Nowe przepisy, wprowadzone rozporządzeniem Ministra Finansów z 24 października 2025 roku, mają na celu zwiększenie bezpieczeństwa w przestrzeni powietrznej i ochronę osób trzecich przed skutkami ewentualnych wypadków z udziałem dronów. Jeśli jesteś posiadaczem drona, musisz poznać te zasady – niewiedza może kosztować cię tysiące złotych. Chodzi o obowiązkowe ubezpieczenie OC.
Kogo dotyczy nowy obowiązek?
Obowiązek posiadania ubezpieczenia OC obejmuje praktycznie każdego, kto lata dronem o masie startowej od 250 gramów do 20 kilogramów. W praktyce oznacza to, że właściciele najpopularniejszych modeli na rynku, takich jak DJI Air 3S, DJI Air 3 czy DJI Mavic 4 Pro, muszą wykupić polisę.
Nowe prawo nie rozróżnia celu lotów. Obowiązek dotyczy zarówno:
- Osób fizycznych latających rekreacyjnie,
- Profesjonalistów wykonujących zlecenia komercyjne,
- Operatorów realizujących loty o podwyższonym ryzyku (np. w pobliżu infrastruktury krytycznej).
Z obowiązku wyłączone są jedynie drony należące do lotnictwa państwowego, czyli sprzęt używany przez służby mundurowe, takie jak Policja, Wojsko Polskie czy Straż Graniczna.
Jakie konsekwencje braku OC?
Za brak OC grozi kara finansowa w wysokości 4000 złotych. Jest to kara administracyjna, nakładana przez Prezesa Urzędu Lotnictwa Cywilnego. Ale to dopiero początek problemów dla operatora latającego bez ważnej polisy.
Znacznie poważniejszą konsekwencją jest pełna odpowiedzialność finansowa za szkody. W razie wypadku – np. upadku drona na samochód, budynek czy, w najgorszym scenariuszu, na człowieka – operator bez ubezpieczenia będzie musiał pokryć wszystkie koszty z własnej kieszeni. Co kluczowe, operatorzy dronów odpowiadają za szkody na zasadzie ryzyka, a nie winy.
Oznacza to, że nie trzeba udowadniać im zaniedbania – sam fakt, że szkoda powstała w związku z ruchem drona, wystarczy do pociągnięcia ich do odpowiedzialności.
Polecany artykuł:
Jakie ubezpieczenie trzeba kupić?
Polisa OC musi spełniać określone wymogi. Minimalna suma gwarancyjna została ustalona na poziomie 50 000 SDR (specjalnych praw ciągnienia), co w przeliczeniu na polską walutę daje kwotę od 300 do 450 tysięcy złotych. Ubezpieczenie należy wykupić najpóźniej na dzień przed planowanym lotem.
Ubezpieczyciele oferują polisy w różnych wariantach, dostosowanych do potrzeb operatorów, m.in.:
- Do lotów rekreacyjnych,
- Do lotów rekreacyjno-profesjonalnych,
- Z uwzględnieniem operacji o podwyższonym ryzyku.
Polisy mogą obowiązywać na terytorium Polski, całej Unii Europejskiej lub w wybranych krajach poza nią (zazwyczaj z wyłączeniem USA, Kanady i Japonii).
Kto i jak będzie kontrolował?
Właściciele dronów powinni przygotować się na niezapowiedziane kontrole. Uprawnienia do weryfikacji posiadania polisy OC otrzymały liczne służby, w tym:
- Policja,
- Straż Graniczna,
- Straże gminne i miejskie,
- Służba Ochrony Państwa (SOP),
- Żandarmeria Wojskowa,
- a także pracownicy Urzędu Lotnictwa Cywilnego (ULC).
Kontrola może odbyć się w dowolnym momencie w trakcie wykonywania lotu. Operator musi być gotowy do okazania potwierdzenia zawarcia ubezpieczenia – w formie papierowej, elektronicznej (np. plik PDF w telefonie) lub poprzez dostęp do konta w systemie ubezpieczyciela. Brak dokumentu w chwili kontroli jest traktowany jak brak ubezpieczenia.
Oprócz polisy, funkcjonariusze mogą poprosić o inne dokumenty, takie jak numer identyfikacyjny operatora, uprawnienia pilota (jeśli są wymagane) czy potwierdzenie zgłoszenia lotu w aplikacji PansaUTM (dawniej DroneRadar).
Kontrowersje wokół nowych przepisów
Choć celem ustawy jest ochrona poszkodowanych, znalazł się w niej kontrowersyjny zapis, wprowadzony na wniosek Polskiej Izby Ubezpieczeń. Mówi on o wyłączeniu odpowiedzialności ubezpieczyciela za szkody powstałe wskutek naruszenia przepisów dotyczących wykonywania lotów.
Oznacza to, że jeśli operator spowoduje szkodę, latając np. w strefie zakazanej lub bez wymaganych uprawnień, ubezpieczyciel może odmówić wypłaty odszkodowania. W takiej sytuacji poszkodowany będzie musiał dochodzić swoich praw bezpośrednio od sprawcy, a operator – mimo posiadania polisy – i tak zapłaci z własnej kieszeni. Jest to rozwiązanie nietypowe i mniej korzystne dla poszkodowanych niż np. w przypadku obowiązkowego OC dla kierowców.