Spis treści
Cała płyta “Od serca do powiek” to bardzo personalna opowieść o irys. Oprawia w melodie myśli, o których ciężko mówić, a prościej zamienić w sztukę. Proces powstawania całego materiału - od pierwszych słów i kompozycji, aż do finalnych produkcji utworów, zamyka się w ostatnich czterech latach. Każdy utwór jest inny, jednak przeplata je wspólny mianownik smutku, niepokoju i pragnienia uwolnienia się od tego, co przytłacza. „Lawenda” opowiada o relacji, niekoniecznie romantycznej, z której przez przywiązanie ciężko się wydostać. W „pajęczych liliach” pojawia się pragnienie zaszycia się we śnie, aby choć na chwilę uciec od tego, co boli. „Porządek” jest metaforą pozornie błahej kłótni, która powtarzając się – rośnie i zostawia po sobie permanentny ślad. W „rdzy” irys pisze o strachu, który przylepia się do ciała i wchodzi pod skórę – to wykrzyczenie się i pogodzenie z myślą, że ten stan może nigdy nie minąć. „Figura woskowa” przedstawia ten paraliżujący lęk, uniemożliwiający ruch i stający się częścią codzienności. Z kolei „matka słońca” to przyznanie się przed samą sobą, że boi się tego, czego najbardziej pragnie.
Polecany artykuł:
Irys o płycie
Nad większością numerów irys pracowała z Marcinem Przybyłowiczem. To doświadczenie było niezwykle rozwijające. „Cieszę się, że spotkałam go na swojej drodze - artystycznie jesteśmy bardzo spójni, a dzięki niemu moje wizje zyskują realny kształt”. Wyjątkowo „figurę woskową” powierzyła w ręce lessmana. Doskonale zrozumiał to, co chciała przekazać w tym utworze i razem stworzyli jedną z najbardziej emocjonalnych produkcji na płycie.
Jak to jest, że boję się tego, czego najbardziej łaknę? Ta płyta to zbiór wszystkiego, co zaprząta mi myśli. Obnaża moje wnętrze, odkrywając przed światem kolejne warstwy, zostawiając mnie zupełnie nagą. Każdy utwór to historia. Każdy dźwięk to wibracja, którą chcę przekazać, wwiercając się w ucho, przechodząc przez gardło, zahaczając o serce i wracając do powiek.
- mówi artystka.
O utworze "Matka słońca"
Boję się ognia - jestem matką słońca. Matka słońca” powstała w chwili zwątpienia. Dlaczego tak ciężko mi wyjść do ludzi z moją sztuką, skoro jest tym, co kocham najbardziej? W tym utworze przyznaję się do potrzeby schowania się. Pragnienia spędzenia czasu na uboczu, nie wychylania się i cichego przedostania z punktu A do punktu B, niemal niezauważenie. Nie chcę, by taki był mój finał. Walczę z lękiem, bo wiem, że zostałam stworzona do dzielenia się swoją twórczością, i nawet jeśli miałoby mnie to spalić - będę to robić dalej.
- zwierza się piosenkarka.