Trudno wyobrazić sobie „Ranczo” bez Macieja Solejuka – wiejskiego filozofa od kieliszka, którego grał Sylwester Maciejewski. To właśnie ta rola dała mu nieśmiertelną sławę i rozpoznawalność w całej Polsce. Jednak prywatnie aktor musi mierzyć się z wyzwaniami, o których widzowie nie mieli pojęcia. W rozmowie z „Plejadą” wyznał, że od dłuższego czasu zmaga się z poważnym problemem zdrowotnym.
Kariera i sukcesy
Sylwester Maciejewski ukończył PWST w Warszawie w 1978 roku. Zaczynał w kabarecie „ZAKR”, później związany był z Teatrem Komedia. Przez lata dorabiał na różne sposoby – sprzedawał zabawki, wino, a nawet odkurzacze.
Od 1987 roku związany jest z Teatrem Powszechnym, gdzie stworzył wiele niezapomnianych ról. Na dużym ekranie wystąpił m.in. w filmie Juliusza Machulskiego „Pieniądze to nie wszystko” jako Bogumił Maślanka. Jego głos pokochali też najmłodsi – użyczył go samochodowi Marianowi w „Autach” i Królowi Arturowi w animacji o rycerzach Okrągłego Stołu.
Ale to Solejuk z „Rancza” uczynił z niego ikonę. Rolę tę kreował przez dekadę, stając się jednym z najbarwniejszych bohaterów polskich seriali.
Dziadek na pełen etat
Poza sceną Maciejewski jest ciepłym ojcem i dziadkiem. Nie ukrywa, że praca to dla niego również podstawa utrzymania.
Byłoby przyjemnie, jakby pieniądze leciały, a ja miałbym spokój. Ale tak łatwo nie ma. Wspieram jeszcze córkę, choć przecież mam już wnuczkę.
- wyznał w jednym z wywiadów.
Aktor nie wstydzi się mówić o codziennych troskach. Choć kariera aktora była pełna sukcesów, nigdy nie była wolna od trudnych momentów. Bywały lata, gdy musiał imać się dorywczych zajęć, by utrzymać rodzinę.
Problemy zdrowotne
Teraz największym wyzwaniem jest zdrowie. Problemy z kręgosłupem nie tylko utrudniają mu pracę na scenie, ale i codzienne życie.
Forma jest, ale – jakby to powiedzieć – no, z małym mankamentem. W sumie nie jest to taki mały mankament, ale trzeba się będzie z tym w połowie września zmierzyć. Muszę się tym zająć, żeby nie było gorzej. Mam problem z kręgosłupem. (...) Radzę sobie, ale jak dłużej trzeba stać na scenie, to już pojawia się problem. Muszę to zwalczyć, żeby chociaż jeszcze przez parę lat uprawiać ten zawód.
- powiedział w rozmowie z "Plejadą".
Maciejewski nie zamierza jednak zwalniać tempa. Wciąż występuje na deskach Teatru Powszechnego, jeździ po Polsce na spotkania i spektakle. Jak sam przyznaje, praca jest dla niego nie tylko obowiązkiem, ale i lekarstwem na codzienność.