Aneta ze "Ślubu od pierwszego wejrzenia" o wstrząsających kulisach porodu! Jej córeczka jest prawdziwym cudem

2025-08-07 10:50

Aneta Żuchowska to jedna z najbardziej rozpoznawalnych i uwielbianych przez widzów uczestniczek "Ślubu od pierwszego wejrzenia". Wzięła udział w szóstej odsłonie programu i to właśnie tam poznała miłość życia. Dziś Aneta i Robert są szczęśliwymi rodzicami Mieszka i Hani, ale nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że początki ich córeczki były naprawdę dramatyczne. Śmiało można powiedzieć, że mała Hania jest prawdziwym cudem.

Aneta i Robert Żuchowscy to małżeństwo, które jest świetnym przykładem na to, że miłość można odnaleźć wszędzie, nawet w programie telewizyjnym. Historia ich miłości ma swój początek w szóstej edycji programu "Ślub od pierwszego wejrzenia". Od samego początku uczestnicy randkowego show przypadli sobie do gustu, a ich relacja rozwijała się bez żadnych nieporozumień. Widzowie od pierwszych odcinków byli pewni, że decyzja końcowa to tylko formalność. Tak też się stało. Dziś są szczęśliwym małżeństwem i razem wychowują dwójkę dzieci - Mieszko przyszedł na świat w lutym 2022 roku, natomiast Hania urodziła się w czerwcu 2023 roku. Ich córeczka nie miała łatwego startu. Urodziła się pod koniec 24. tygodnia ciąży, jako ekstremalnie skrajny wcześniak, ważąc jedynie 700 gramów. Po ponad 2 latach od narodzin Hani Żuchowska wraca wspomnieniami do momentu porodu i ujawnia wstrząsające kulisy.

Królowe Matki odc. 6, Aneta Żuchowska o skrajnym wcześniactwie

Aneta Żuchowska była niedawno gościem odcinka "Królowych Matek i to właśnie na kanapie u Natalii Kosznik z M jak mama opowiedziała o drugiej ciąży. Wyjawiła, że wody odeszły jej przez infekcję, którą przechodziła. Przez 24 godziny leżała w szpitalu, dostawała leki i czekała, aż poród się rozpocznie.

Jednak poród się nie zaczął samoistnie, bo tak jak powiedziałam, rzeczywiście ona nie chciała się wcale urodzić. No i mnie zabrali już, żeby nie czekać, żebym nie leżała 2, 3, 4 dni czy 3 tygodnie bez wód. Jak koleżanka na przykład przez ściany, która 3 tygodnie leżała bez wód. Nawet widziałam ją na telewizorku, który w sali był, bo w końcu telewizja się tym zajęła, że nic nie zrobili. Płód już był w stanie strasznym. Ja czytam te wiadomości (...), że ona leży tu. Ja myślałam, matko, ja leżę w takiej sytuacji podobnej. Czekam, żeby nic się nie stało, a tu słyszę, że takie rzeczy za ścianą.

Sytuacji nie ułatwiała również głośna sprawa pacjentki, która kilka tygodni wcześniej znalazła się w podobnej sytuacji, jak Aneta. Kobieta również miała podwyższony poziom CRP, który ostatecznie spowodował sepsę i śmierć pacjentki.

I będąc w podobnej sytuacji, no w mojej głowie już się działy takie rzeczy. Powiedziałam Robertowi, że mają nie czekać. Absolutnie (...),że mamy dziecko, mamy do kogo wracać. Więc ja się tego kompletnie nie boję. Proszę mnie zabrać.

Była świadoma, że mogą stracić córkę.

To chciałam powiedzieć, że proszę mnie zabrać. Robić, co potrzeba, żeby nie było takiej sytuacji, którą przed chwilą oglądałam w telewizji. Ja się tego kompletnie nie boję. Wiem, co się dzieje. Jestem świadoma, nie z nerwów, nie wychodzę z siebie. Ja chcę żyć, bo ja mam dla kogo. I tyle. I myślę, że dlatego mnie zabrali. Bo Robert tez powiedział kilka słów.

Dziś Hania, która po urodzeniu ważyła zaledwie 700 gramów i według lekarzy mogła nie przeżyć, rośnie i każdego dnia udowadnia, że cuda się zdarzają. My życzymy przede wszystkim dużo zdrowia dla całej rodziny!