Spis treści
- Adaptacja lepsza od książki? Dla Julie Plec i Cariny Adly MacKenzie nie ma rzeczy niemożliwych
- "We Were Liars" wzorem udanej adaptacji
- Po "Byliśmy łgarzami" czas na powrót do "Pamiętników wampirów"?
Gdy tylko internauci przestali kolektywnie rozpaczać po lekturze "Wschodu słońca w dniu dożynek", w Prime Video zadebiutowała adaptacja poczytnej książki E. Lockhart pt. "Byliśmy łgarzami", która sprawiła, że przez TikToka znów przetoczyła się fala łez. Co ciekawe, jedną z głównych ról kreuje tu Joseph Zada, który już za kilka tygodni wejdzie na plan ekranizacji "Wschodu słońca..." jako młody Haymitch Abernathy. By złamać nam serca po raz trzeci.
Za powstanie serialu "Byliśmy łgarzami" odpowiada twórczyni "Pamiętników wampirów", której autorski sznyt czuć tu w każdej scenie, każdym ujęciu, a już zwłaszcza tych, które w innym przypadku trąciłyby krindżem. Julie Plec jak mało kto potrafi sprzedać nawet najbardziej wtórne, tandetne i prostackie rozwiązania fabularne tak, by zamiast żenować, wzruszały i wyciskały łzy.
Obie kochamy płakać i doprowadzać do łez innych ludzi - przyznała w naszej rozmowie Carina Adly MacKenzie, scenarzystka "Byliśmy łgarzami", z którą Julie Plec współpracowała wcześniej przy spin-offie "Pamiętników wampirów" pt. "The Originals".
Adaptacja lepsza od książki? Dla Julie Plec i Cariny Adly MacKenzie nie ma rzeczy niemożliwych
Rzecz dzieje się na prywatnej wyspie w Nowej Anglii, należącej do rodu Sinclairów, zwanego "amerykańską rodziną królewską". Niepodzielnie rządzi tu wyzbyty z wszelkich ludzkich odruchów patriarcha, a walka o jego względy i dziedzictwo sprowadza jego trzy psychicznie wykolejone córki na ścieżkę wojenną - skojarzenia z "Sukcesją" nasuwają się same. Nie spodziewajcie się jednak dialogów godnych dzieła Jesse'ego Armstronga, ani tak pogłębionych portretów psychologicznych. Niemniej należy mieć na względzie, że "Byliśmy łgarzami" nawet przez sekundę nie próbuje dorównać hitowi HBO, jest bowiem serialem bardzo samoświadomym, trzymającym się konwencji mystery thriller dla nastolatków, gdzie quasi "Sukcesja" spotyka lepszą wersję "Pretty Little Liars" (co akurat nie jest trudne, bo wszystko jest lepsze od "Pretty Little Liars").
Główna oś fabularna oscyluje wokół czwórki nastolatków, a zagadką jest tajemnicza noc wieńcząca poprzednie lato, podczas której woda wyrzuciła na brzeg na wpółżywą Cadence Sinclair Eastman (w tej roli znana z nowej "Plotkary" Emily Alyn Lind). Dziewczyna nie ma pojęcia, co ją spotkało ani dlaczego jej mózg wypiera wspomnienia z tygodni poprzedzających tragedię.
Intrygował mnie pomysł prywatnej wyspy, należącej do jednej rodziny, która spędza tam każde wakacje. Przyjaźnie, które przeradzają się w romanse. Ale wpakowanie grupy bohaterów na odizolowaną wyspę aż prosi się o nieszczęście. "Byliśmy łgarzami" to mój pierwszy thriller. Dotąd pisałam komedie, więc była to dla mnie duża odmiana - mówi nam w wywiadzie E. Lockhart, autorka literackiego pierwowzoru.
A jak pisarka zareagowała na zmiany, które Julie Plec i Carina Adly MacKenzie poczyniły w serialowej adaptacji?
Była na nie bardziej otwarta niż my. Gdy tylko ktoś rzucił pomysł, który oddalał serial od książki, reagowała bardzo entuzjastycznie. Ale wtedy wkraczała Carina ze swoim: "Nie, nie ma takiej opcji" - wspomina Julie Plec.
Uwielbiam tę książkę i uważam, że Emily to świetna pisarka. Boję się też wkurzyć fanów na BookToku - dodaje Carina Adly MacKenzie.
Sama E. Lockhart przyznaje, że zmiany wprowadzone w serialu tylko ulepszyły opowieść o autodestrukcyjnej rodzinie Sinclairów - postacie takie jak Johnny (Joseph Zada) i Mirren (Esther McGregor) zyskały więcej głębi i charakteru.
Rozwinęły tę opowieść na potrzeby telewizji w sposób, który, jak sądzę, bardzo ucieszy moich czytelników, bo odkryją mnóstwo nowych sekretów i nawiążą głębsze relacje z postaciami, które w książce pełnią mniejszą rolę. Więc jest to zasadniczo głębsze i szersze spojrzenie na ten świat.
Jej opinię zdają się podzielać widzowie i czytelnicy, którzy publikują swoje przemyślenia w mediach społecznościowych. "Jest lepszy niż książka", "Kocham książkę, ale serial jest w 100% lepszy", "Ma więcej głębi, podobały mi się wszystkie zmiany w fabule" - czytamy w komentarzach.
"We Were Liars" wzorem udanej adaptacji
Adaptacje i ekranizacje budzą w ostatnich latach uzasadnione kontrowersje. Najostrzejszymi przykładami są bez wątpienia "Ród smoka", "Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy" oraz "The Last of Us", które obrywają przede wszystkim za irracjonalne i brzemienne w skutkach zmiany względem swych pierwowzorów. Tak się jednak składa, że stojące u sterów "Byliśmy łgarzami" Julie Plec i Carina Adly MacKenzie stworzyły przed laty uniwersum "Pamiętników wampirów", adaptację różniącą się od książek niczym dzień od nocy i o dziwo - znacznie od nich lepszą. Nie omieszkałam więc zapytać, co ich zdaniem jest kluczem do udanej adaptacji.
Gdy jako fanka myślę o adaptacjach, które mi się nie podobały, czuję, że kluczem jest tu utrata sedna opowieści i emocje, jakie budzi w odbiorcach. W naszym serialu wprowadziłyśmy zmiany, ale w każdym przypadku upewniałyśmy się, że serce fabuły, charakterystyka postaci i to, co sobą reprezentują, na tym nie ucierpiały - skwitowała Carina Adly MacKenzie.
Po "Byliśmy łgarzami" czas na powrót do "Pamiętników wampirów"?
Jako dumna miłośniczka "Pamiętników wampirów" musiałam zapytać Julie, czy rozważała kiedyś powrót do świata Mystic Falls. Bez wahania przyznała, że tak. Ktoś musi tylko zechcieć jej to umożliwić.
Wróciłabym od razu, gdyby tylko ktoś mnie o to poprosił.
W dobie wszelkiej maści remake'ów, rebootów, sequeli, prequeli i wielkich powrotów po latach wizja kolejnej odsłony "Pamiętników wampirów" wydaje się więc naprawdę realna. Tymczasem zarówno Elena z braćmi Salvatore, jak i Łgarze ze swymi tajemnicami czekają na was w ofercie Prime Video.