Fenomen Labubu to połączenie unikalnego designu, elementu zaskoczenia (nigdy nie wiadomo, na jaką maskotkę trafimy) i mocno zaznaczonej obecności w mediach społecznościowych. To właśnie temu w dużej mierze zabawki zawdzięczają swoją popularność. Na Instagramie, TikToku i innych platformach influencerzy, co dodatkowo napędza zainteresowanie marką. Te urocze, choć lekko przerażające figurki, stały się symbolem współczesnej kultury kolekcjonerskiej i na dobre zagościły w sercach fanów na całym świecie. Choć niektórzy krytykują wysokie ceny Labubu, nie można zaprzeczyć, że te małe maskotki wywołały prawdziwą rewolucję w świecie kolekcjonowania i udowodniły, że nawet dziwaczne i nieoczywiste projekty mogą zdobyć ogromną popularność, jeśli trafią w odpowiedni gust odbiorców. Pomysłodawcą Labubu jest chiński producent zabawek Pop Mart, który zdaje się mieć poważnego konkurenta.
Zobacz także: Wielki powrót kultowej pluszowej zabawki Monchhichi. Wyprze Labubu?
Zapomnij o Labubu! Nadchodzą Wakuku
Trendy zmieniają się, jak w kalejdoskopie, także w przypadku rynku zabawek i figurek kolekcjonerskich. Po chwilowym zachłyśnięciu się potworkami Labubu pojawiły się kolejne maskotki, które już robią furorę w Stanach Zjednoczonych i Europie. Mowa o propozycji innego chińskiego giganta - Miniso, który do oferty wprowadził maskotki Wakuku. Zabawki, choć również wpisują się w trend na "dziwaczne stworki" dla wielu nie są aż tak przerażające jak ich starsi kuzyni, czyli Labubu. Wakuku również mają plastikową twarz, ale o zdecydowanie ludzkim i łagodnym wyglądzie, a ich rysem charakterystycznym jest monobrew. Zapewne na wzrost popularności puchatych stworków Wakuku ma cena, która jest znacznie niższa niż w przypadku Labubu. Jak wspomniał Robin Liu - dyrektor ds. marketingu Miniso w rozmowie z "Financial Times", cena maskotek to obecnie około 10 do 20 dolarów, czyli przy obecnym kursie dolara między 36 a 72 zł, czyli znacznie mniej niż Labubu.
Czy Wakuku wyprą Labubu z rynku i staną się tak samo popularne? O tym przekonamy się niebawem.