- Dziennik „Washington Post” poinformował, że od 15 grudnia Straż Przybrzeżna USA nie będzie klasyfikować swastyki jako symbolu nienawiści, a jedynie jako symbol „potencjalnie wywołujący spory”.
- Doniesieniom zaprzeczył p.o. komendanta formacji, adm. Kevin Lunday, który nazwał je „kategorycznie fałszywymi” i podkreślił, że nienawistne symbole były i pozostają zakazane.
- Zmiana w przepisach dotyczy sposobu klasyfikacji incydentów. Zamiast jako „incydenty na tle nienawiści”, mają być one traktowane jako „zgłoszenia dotyczące nękania”.
- Sprawa wywołała krytykę ze strony polityków Partii Demokratycznej, którzy obawiają się, że zmiana wysyła zły sygnał w czasach rosnącego antysemityzmu.
- Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej Radia ESKA.
Doniesienia „Washington Post”
Jak napisał w czwartek dziennik „Washington Post”, zgodnie z nowymi wytycznymi Straż Przybrzeżna USA ma zmienić swoje wewnętrzne regulacje. Od 15 grudnia swastyka nie będzie już klasyfikowana jako symbol nienawiści, a zamiast tego zostanie uznana za symbol „potencjalnie wywołujący spory”.
Nowe przepisy, które mają wejść w życie w połowie grudnia, łagodzą również klasyfikację symbolu stryczka i flagi Konfederacji, chociaż eksponowanie tej ostatniej pozostaje zakazane. Dziennik zaznacza, że Straż Przybrzeżna, podlegająca pod resort bezpieczeństwa krajowego, dostosowuje w ten sposób swoje zasady do nowych regulacji administracji Trumpa dotyczących fali i nękania w armii. We wrześniu szef Pentagonu Pete Hegseth miał zlecić przegląd tych przepisów, uznając obowiązujące standardy za „zbyt szerokie” i zagrażające gotowości bojowej.
Ostra odpowiedź formacji i resortu
Doniesienia waszyngtońskiego dziennika spotkały się z natychmiastową i stanowczą reakcją. Portal Hill opublikował oficjalne stanowisko Straży Przybrzeżnej, w którym adm. Kevin Lunday, p.o. komendanta, nazwał te informacje fałszywymi.
„Twierdzenie, że amerykańska straż przybrzeżna nie będzie uznawać swastyk, stryczków i innych ekstremistycznych obrazów za zakazane symbole, są kategorycznie fałszywe. Symbole te były i pozostają zakazane w straży przybrzeżnej zgodnie z procedurą” - oznajmił adm. Lunday.
W podobnym tonie wypowiedziała się rzeczniczka ministerstwa bezpieczeństwa krajowego, Tricia McLaughlin. W serwisie X napisała, że „Washington Post” „powinien się wstydzić, że opublikował te fałszywe bzdury”.
Zmiana klasyfikacji, a nie zniesienie zakazu?
Jednocześnie „Washington Post” podkreśla, że zmiany w klasyfikacji symboli wpisują się w szersze działania Straży Przybrzeżnej, które mają na celu usunięcie z przepisów zapisu o „incydentach na tle nienawiści”. Gazeta przytacza fragment nowych regulacji, który rzuca światło na charakter zmian.
„Zachowania, które wcześniej były traktowane jako potencjalny incydent z nienawiści, w tym te, które wiążą się z symbolami powszechnie utożsamianymi z uciskiem lub nienawiścią, są traktowane jako zgłoszenie dotyczące nękania” - tłumaczy straż przybrzeżna w nowych przepisach.
Gazeta cytuje również anonimowego przedstawiciela formacji, który krytycznie odniósł się do zmian. "Nie zasługujemy na zaufanie narodu, jeśli nie jesteśmy pewni, jak kontrowersyjne mogą być swastyki" - powiedział informator.
Głosy krytyki
Sprawa wywołała również reakcję polityczną. Demokratyczna senatorka Jacky Rosen wyraziła głębokie zaniepokojenie planowanymi zmianami i wezwała administrację do ich cofnięcia, zanim wejdą w życie.
"W czasach, gdy w Stanach Zjednoczonych i na całym świecie rośnie antysemityzm, złagodzenie polityki mającej na celu zwalczanie przestępstw z nienawiści nie tylko wysyła zły sygnał mężczyznom i kobietom z naszej straży przybrzeżnej, ale także naraża ich bezpieczeństwo" - uważa senatorka.