Znany z ekranów TVN i HGTV, Maciej Mindak nie tylko podpowiadał, jak inwestować w nieruchomości, ale inspirował do działania. Był człowiekiem pełnym pasji – pasji, którą dzielił się w pracy i życiu prywatnym, często widywany na swoim motocyklu. Kiedy 4 sierpnia 2025 roku bliscy opublikowali w mediach społecznościowych poruszający wpis, wiadomość o jego odejściu rozeszła się błyskawicznie. Życie Mindaka zostało przerwane w ułamku sekundy. Dziś sprawa jego śmierci wciąż czeka na rozstrzygnięcie.
Polecany artykuł:
Tragedia w Wołominie
Tragedia wydarzyła się w nocy z 22 na 23 lipca 2025 roku na skrzyżowaniu ulic Legionów i Lipińskiej w Wołominie. To miejsce, jak donosiła lokalna policja, od dawna było czarnym punktem na mapie – skrzyżowaniem, gdzie należy zachować szczególną ostrożność, a wcześniej dochodziło już do wielu kolizji i wypadków. Tego wieczoru to właśnie tam Maciej Mindak, jadąc swoim motocyklem marki Suzuki, miał nie ustąpić pierwszeństwa kierowcy BMW. Konsekwencje były natychmiastowe i tragiczne. 38-letni ekspert zmarł w wyniku obrażeń odniesionych w wypadku. Cios dla rodziny i bliskich był niewyobrażalny, a słowa w pożegnalnym wpisie na długo zapadły w pamięć wszystkim, którzy śledzili jego karierę.
Śledztwo w toku
Śledczy natychmiast przystąpili do pracy, wykonując szereg niezbędnych czynności procesowych: przesłuchano świadków zdarzenia, zabezpieczono nagrania monitoringu, a nawet zlecono ekspertyzę stanu technicznego motocykla. Najważniejsze, co ustalono, to bezpośrednia przyczyna śmierci. Z ustaleń biegłych i kompleksowej opinii Zakładu Medycyny Sądowej, która wpłynęła do akt w ostatnich dniach października, wynika, że Mindak zmarł w wyniku rozległych obrażeń klatki piersiowej. Badania krwi zmarłego były kluczowe. Okazało się, że Mindak był trzeźwy. Prokuratura potwierdziła:
Z opinii wynika, że przyczyną śmierci Macieja Mindaka były rozległe obrażenia klatki piersiowej. We krwi Macieja Mindaka nie ujawniono alkoholu etylowego
To wyklucza jedną z najczęstszych przyczyn drogowych tragedii, zmieniając optykę śledztwa z rutynowego na wymagające dogłębnej analizy.
Dlaczego musimy czekać?
Mimo tych faktów, pełne wyjaśnienie dramatu na skrzyżowaniu utknęło w biurokratycznej machinie. Prokuratura, chcąc precyzyjnie zrekonstruować przebieg zdarzeń, zleciła dwie dodatkowe, kluczowe ekspertyzy: opinię z zakresu toksykologii oraz opinię z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych. Problem? Czas oczekiwania na te dokumenty zakreślono na około 8 miesięcy. Prokurator Karolina Staros przekazała:
Dalsze czynności uzależnione są od treści opinii z zakresu badań toksykologicznych i rekonstrukcji wypadków drogowych, dlatego też postępowanie zostało zawieszone do czasu uzyskania tych opinii
Czy błąd ludzki był jedyną przyczyną? A może rekonstrukcja zdarzeń wykaże, że cała dynamika wypadku była bardziej złożona? Te pytania wiszą w powietrzu, a klucz do odpowiedzi leży w rękach ekspertów, na których raporty musimy czekać do lata przyszłego roku.