Roman Abramowicz

i

Autor: AP/Associated Press/East News

OFICJALNIE: Abramowicz sprzedaje Chelsea. Pieniądze przekaże ofiarom wojny

2022-03-03 4:57

Rosyjski oligarcha Roman Abramowicz potwierdził w środę wieczorem, że zamierza sprzedać klub Chelsea Londyn, którego właścicielem jest od 2003 roku. Decyzja jest związana ze spodziewanym objęciem go przez brytyjski rząd sankcjami.

- Chciałbym odnieść się do spekulacji, które pojawiły się w mediach w ciągu ostatnich kilku dni w związku z moim właścicielstwem Chelsea FC. Jak już wcześniej stwierdziłem, zawsze podejmowałem decyzje, mając na uwadze najlepszy interes klubu. W obecnej sytuacji podjąłem więc decyzję o sprzedaży klubu, ponieważ uważam, że jest to w najlepszym interesie klubu, kibiców, pracowników, a także sponsorów i partnerów klubu - napisał Abramowicz w oświadczeniu.

Dodał, że nie będzie się domagał, aby pożyczki, których udzielił klubowi - wynoszące ponoć 1,5 mld funtów - zostały mu spłacone i zapowiedział, że sprzedaż nie będzie przyspieszona, ale będzie "przebiegać zgodnie z należytym procesem".

Zapowiedział, że cały zysk netto ze sprzedaży klubu przekaże na rzecz fundacji pomagającej "wszystkim ofiarom wojny na Ukrainie", choć nie jest jasne, czy oznacza to tylko Ukraińców, czy także poległych rosyjskich żołnierzy. Abramowicz, który ma bliskie związki z prezydentem Rosji Władimirem Putinem, do tej pory nie wypowiadał się na temat rozpętanej przez niego wojny.

Spekulacje na temat możliwej sprzedaży Chelsea przez Abramowicza zaczęły się pojawiać w ciągu ostatniego tygodnia, po rosyjskiej napaści na Ukrainę, w miarę jak rząd brytyjski rozszerzał sankcje na Rosję, w tym na rosyjskich oligarchów. Wprawdzie samego Abramowicza jeszcze nie ma na liście osób objętych sankcjami, ale w wydaje się to być kwestią czasu, poza tym już podjęte działania mogą mu utrudnić funkcjonowanie w Wielkiej Brytanii. Abramowicz - z majątkiem szacowanym na 9,6 mld dolarów - jest jednym z najbogatszych obywateli Rosji (ma też obywatelstwa Izraela i Portugalii).

Wojna na Ukrainie. Tak wygląda sytuacja w Przemyślu