Britney Spears od dawna jest obiektem zainteresowania mediów. Kuratela, którą jej ojciec sprawuje nad nią trwa od 10 lat i jest nieustannym zainteresowaniem opinii publicznej. Fani wątpią, czy faktycznie dla Jamie Spearsa liczy się dobre jego córki, czy jest on nastawiony jedynie na zysk i chęć nieustannej kontroli.
Przypomnijmy, że Britney musi z nim kontrolować zarówno sprawy zawodowe jak i prywatne. Według wielu osób Spears jest przez ojca po prostu więziona. Wszystko może się niedługo zmienić, bo adwokat gwiazdy złożył odpowiedni wniosek o odsunięcie Jamie Spearsa z funkcji kuratora. Podobno na jego miejsce idealnie nadawałaby się opiekunka Britney, Jodi Montgomery.
Ojciec Britney Spears to tyran?
Czy faktycznie Jamie Spears to tyran w czystej postaci i jest aż tak wyrachowany, żeby gnębić swoją córkę? Na to pytanie odpowiedź mają osoby z bliskiego otoczenia gwiazdy. Wtajemniczone w całą sytuację osoby przerwały milczenie i ujawniły szokującą prawdę. Ich słowa dają do myślenia…
Według osób z najbliższego otoczenia piosenkarki, jeśli kuratela jej ojca zakończyłaby się Britney nie tylko odetchnęłaby z ulgą, ale także jej życia zmieniłoby się na lepsze.
Jeśli Jodi zostanie jej konserwatorem, sprawy drastycznie dla Britney się zmienią. Nie pracuje z powodu swojego taty. Dopóki tata kontroluje jej życie, ona nie pracuje. Britney ufa Jodi Montgomery, jest naprawdę świetna. Sytuacja zmieniłaby się na lepsze. Britney nie rozmawiała z tatą od ponad roku.
– miały zdradzić wtajemniczone osoby.
W listopadzie ubiegłego roku, prawnicy Britney jednoznacznie stwierdzili, że gwiazda nie chce aby jej ojciec sprawował nad nią kuratelę. Według obrony artystki, Britney bała się ojca.
Jeśli faktycznie otoczenie gwiazdy ma rację, to miejmy więc nadzieję, że tym razem sąd przychyli się do wniosku, a Britney w końcu zazna spokoju…
