Zaczynając karierę solową, Matteo Bocelli prawdopodobnie nie przypuszczał, że właśnie Polska będzie jednym z głównych rynków, na które będzie kierować swoją muzykę. Tutejsza publiczność przyjęła go wyjątkowo ciepło. Artysta wystąpił m.in. w finale "The Voice of Poland", był gwiazdą "Sylwestra z Polsatem", nagrał duet z sanah, a jego solowe koncerty, takie jak "A Christmas Night With Matteo" w TAURON Arenie Kraków, czy ten, który zagrał w maju tego roku w łódzkiej Atlas Arenie, pokazały, że nie jest już tylko "dodatkiem", ale sam potrafi wypełnić największe obiekty w naszym kraju, zarezerwowane dla topowych gwiazd.
W czym tkwi siła Matteo? 27-latek, choć zdecydował się na karierę solową, której pierwszą oficjalną zapowiedzią była piosenka zatytułowana nieprzypadkowo "Solo", nie próbuje na siłę odciąć się od rodzinnego dziedzictwa. Wręcz przeciwnie. Dzień po premierze nowej płyty "Falling In Love" stanął u boku ojca w Watykanie, by zaśpiewać dla papieża podczas wydarzenia "Grace for the World".
Wiem, że spoczywa na mnie odpowiedzialność. Każdy z nas ma swoją ścieżkę, swoją drogę. Musisz myśleć o swojej pasji do muzyki i być autentycznym, to się liczy. Oczywiście ludzie porównują nas, ale mi to nie przeszkadza - mówił o ciążącej na nim presji w rozmowie z Eską z 2021 roku.
Od syna do samodzielnej gwiazdy pop
Przykład Matteo pokazuje, że nazwisko nie musi ciążyć, jeśli potrafisz nim zagrać na własnych zasadach. Historia zna przecież podobne przypadki, jak chociażby Julio i Enrique Iglesiasowie. Enrique startował w cieniu swojego ojca, który był wielką gwiazdą lat 70. i 80. Ostatecznie zbudował własną karierę, w zupełnie innej stylistyce, kierując się bardziej w stronę latynoskiego popu i muzyki tanecznej, aniżeli ballad, które nagrywał Julio.
Matteo idzie podobnym tropem, choć w przeciwieństwie do Enrique, nie odcina się od ojca. Czerpie z jego dorobku, ale coraz śmielej flirtuje z popem, stając się samodzielnym, uznanym graczem na globalnej scenie. Nowa płyta Matteo "Falling In Love" jest już dostępna.