Jarosław Bieniuk

i

Autor: WBF

Sylwia Sz. udzieliła wywiadu i pokazała twarz! "Myślałam, że mnie zabije. Czułam się jak mięso"

2019-05-13 17:56

Rzekoma ofiara Jarosława Bieniuka po raz pierwszy oficjalnie zabrała w mediach głos i pokazała swoją twarz. Kobieta postanowiła w długim wywiadzie przedstawić swoją wersję głośnych zdarzeń z sopockiego hotelu. Przypomnijmy, że Sylwia Sz. oskarża byłego piłkarza o brutalny gwałt. On sam zdecydowanie wszystkiemu zaprzecza. Śledztwo jest w toku.

W połowie kwietnia polskimi mediami wstrząsnęła sprawa Jarosława Bieniuka, oskarżonego przez Sylwię Sz. o brutalny gwałt. Do sytuacji między znajomymi miało dojść w jednym w sopockich hoteli. Tuż po tym, jak kobieta udała się na policję, Bieniuk został zatrzymany i przesłuchany, po czym za kaucją wyszedł na wolność. Piłkarzowi postawiono zarzut podania jej środków psychoaktywnych. Śledztwo wciąż trwa.

W sprawę zaangażowały się tysiące polskich internautów i znani znajomi Jarosława Bieniuka. Sieć podzieliła się na dwa obozy - tych, którzy nie wierzą w winę piłkarza i tych, którzy wspierają kobietę w jej oskarżeniach.

>> To ona oskarżyła Jarosława Bieniuka o gwałt! Kim jest "Cassandra"?

Teraz Sylwia Sz. postanowiła osobiście zabrać głos i udzieliła obszernego wywiadu oraz pokazała twarz.

"Ofiara" Jarosława Bieniuka zabiera głos

Sylwia Sz. porozmawiała z dziennikarką serwisu Kobieta.wp której opowiedziała o tym, co pamięta z tamtej nocy i radzi sobie z nagonką na swoją osobę. Kobieta nie ukrywa, że za sprawą oskarżenia Jarosława Bieniuka o gwałt straciła źródło utrzymania. Tym samym odpowiedziała na zarzuty o to, że rzekomo próbuje zaistnieć w ten sposób w mediach.

Musiałam skasować wszystkie konta w mediach społecznościowych, bo nie mogłam wytrzymać hejtu. Na nich zarabiałam, w tej chwili nie mam źródła utrzymania. Nie mam za co kupić jedzenia. Na szczęście pomagają mi moi rodzice. Sposób na zrobienie kariery? Ja przez to straciłam karierę.
Jestem modelką, więc w sieci są różne moje zdjęcia. A dla niektórych to dowód na moją winę. Piszą: "czy tak może wyglądać ofiara gwałtu?”. Co to, jak wyglądam, ma wspólnego z gwałtem? Nazywali mnie prostytutką, bo mam zdjęcia w bieliźnie. Nie jestem prostytutką.

- wyjaśniła.

Sylwia Sz. zapowiedziała też, że w przyszłości sama chciałaby pomagać ofiarom gwałtów.

- powiedziała.

Sylwia Sz. opowiedziała też, jak ona pamięta tamtą noc i dlaczego - co zdaniem niektórych wyklucza winę piłkarza - Jarosław Bieniuk odprowadził ją do taksówki.

Owszem, odprowadził mnie do taksówki. Byłam już w ciężkim stanie, po nasennej tabletce, po alkoholu, środkach psychoaktywnych. Każdy ma inny organizm, każdy jest w innej sytuacji, inaczej reaguje. Ja przyjechałam do domu, położyłam się i zaczęłam płakać. I cały czas nie wiedziałam, czy to zgłoszę, czy nie. Czy mi uwierzą. Rzadko jest tak, że od razu po gwałcie lecisz na policję. Targają tobą różne emocje. Nie wiesz, co masz zrobić.

Zadręczałam się, że wszystko jest moją winą. Że może źle się broniłam? Próbowałam się wyrywać, krzyczałam. A potem nie miałam siły. Jak miałam się bronić, kiedy miałam związane ręce i zaklejoną buzię? Co mogłam zrobić? Dopóki mi nie zakleił buzi, krzyczałam. Gdy pukali z sąsiedniego pokoju, po prostu mnie przydusił. Myślałam, że mnie zabije. Bałam się, że się uduszę. Potem to trwało z 2-3 godziny. Czułam się jak mięso.
Po gwałcie bałam się zrobić cokolwiek. Wszystko mogło obrócić się przeciwko mnie. Najlepiej, żebym leżała w łóżku, zamknięta, albo żebym się zabiła. Zniknęła.

Jarosław Bieniuk

i

Autor: WBF