Choć wydawałoby się, że zeszłoroczna edycja NADA Villa Warsaw osiągnęła szczyt szczytów w kwestii bogatej oferty, perfekcyjnej logistyki i przepięknej oprawy, w tym roku organizatorzy postarali się jeszcze bardziej. Nie twierdzę, że druga odsłona tego wydarzenia jest lepsza. Jest zupełnie inna i oferuje odmienne wrażenia estetyczne. To dobrze, bo choć lubimy to, co dobrze znamy, NADA Villa Warsaw miała być sceną do prezentacji światowych talentów. I jak dotąd spełnia to zadanie idealnie.
O przygotowania do kolejnego otwarcia artystycznej przestrzeni zapytałam współorganizatorkę tego wydarzenia, Joannę Witek-Lipkę.
– Myślę, że po ubiegłorocznej edycji udało nam się zbudować renomę tego wydarzenia, wzbudzić ciekawość publiczności i sprawić, żeby galerie zagraniczne chciały tu przyjeżdżać i promować swoich artystów. Zauważyłam też, że w raz z rosnącą rozpoznawalnością i rozumieniem Willi Gawrońskich, galerie pokazują coraz odważniejsze ekspozycje. Widzimy w tym roku dużo więcej prac przestrzennych, tzw. site-specific też, czyli takich, które są stworzone specjalnie z myślą o jakiejś konkretnej przestrzeni. Na przykład, przy wejściu można zobaczyć pracę Nicolasa Grospierre'a.
Rozmawiałyśmy też o tym, że NADA Villa Warsaw na dobre wpisała się w harmonogram stołecznych imprez artystycznych, podobnie, jak Warsaw Gallery Weekend.
– Są to wydarzenia, które bardzo uzupełniają się programowo. Warsaw Gallery Weekend jest formatem powstałym przede wszystkim z myślą o polskich Galeriach Sztuki Współczesnej. Oczywiście, to się z roku na rok zmienia, ale jednak nie da się zaprzeczyć, że jest to mocno polska impreza. I właśnie dlatego powstało Nada Villa Warsaw. Czuliśmy, że jest to dobry moment, żeby zbudować platformę do międzynarodowej współpracy i profesjonalnej wymiany. Ten projekt to doskonała okazja dla naszych zagranicznych gości, żeby mogli poznać i zrozumieć lepiej polski rynek, a dla nas szansa na budowanie artystycznych sojuszy i międzynarodowych znajomości. Naszym celem jest również zapraszanie do Warszawy jak największej liczby mediów, mentorów zagranicznych, przedstawicieli zagranicznych instytucji – tłumaczyła Joanna Witek-Lipka.
Świeża farba na stuletnim tynku
Sztuki jest jeszcze więcej. Przechadzając się po wiekowych korytarzach i pomieszczeniach, odniosłam wrażenie, że wypełniono nią absolutnie każdy skrawek przestrzeni. Dzieła zdobią wszystkie, nawet najmniejsze pomieszczenia, a także korytarze, schody i ogród.
Kto zwiedzał Willę Gawrońskich w zeszłym roku, ten może dostrzec pewne schematy, jak np. rzeźba na bardzo reprezentacyjnej klatce schodowej (w zeszłym roku to zaszczytne miejsce zajął "Wampir" Olafa Brzeskiego, w tym roku możemy tam podziwiać wielokolorową rzeźbę Jana Simona), duże, dekoracyjne obiekty w "eleganckiej" części budynku, które świetnie komponują się z retro tapetą i ozdobną sztukaterią, a także te surowe, brutalne momentami wywołujące trwogę w surowych, nieco obdrapanych pomieszczeniach, które stanowią dla niech idealne tło.
Willa pełna głosów
Druga edycja wydarzenia wciąż utrzymuje tę samą formułę spotkań i dialogów, jakie nawiązują ze sobą galerie z Polski i zagranicy. Jak udało się zgromadzić w jednym miejscu aż 50 galerii z całego świata? Joanna Witek-Lipka wyjaśniła mi, na czym polega cała procedura.
– Nabór aplikacji odbywa się z pośrednictwem naszego partnera, czyli NADA, New World Dealers Alliance. To organizacja ze Stanów Zjednoczonych, która zrzesza galerie z całego świata. Dlatego też, kiedy ogłaszamy nabór, informacja rozprzestrzenia się bardzo szeroko. Dzięki temu partnerstwu mamy też, siłą rzeczy, tak dobrą reprezentację galerii ze Stanów Zjednoczonych. Co do galerii europejskich, myślę, że duży wpływ na ich zainteresowanie mają kontakty zbudowane zbudowane przez polskie galerie, m.in. dzięki uczestnictwu w różnych wydarzeniach międzynarodowych. Kładziemy też duży nacisk na nasz region Europy Środkowo-Wschodniej, co sprawia, że reprezentacja z tych krajów również jest wyjątkowo mocna.
W przestrzeni współdzielonej przez różnych twórców reprezentujących różne style i techniki, a także snujących własne, odrębne historie, nie zawsze można znaleźć wspólny mianownik dla każdego dzieła. Nie zawsze jest to potrzebne. Od gości odwiedzających willę zależy, jak połączą i zinterpretują te pozornie niepasujące do siebie elementy, które razem tworzą zaskakująco spójną całość. Przykłady?
Dawid Radziszewski Gallery i Voloshyn Gallery, gdzie na przeciwległych ścianach wiszą żywcem wyjęte z mitów i słowiańskich legend prace Aleksandry Waliszewskiej, a także postapokaliptyczne płótna Lesii Khomenko. Dalej: przestrzeń współdzielona przez Galerię Wshód, CH64 Gallery i Ginny on Frederick Gallery, gdzie nieco ponure, "grubo ciosane" prace Cezarego Poniatowskiego łagodzą oniryczne płótna kolumbijskiego artysty, Ernesto Soto Madriñána.
Albo pomieszczenie, gdzie stacjonuje The Why Not Gallery wespół z Christine König Galerie, wypełnione folkowymi tkaninami, pop-artowymi rzeźbami owoców i równie przyjemnymi w odbiorze "wariacjami" na temat przedmiotów użytkowych autorstwa Tobiasa Izso.
W poszukiwaniu artystycznych dialogów warto wspiąć się na wyższe piętra. Nie sposób opisać wszystkich zachwytów w jednym tekście, ale podpowiem, że na pewno nie zawiedzie was przestrzeń zajmowana przez galerię BWA Warszawa, Dreamsong Gallery i Superpositions. To właśnie to miejsce z babcinymi tapetami, gdzie tym razem w polemikę wchodzą ze sobą płótna Karola Radziszewskiego, Bartka Flisa, Marii Kozak i Matyáša Maláča.
Fani zieleni i wielkoformatowych obiektów z pewnością nie rozczarują się przestrzenią zaaranżowaną przez Galerię Monopol, Coulisse Gallery i Schwarz Contemporary. Nie przegapcie też pomieszczenia zajmowanego przez Polana Institute i wnętrza przypisanego do galerii Hollybush Gardens. W tym ostatnim czeka na was praca Jasleen Kaur, reprezentowanej przez galerię Hollybush Gardens. Artystka w ubiegłym roku otrzymała za nią nagrodę Turnera, jedną z najbardziej prestiżowych nagród w świecie sztuki. Zdradzę jedynie, że to prawdziwa motoryzacyjna perełka...
Zwiedzanie w ruchu, artystyczna scena i sztuka wśród zieleni
Wydarzenie jest współfinansowane przez Miasto Stołeczne Warszawa, dzięki czemu każdy może oglądać sztukę z całego świata zupełnie za darmo. W ramach programu publicznego organizatorzy przygotowali cykl oprowadzań. Zaplanowano ich aż łącznie sześć, czyli po dwa na każdy dzień trwania wystawy – jedno dla grup polskojęzycznych i jedno w języku angielskim. Ponadto, na odwiedzających czekają też koncerty oraz performance'y.
A po zwiedzaniu czas na relaks w ogrodzie, który na czas trwania wystawy także zmienił się w przestrzeń ekspozycyjną. W tym roku można tam podziwiać m.in. instalację Dawida Rycharskiego oraz rzeźbę olbrzyma – nieodłączny element twórczości Bartłomieja Flisa.
Wystawę w Willi Gawrońskich potrwa tylko do niedzieli 25 maja w godzinach: 12-19.
Więcej informacji o NADA Villa Warsaw i wydarzeniach towarzyszących tegorocznej edycji znajdziecie tu.