Do włamania doszło w samym sercu Paryża, w biały dzień, przy użyciu ciężarówki z wysięgnikiem. Czteroosobowa grupa, podszywając się pod ekipę techniczną, w kilka minut sforsowała witryny i wyniosła osiem klejnotów koronnych. Dziewiąty – uszkodzony – porzucono podczas ucieczki.
Od tamtej pory policja zatrzymała już osiem osób, przedstawiając pierwszym z nich zarzuty dotyczące udziału w zorganizowanym napadzie. Kolejne zatrzymania przyniosły jedynie potwierdzenie, że część podejrzanych miała wcześniejsze konflikty z prawem, jednak do dziś nie wskazano miejsca ukrycia łupu. Przeszukania prowadzone w podparyskim regionie nie przyniosły żadnego efektu.
Francja straciła bezcenny skarb
Eksperci zgodnie podkreślają, że wartość skradzionych klejnotów dalece wykracza poza kwoty podawane w mediach. Chodzi nie tylko o diamenty, lecz także o historyczny wymiar insygniów francuskiej władzy.
Największy niepokój budzi jednak to, co mogło stać się z biżuterią. Najbardziej prawdopodobny scenariusz zakłada, że klejnoty zostały rozebrane na części: osobno metale, osobno kamienie. Po przeszlifowaniu diamentów praktycznie nie da się już udowodnić ich muzealnego pochodzenia. To właśnie ten wariant eksperci uważają za najbardziej realny – i najbardziej ponury.
"Kompletne ośmieszenie"
Sprawa wywołała we Francji ogromne poruszenie. Włamanie do ikonicznego muzeum w centrum Paryża określono jako bezprecedensową kompromitację systemu bezpieczeństwa. Dyrekcja instytucji chciała nawet zrezygnować z dalszego piastowania stanowisk w tej instytucji, jednak władze nie przyjęły tej propozycji– jak podkreślali komentatorzy, znalezienie osoby gotowej objąć stanowisko w czasie kryzysu graniczyłoby z cudem.
Dyskusję podsyca też fakt, że w ostatnich latach złodzieje coraz rzadziej decydują się na kradzież obrazów – zbyt trudnych do sprzedaży i natychmiast rozpoznawalnych. Biżuteria, po odpowiedniej obróbce, znika bez śladu.
Te klejnoty mogą już nie istnieć
Choć publicznie wciąż powtarza się zapewnienia o odzyskaniu artefaktów, scenariusze ekspertów nie są optymistyczne. Jeśli diamenty trafiły do warsztatów jubilerskich, szanse na ich identyfikację spadają niemal do zera.
Tymczasem presja społeczna wciąż rośnie. W mediach określa się tę sprawę jako jedną z najbardziej spektakularnych i kompromitujących kradzieży współczesnej Europy. Dopóki klejnoty nie zostaną odnalezione, a sposób działania włamywaczy w pełni wyjaśniony, nad Luwrem unosi się cień skandalu, jakiego instytucja nie pamięta od dekad..