Jako ceniona dziennikarka Dorota Wellman wielokrotnie poruszała publicznie trudne tematy, budząc niewątpliwy respekt widowni. W ostatnim czasie poprowadziła program "Autentyczni", a także wielokrotnie mówiła otwarcie o swoich problemach z migrenami. Teraz w rozmowie z Kubą Wojewódzkim uchyliła rąbka tajemnicy z życia prywatnego, mówiąc o... wybuchach złości.
Dorota Wellman: "wybuch jak głowica atomowa"
64-letnia gospodyni "Dzień dobry TVN" pojawiła się w ostatnim odcinku programu Kuby Wojewódzkiego w tej samej stacji. Razem z prowadzącym Wellman rozmawiała m.in. o utrzymaniu się przez wiele lat w wymagającym zawodzie i sposobach na zdobycie uznania widzów. Na kanapie pojawiła się również piosenkarka Sara James.
Jednym z wątków poruszonych z Wellman było też panowanie nad złością. Charyzmatyczna dziennikarka szczerze przyznała, że zdarza się jej mieć z tym kłopoty, co odbija się na jej bliskich.
"Jestem wybuchowa. Jak coś jest niezrobione tak, jak ja chcę, to niestety jestem wybuchowa. To mi się zdarza rzadko, przyznaję się bez bicia, ale jest to wybuch jak głowica nuklearna. Staram się nad tym panować, także w domu, bo myślę, że jest to bardzo trudne dla moich bliskich" - powiedziała.
"Jesteśmy jak włoska rodzina"
Przypomnijmy, że Dorota Wellman jest zamężna z fotografem Krzysztofem, z którym ma syna Jakuba. Potomek Wellmanów jest już dorosły i wspólnie z mamą prowadzi podcast poświęcony kulturze. W rozmowie z Wojewódzkim dziennikarka skwitowała, że rzadkie napady złości szybko mijają, a ona jest w stanie szybko pogodzić się z bliskimi.
"Państwo pamiętają piosenkę Michnikowskiego, który śpiewa, że "mu to potem mija", mi to bardzo szybko mija na szczęście. [...] Myślę sobie, że to jest dobre, że nie trzymasz tej złości i nienawiści w sobie, tylko, no jak ja mówię często, że jesteśmy jak włoska rodzina, czyli jest wulkan, Etna, a potem szybko przygasa. I umiem przeprosić" - dodała.