Emocje są przy każdym momencie tworzenia. Ulga jest już na sam koniec. Przy solowym projekcie stres nie jest większy, gdy działa się w duecie, wzajemnie się inspiruje, to inny tryb tworzenia, równie fajny
W Płocku na festiwalu Louis Villain był najbardziej obleganą osobą. – To dla mnie bardzo miłe. Jestem normalnym gościem, z którym można zbić piątkę i pogadać. Emanuję taką energią, ludzie czują się przy mnie otwarci i spokojni – mówi sam o sobie. Bywa, że w rapowym środowisku takich odczuć nie ma dużo. Jak przyznaje Louis Villain do każdego podchodzi z czystą kartką.
Premiera nowego albumu artysty jest zaplanowana na 18 października. Co na niej znajdziemy? Jak mówi Louis Villain podstawą, tego co go kształtowało był old schoolowy hip-hop. Wrażliwość muzyczną chciał przełożyć na swoje produkcje i ma nadzieje, że mu się udało. - Kiedy skończę utwór, bit stracił dla mnie świeżość, bo się z nim osłuchałem – często mam takie momenty w procesie twórczym - opowiada i zaznacza, że dlatego utwory często mu się nudzą.
Louis Villain legendę zbudował dzięki duetowi z Avim. - Praca w duecie? Co dwie głowy to nie jedna, szybciej może iść proces produkcji. Bywa, że ktoś nie ma weny, ma blokadę, więc to na pewno trudniejsze przy solowym albumie. Przy solowym robi się tak w 100 proc., jak się czuje. Ale nie ma się kogoś, kto wesprze i da jakiś pomysł - stwierdził.
Podcastu RAP20 w pełnej wersji na żywo posłuchacie w każdy poniedziałek o godzinie 23 w Radiu ESKA. Prowadzi Mati Fuczyło. Co tydzień rozmawia z artystami z rapowego szczytu - raperzy, producenci i wszyscy, którzy w sercu mają hip-hop.