Dariusz Kamys zabrał głos po pogrzebie Joanny Kołaczkowskiej. Jego słowa łamią serce

2025-07-31 9:53

W poniedziałek, 28 lipca 2025 roku odbyło się ostatnie pożegnanie wybitnej artystki kabaretowej - Joanny Kołaczkowskiej. Podczas uroczystości żałobnych nie brakowało wzruszających słów, które padły z ust bliskich i przyjaciół Kołaczkowskiej. Dwa dni po pogrzebie głos zabrał także Dariusz Kamys - współzałożyciel Kabaretu Hrabi, a prywatnie szwagier artystki.

Joanna Kołaczkowska i Dariusz Kamys współpracowali ze sobą od wielu lat. Pod koniec lat 80. Kamys zwany przez wszystkich "Kamolem" będąc kierownikiem studenckiego klubu "Gęba", powołał do życia grupę kabaretową Drugi Garniutur. To właśnie w tej zielonogórskiej formacji swoją przygodę ze sceną kabaretową rozpoczęła Joanna Kołaczkowska. Następnie wspólnie występowali z kabaretem Potem, a w 2002 roku wraz z Łukaszem Pietschem oraz Tomaszem Majerem (dołączył w 2003 roku) zapoczątkowali działalność Kabaretu Hrabi. To właśnie w mediach społecznościowych grupy w kwietniu 2025 roku pojawiła się informacja o śmierci artystki, a Kabaret Hrabi postanowił odwołać zaplanowane przedstawienia, gdyż pozostali członkowie grupy nie wyobrażali sobie występów bez niej.

Zobacz także: Żerują na śmierci Joanny Kołaczkowskiej. Tak chcą się wzbogacić w sieci

Joanna Kołaczkowska o problemach zdrowotnych

Dariusz Kamys dodał poruszający wpis dwa dni po pogrzebie Joanny Kołaczkowskiej

Członkowie Kabaretu Hrabi byli dla siebie jak rodzina, a Dariusza Kamysa i Joannę Kołaczkowską łączyły także rodzinne więzi w życiu prywatnym, gdyż był mężem jej siostry. Kamys był jedną z osób, które przemówiły podczas uroczystości pogrzebowych artystki kabaretowej. Dwa dni po jej pogrzebie dodał poruszający wpis na Facebooku. Jego słowa poruszają do głębi.

Mija drugi dzień od pożegnania.

Chciałbym coś powiedzieć… ale słowa pochowały się przede mną.

Nie chcą wychodzić, nie chcą opisywać tego, co niewyrażalne.

Została po Tobie bolesna pustka.

Taka, co nie daje się wypełnić ani ciszą, ani wspomnieniem.

Chodzę po niej ostrożnie, jak po cienkim lodzie,

bo każde wspomnienie może pęknąć i znów zaboleć - napisał Dariusz Kamys

Pod postem Dariusza Kamysa od razu pojawiło się wiele słów wsparcia.