Szkoła bez prac domowych - czy tak będzie wkrótce funkcjonować szkolnictwo?

Rok szkolny 2019/2020 trwa w najlepsze. Już za moment minie miesiąc, od chwili, kiedy tysiące uczniów w całej Polsce powróciło do swoich placówek, by kontynuować naukę. Prawdziwą zmorą dla nich, jak i często dla ich rodziców, są zadawane prace domowe. Taka praktyka jest popularna w szkołach niemalże od zawsze i ma na celu utrwalić przez młodzież zebraną podczas zajęć wiedzę. Warszawska radna - Dorota Łoboda zaproponowała program Szkoła bez zadań domowych, którym, jak podaje TVN 24, już teraz zainteresowało się ponad 30 szkół w stolicy kraju.

Szkoła bez zadań domowych

Zdaniem pani Doroty Łobody, zadawanie prac domowych wcale nie wpływa na lepsze wyniki w szkole. Radna zwróciła uwagę między innymi na fakt, że istnieją dzieci, których rodzice bądź opiekunowie nie mają czasu, by pomóc im w rozwiązaniu zadań, przez co mają coraz gorsze stopnie. Zaproponowany przez nią program nie wyklucza całkowicie zadawania prac domowych, natomiast niesie trzy główne założenia.

Pierwsze z nich mówi o tym, że liczba zadań jest często zbyt duża. W młodszych klasach szkoły podstawowej, czyli I - III, uczniowie powinni spędzać nie więcej niż 10 minut dziennie nad pracami domowymi.

Drugie założenie dotyczy możliwości odrobienia lekcji. Zadania powinny być dopasowane w taki sposób, by dziecko było w stanie rozwiązać je samodzielnie, a nie z udziałem całej swojej rodziny.

Trzecim założeniem, być może kluczowym, jest to, że prace domowe powinny jedynie wspierać proces nauczania w szkołach i nie być zadawane z dnia na dzień czy tym bardziej na weekendy.

Szkoła bez zadań domowych - czy obejmie całą Polskę?

Póki co, program skierowany jest do placówek na terenie Warszawy. Zainteresowanie nim jest ogromne. Coraz więcej szkół deklaruje swoje przystąpienie. Na ten moment, nie wiadomo, czy Szkoła bez zadań domowych stanie się przedmiotem dyskusji między pedagogami w pozostałych miastach. Wydaje się to jednak mocno prawdopodobne.