Karol Nawrocki w rocznicę wprowadzenia w Polsce stanu wojennego
Prezydent uczestniczył w sobotę na pl. Piłsudskiego w Warszawie w uroczystym zapaleniu "Światła Wolności" w 44. rocznicę wprowadzenia w Polsce stanu wojennego. Podkreślił, że nic nie zgasi polskiego światła i pragnienia wolności. - Naszej wolności nie zabrały nam ostatecznie zabory i światła wolności w polskich sercach i w polskich duszach ciągle świeciły. Światła wolności nie zgasiły dwie okupacje, II wojna światowa, i polskiego światła wolności nie zgasili kolonizatorzy i zdrajcy Rzeczpospolitej Polskiej po roku 1945. Światła wolności nie zgasił też stan wojenny i junta Wojciecha Jaruzelskiego. Bo to światło wolności wciąż płonęło w sercach polskiego narodu, niestety płonęło także za sprawą przelanej krwi. Tak, krew polska podlewała światło wolności, żebyśmy my mogli żyć w wolnej, niepodległej Rzeczpospolitej Polskiej - powiedział prezydent.
Przypomniał słowa papieża Jana Pawła II z czerwca roku 1979: "Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi". - Duch Święty zstąpił, powstała wielka "Solidarność" - powiedział Nawrocki, przypominając, że był to pierwszy w bloku sowieckim niezależny związek zawodowy, z którego powstał wielki ruch społeczny, który zgromadził blisko 10 mln ludzi. Jak zauważył, byli to ludzie różni - z jednej strony wyraźni antykomuniści, a z drugiej także ci, którzy dzięki "Solidarności" dostali wielką życiową i dziejową szansę, aby stanąć po stronie przyzwoitości, godności, solidarności i sprawiedliwości, przeciwstawiając się komunistycznemu dyktatowi, propagandzie oraz niszczeniu gospodarki.
Prezydent podkreślił, że ruch "Solidarności" nie był skierowany przeciw komukolwiek, tylko do wszystkich, i miał na celu naprawę państwa, ale odpowiedzią na niego był brutalny stan wojenny. Przypomniał m.in. o blisko 10 tys. osobach skazanych drakońskimi wyrokami i milionie Polaków, którzy pod wpływem ciężkich represji opuścili kraj, a także o zniszczeniu ekonomicznym, społecznym, gospodarczym i politycznym, jakiego doświadczyła wówczas Polska.
"Stan wojenny to nie było mniejsze zło"
- Stan wojenny to nie było mniejsze zło; to było zło w czystej istocie, zdrada narodu polskiego przez komunistyczną juntę - ocenił. - Ta zbrodnia, którą dziś wspominamy, paląc światło wolności i światło pamięci ofiarom stanu wojennego, w imieniu których nie możemy wybaczyć, w imieniu których nie możemy zapomnieć, bo ich zabito, zamordowano, na ulicach polskich miast rękami polskich zdrajców i komunistów, na polecenie Wojciecha Jaruzelskiego, który wprowadził stan wojenny - zaznaczył prezydent. Mówił, że mordowano ich wówczas zarówno publicznie, jak i skrycie.
Nawrocki zaznaczył, że Polska nigdy nie zapomni ani o ofiarach stanu wojennego, ani o jego sprawcach. Mówił, że wydawało mu się, że po roku 1989 Polska odcięła się od zła systemu komunistycznego. - I powrócił 13 grudnia, całkiem niedawno, powrócił 13 grudnia, postkomuniści z marginalnym poparciem społecznym za sprawą politycznych i partyjnych układanek dostają najważniejsze funkcje w państwie polskim - powiedział. Dodał, że "po tym 13 grudnia przywraca się funkcjonariuszom służby bezpieczeństwa i tym, co gasili to światło wolności, przywraca się przywileje emerytalne", podczas gdy bohaterowie naszej wolności często żyją gorzej niż ci, którzy chcieli nas zniewolić. - Prezydent RP nigdy nie zgodzi się na brak dziejowej sprawiedliwości; niech żyje Polska, precz z komuną - powiedział Nawrocki, kończąc przemówienie.