Co ma bułka do parówki? 5 muzycznych opowieści na 25 urodziny Hot Doga! Jaki rodzaj Hot Doga najlepiej do Ciebie pasuje? QUIZ

Led Zeppelin - "Hot Dog". Na pierwsze danie klasyka, bujające rockabilly zanurzone w bluesie ze swingowym dressingiem. Tytuł „Hot Dog” i jego połączenie ma dawać słuchaczowi poczucie pełnej „amerykańskości”, bo choć paróweczki i kiełbaski do Nowego Jorku przywieźli niemieccy imigranci, to uliczne stragany z Hot Dogami urodziły się i stały popularne właśnie w Wielkim Jabłku. A skoro jest amerykańska przekąska to i amerykańska muzyka, bo rockabilly to fundament całej rockowej kultury, która działa się od lat 70-tych po dzisiejszy dzień.

Elvis Presley - "Hot Dog". Led Zeppelin to bogowie, ale król jest tylko jeden. Człowiek, który nauczył białych ludzi słuchać bluesa i rockabilly także śpiewał o Hot Dogach. Czemu nie? W końcu były na rogu każdej ulicy i podczas randki z ukochaną, zaraz po kwiatach, były idealne by kupić sobie po drodze. Ktoś też kiedyś powiedział, że nic tak nie zbliża jak wspólne umazanie się sosem.

Limp Bizkit - "Hot Dog". Gdy ten kawałek pojawiał się na playlistach Dj’ów w pierwszej dekadzie XXI wieku można było z powodzeniem obawiać się o ściany i sufit klubu. No, chyba że ktoś miał podłączony do podłogi generator prądu, bo energia jaką ta muzyka wytwarzała, była potężna. Sam absurdalny tekst i zarazem tytuł płyty, z której pochodzi, to wymysł Wesa Borlanda, który w sklepie rozmyślał nad ilością smakowych wód mineralnych, że wykoncypował „dlaczego nie woda o smaku Hot Doga”? Cóż, dlaczego nie? Jeśli da tyle energii co ten kawałek, wchodzimy w to!

Kasumi - "Hot Dog song". Światem rządzi teraz trap i choć kochamy rocka, musimy to przyznać, że nie da się nie zauważyć prawdziwej eksplozji tego stylu muzycznego. Niektórzy artyści nawet eksperymentują z łączeniem go z gitarowym graniem. Jednak my skupimy się na połączeniu z najlepszą z przekąsek. Okazuje się, że Hot Dogi pasują do trapu co najmniej tak dobrze jak legalne używki, drogie ciuchy i szybkie samochody. 

Bracia Figo Fagot - "Hot Dog". Jeśli chodzi o polskie historie Hot Dogowe, tu trzeba zrobić miejsce dla fenomenu na scenie. To chyba jedyny zespół grający disco polo, na którym absolutna większość publiczności nosi koszulki rockowych kapel, a pod sceną lepiej mieć glany niż klapki, bo może się rozkręcić pogo. Bracia Figo Fagot ze swoimi ironicznymi piosenkami śmieją się ze wszystkich, ze sobą samymi na czele. Nie byliby sobą, gdyby nie napisali także piosenki o Hot Dogach.