Złamał kręgosłup na planie "Ninja vs Ninja". Prokuratura prowadzi dochodzenie

2025-09-13 12:16

Na planie programu „Ninja vs Ninja” doszło do tragedii, która na zawsze odmieniła życie jednego z uczestników. Albert "Brudny” Lorenz podczas pokonywania ekstremalnego toru przeszkód doznał poważnego złamania kręgosłupa. Choć lekarze określają jego uniknięcie paraliżu jako cud, przyszłość sportowca stanęła pod znakiem zapytania. Sprawą zajął się już wymiar sprawiedliwości. Policja i prokuratura prowadzą śledztwo, a Lorenz został przesłuchany w swoim domu.

Albert Lorenz, znany widzom z programu jako "Brudny” stanął do walki w nowej edycji "Ninja vs Ninja”. Niestety, zamiast sportowej rywalizacji, zapamięta dramatyczny upadek. Podczas jednej z konkurencji doznał wieloodłamowego złamania kręgosłupa w odcinku lędźwiowym.

To nie był zwykły uraz. Jak sam mówił, złamanie obejmowało "trzon, łuk, różne miejsca i różne kierunki, z przemieszczeniem do kanału rdzeniowego”. Po operacji rozpoczął podstawową rehabilitację, ale jego życie całkowicie się zmieniło. Przez 23 godziny na dobę musi leżeć, a o sporcie w dotychczasowej formie może zapomnieć.

Mimo ogromnych trudności, stara się zachować pozytywne nastawienie, choć nie ukrywa, że czeka go długa i niepewna walka o powrót do sprawności.

Zobacz też: Uczestnik "Ninja vs Ninja" złamał kręgosłup na planie programu. Produkcja wydała oświadczenie

ESKA MIX - SIERPIEŃ vol.1

Albert Lorenz złamał kręgosłup na planie "Ninja vs Ninja"

Śledztwo w sprawie wypadku prowadzi Prokuratura Rejonowa Gliwice-Wschód, która sprawdza, czy na planie doszło do zaniedbań. Policja zabezpieczyła monitoring i dokumentację techniczną przeszkody, a sam poszkodowany został przesłuchany w swoim domu – ze względu na konieczność leżenia przez większość dnia.

Aktualnie nie mogę się swobodnie przemieszczać. Zalecenia lekarskie są takie, żeby 23 godz. na dobę spędzać w pozycji leżącej. Nikt nie wie, jak to się zrośnie, czy to się w ogóle zrasta, czy nie - przyznał w rozmowie z "Faktem”.

Lorenz dodał, że zeznawał jako świadek, choć jednocześnie jest osobą poszkodowaną.

Skupiam się na walce o zdrowie. Na razie nie chcę oceniać ani wyciągać wniosków.

Na razie lekarze określają jego stan jako „szczęście w nieszczęściu”, bo – jak mówi

Lekarz jest zdziwiony, że ja w ogóle nie jestem sparaliżowany. Jest to dla niego niewytłumaczalne medycznie - dodał.

Śledczy nadal badają sprawę, a zawodnik powoli uczy się życia w zupełnie nowej rzeczywistości.