować. Na galach także trafiają się różne osoby, które nie mają nic do powiedzenia, więc ogniskują na sobie uwagę poprzez wulgaryzmy czy wyzwiska. Jest sobie jakiś patostreamer, dzwoni do niego federacja i sobie myśli: "aha, czyli jestem fajny z tymi moimi zachowaniami". Czy mi się to podoba? No nie. Z drugiej strony, gdy bliżej poznałem np. Kasjusza Życińskiego, to zmieniłem o nim zdanie, był wulgarny na konferencjach, ale to normalny, fajny chłopak. Te jego ataki ad personam, wulgarne, one mieszczą się w jakiś ramach, stanowią jakiś ciąg logiczny, natomiast są faktycznie takie osoby, które wyrzucają z siebie przekleństwa i uważają, że to jest fajne. No to nie jest fajne, ta formuła już się wyczerpała - ocenia Murański, zaznaczając, że "każdy bierze odpowiedzialność za siebie".
- Ale jeżeli ktoś mi powie, że patologicznymi postaciami są wielcy mistrzowie sportu, tacy jak Tomasz Adamek czy siatkarz Zbigniew Bartman, tylko dlatego, że wielokrotnie bili się we freak fightach, to chyba zwariował - podsumował.
Murański nie jest za ograniczeniem wieku dla widzów walk MMA, ale uważa, że w kontraktach powinny znaleźć się zapisy zobowiązujące do zachowań "w pewnych ramach" oraz do ograniczenia wulgarnego języka.
Jednocześnie stwierdził, że "ostatnia ofensywa medialna miała na celu zohydzić freak fight MMA". - To całe wzmożenie, ta cała krucjata moralna tak naprawdę podszyta jest interesem. Chodzi oczywiście o ogromne pieniądze, do tego finansowego tortu chcieliby mieć dostęp inni różni ludzie. Pomysł mają taki, żeby zorganizować coś, co będzie społecznie akceptowalne, ale tak naprawdę szybko zmieni się w dokładne odbicie federacji FAME czy PRIME - dodał.
Murański ogłosi start w wyborach prezydenckich
- Zamierzam wystartować w wyborach prezydenckich. Swoją decyzję ogłoszę oficjalnie po sobotniej walce - zapowiada i zapewnia, że zbierze 100 tys. podpisów niezbędnych do rejestracji komitetu wyborczego. Murański w przeszłości został skazany na ponad trzy lata więzienia, ale jak wyjaśnia, to nie będzie przeszkodą. - Formalnie jestem niekarany, sąd zdecydował o zatarciu - deklaruje.
Jacek Murański został skazany za rzekome pobicie, do którego, jak mówi, nigdy nie doszło. Do jego baru, który prowadził ponad 10 lat temu w Wałczu, przyszli mężczyźni, którzy chcieli odkupić od niego nieruchomość kupioną na licytacji komorniczej. Miało dojść do ostrej wymiany zdań, ale nie do pobicia. Murański podkreśla, że do spotkania doszło w niedzielę, a mężczyźni zgłosili się na obdukcję dopiero we wtorek, wskazując na niedzielę, jako dzień pobicie. Mimo że w poniedziałek mieli odwiedzić lokalny urząd - później urzędnicy mieli zeznać, że mężczyźni nie byli pobici, nie mieli żadnych śladów. Sprawę na korzyść Murańskiego opisywały lokalne media. - Jeden z tych rzekomo pokrzywdzonych był hospitalizowany po tym napadzie, bo faktycznie był napad na niego, tylko że we wtorek i nie ja go dokonałem i nie miałem z nimi wspólnego, był hospitalizowany w Niemczech i dziennikarze dotarli do karty z niemieckiego szpitala – mówi.
Wątpliwości jest wiele, a Murański oskarża policjantów o tortury, liczy na ich skazanie. Czy będzie domagał się odszkodowania od państwa, za jak mówi, niesłuszne skazanie na ponad trzy lata więzienia – na to pytanie nie odpowiada, najpierw chce do końca wyjaśnić sprawę na drodze sądowej.
Murański: Daję na WOŚP i Caritas, popieram 800 plus
Jak mówi, wystartuje w wyborach, żeby "wprowadzić trochę równowagi". Kampania ma być prowadzona głównie w internecie. - Będziemy się opierali na moich internetowych sojusznikach i przyjaciołach - zapowiada.
Dopytywany o postulaty czy program chwali geopolitykę PiS, w tym wsparcie dla Ukrainy, jako bufora pomiędzy Polską i Rosją. - Z Niemcami się nie ma sensu skłócać. Amerykanie są daleko – przekonuje, zaznaczając, że trzeba współpracować z administracją Donalda Trumpa. Pozytywnie ocenia także program 800 plus, mówiąc o potrzebie zapewnienia godności obywateli. Hasłem kampanii ma być "Jedna pięść, ponad podziałami". – Daję na WOŚP i Caritas – zapewnia. Zwraca uwagę, że jego hasłem posługują się już Trzaskowski i Tusk.
Murański pytany o obecnego prezydenta Polski przyznaje, że nie może powiedzieć o nim złego słowa. A jako najlepszego prezydenta po 1989 roku wskazuje Lecha Kaczyńskiego. - Ostatni człowiek z takim zmysłem geopolitycznym – ocenia, krytykując jednocześnie obecnego kandydata PiS na prezydenta Karola Nawrockiego.
Murański krytykuje Nawrockiego
Zdaniem Murańskiego, każdy kandydat z PiS byłby lepszy od Nawrockiego - wśród nich wymienia Przemysława Czarnka, Kacpra Płażyńskiego czy Mateusza Morawieckiego. Murański kilkukrotnie przywołuje artykuł "Rzeczpospolitej" pt. "Niebezpieczne związki", który opisuje m.in. znajomość Karola Nawrockiego z Patrykiem Masiakiem, ps. Wielki Bu, który ma kryminalną przeszłość i z którym Murański trenował w przeszłości w Gdańsku.
"Masiak jest nie tylko zawodnikiem MMA, ale też byłym kryminalistą. Był skazany za porwanie, siedział w celi dla niebezpiecznych więźniów, a prokuratura wiąże go z trójmiejskim gangiem sutenerów" - wyjaśniała we wrześniu "Rzeczpospolita".
Murański przekonuje, że raport dot. Karola Nawrockiego, który trafił na ręce kierownictwa PiS, przygotowali ludzie zrzeszeni w nieformalnej organizacji Aula Leopoldina. Jej członkiem ma być także Murański. - To było żółte światło ostrzegawcze. Nie został ten sygnał żółtego światła odebrany i prezes Jarosław Kaczyński postanowił przejechać na czerwonym i teraz bierze za te swoje decyzje pełną odpowiedzialność, cytując profesora Nowaka - podkreśla Murański. - Mówię to jako państwowiec. Ja nie mam instynktu stadnego, nie identyfikuję z żadną partią. Owszem, uważam, że ten lewacki obłęd należy ukrócić, natomiast nie identyfikuje się z żadną partią. Ludzie dzielą się na mądrych i głupich, na uczciwych i nieuczciwych, a nie na tych z Platformy, PiS-u, z PSL-u, czy z Konfederacji. Dlatego ja nie mam poczucia sekciarstwa i nie będę chronił środowiska Prawa i Sprawiedliwości za wszelką cenę, skoro nie chcieli postawić na uczciwego i przyzwoitego człowieka - podsumowuje, nie ujawniając szczegółów.
Hala na Bemowie po modernizacji. Zyskała nowe strefy, zdjęcia: