Spis treści
"Śmierć od pioruna" (ang. "Death by Lightning") to ten sam sort serialu Netflixa, co "Jak nas widzą", "Ripley", "Awantura" czy "Dojrzewanie" - nie są głośne, szeroko promowane i nie mają za grosz potencjału viralowego. Nie bez przyczyny aż taki hype na ostatni z wymienionych tytułów zaskoczył nawet włodarzy króla streamingu (i samych twórców) - stanowi bowiem wyjątek potwierdzający regułę.
"Śmierć od pioruna" opowiada zapomnianą historię i zachwyca obsadą
Wróćmy jednak do "Śmierci od pioruna". Serial opowiada imponującą i zapomnianą historię Jamesa Garfielda, który z pewnymi oporami został 20. prezydentem Stanów Zjednoczonych, oraz o jego zagorzałym wielbicielu, Charlesie Guiteau, który później go zabił.
Polecany artykuł:
Twórcą serialu jest Mike Makowsky, czyli człowiek, który dał nam wcześniej absolutnie wyśmienitą, i wspomnianą wcześniej, "Awanturę", a obsada jest wprost fenomenalna. Na pierwszym planie szarżują Michael Shannon ("Na noże") i jak zawsze fenomenalny Matthew Macfadyen ("Sukcesja", "Duma i uprzedzenie"), a w pozostałych rolach występują m.in. Nick Offerman ("Parks and Recreation", "The Last of Us"), Shea Whigham ("American Hustle"), Paula Malcomson (seria "Igrzyska śmierci"), Bradley Whitford ("Opowieść podręcznej") oraz Betty Gilpin ("Świt Ameryki").
"Śmierć od pioruna" nową perełką Netflixa. Krytycy są zachwyceni
W serwisie Rotten Tomatoes serial wyszarpał 88% pozytywnych not od krytyków i aż 91% od widzów. Nazywa się go szalenie aktualnym, błyskotliwie zabawnym i fenomenalnie zagranym.
Niezwykle aktualny dramat historyczny, którego akcja rozgrywa się wokół zamachu na Jamesa Garfielda, 20. prezydenta Stanów Zjednoczonych. Michael Shannon i Matthew Macfadyen dają niezapomniane występy - pisze Susan Granger z SSG Syndicate.
W zaledwie czterech odcinkach "Śmierć od pioruna" opowiada o zapomnianej historycznej wzmiance z prestiżem, na jaki zasługuje. Serial wart zapamiętania, nawet jeśli grozi mu przepadnięcie w bezlitosnym algorytmie Netflixa - David Opie, Empire Magazine.
Śmiałem się i krztusiłem. Żałowałem, że Garfieldowi i Guiteau nie był pisany lepszy los. I cieszyłem się, że wystarczająco dużo osób pamiętało ich historię, by tak dobrze ją opowiedzieć - Alan Sepinwall, What's Alan Watching?.
