- Agata Kaczmarska została mistrzynią świata w boksie olimpijskim. W finale pokonała trudną rywalkę z Indii.
- Zanim zaczęła bokserskie treningi, grała w piłkę ręczną. - Nie wychodziłam przed szereg - wspomina.
- Czempionka pochodzi spod malowniczej Iłży na południu Mazowsza. Poleca turystom zamek i malownicze okolice.
- Agata służy w Wojsku Polskim, jej sportowym celem są Igrzyska Olimpijskie.
Agata Kaczmarska w finale wrześniowych mistrzostw świata pokonała reprezentantkę Indii, Nupur Sheroan. Zadanie nie było łatwe, bo rywalka była wyższa od Polki, miała większy zasięg ramion. Podopieczna trenera Tomasza Dylaka pokazała jednak spryt, ogromną wolę walki, dzięki znakomitemu finiszowi w trzeciej rundzie rozstrzygnęła pojedynek na swoją korzyść!
"Misio", bo tak pieszczotliwie nazywają Agatę koleżanki, koledzy i kibice, razem z reprezentacją Polski, kilka dni po zdobyciu złotego medalu, gościła na Targach Branży Bokserskiej i V Forum Polskiego Boksu w Kielcach. W rozmowie z serwisem eska.pl opowiadała, jak zmieniło się jej codzienne życia po światowym czempionacie.
"Rodzina płacze ze mną"
Piotr Stańczak: Od powrotu z mistrzostw świata minęło kilka dni. Rozmawiamy na targach bokserskich w Kielcach, wokół twojej osoby dużo się dzieje - wywiady, autografy, popularność.
Agata Kaczmarska: - Bardzo szybko upływa ten czas. Już niedługo minie tydzień od mistrzostw, a tak naprawdę nie wiem ile czasu spędziłam w domu. Z drugiej strony wiedziałam, z czym to się wiąże, jeśli odnosisz sukces, więc cieszę się, że mam tylu kibiców, także z miłą chęcią wychodzę do nich, robimy sobie zdjęcia, chwilę porozmawiamy. Jest mi niezmiernie miło. No cóż mogę powiedzieć? No cieszę się, że mam takich kibiców.
Jak na tytuł mistrzyni świata zareagowała twoja rodzina, koledzy, koleżanki z klubu?
- Odnośnie moich mojej rodziny sportowej powiem tak, że filmiki poszły w świat, w eter (śmiech). Widzieliście jakie mam wsparcie w swoich swoich kochanych klubach: RKT Radom i BKS Radomiak.
Jeżeli chodzi o rodzinę, bardzo się wzruszyli. Są ze mnie ogromnie dumni. Najbliżsi zawsze mnie wspierali i zawsze zresztą ze mną płaczą po zawodach, obojętnie czy są to łzy szczęścia, czy porażki. Teraz daję im mega powód do dumy, z czego ogromnie się cieszę, że bliscy nie muszą ze mną razem cierpieć, tylko możemy się wspólnie cieszyć.
Kiedy w ogóle zaczęłaś trenować boks?
- Pierwszy trening bokserski zaliczyłam w 2012 roku, od tego czasu miałam jedynie rok przerwy w klasie maturalnej. Na początku też się wahałam, były dyskusje, czy warto. Rodzice nie chcieli, żebym trenowała. Wiadomo, dziewczyna i boks - nie każdemu takie połączenie odpowiada. Wszystko zmieniło się, kiedy zaczęłam już odnosić pierwsze sukcesy w kategoriach juniorek. Największy jako seniorka osiągnęłam teraz, w mistrzostwach świata.
Grzeczna, ale zadziorna
Wróćmy jeszcze do twoich początków w boksie. Jak w ogóle trafiłaś na salę treningową, do ringu?
- Złożyło się na to kilka spraw. Ogólnie zachęcił mnie trener Sławomir Żeromiński z Radomia, bo on mi wyciągnął z SKS-u piłki ręcznej. Z tego co wiem, mój kuzyn też podpowiedział mu, że ja jestem tą dziewczyną, którą może poprowadzić do sukcesu. Kiedy trener "wyciągnął mnie" z tej piłki ręcznej, powiedział, że mam talent, zadziorność w sobie. Mimo, że ja zawsze byłam grzeczną dziewczyną, która tak jakoś nie wychodziła nigdy przed szereg. Spróbowałam. Ogólnie zawsze miałam takie cechy delikatne, perfekcjonistki, że zaczęłam chodzić tylko i wyłącznie po to, żeby się nauczyć bić, w sensie wyprowadzać ciosy. Może nie bić, bo to jednak niewłaściwie słowo. Miałam ten swój charakterystyczny, prawy cios, taka pozostałość jeszcze z gry w piłkę ręczną. Pamiętam swoje pierwsze walki, sędziowie co chwilę zwracali mi uwagę za uderzenia nasadą. Moim podstawowym celem było więc nauczyć się technicznie boksować. Przekonałam także rodziców do swojej nowej pasji. Teraz są moimi najwierniejszymi kibicami!
Miałaś propozycje jakichś, tak to nazwijmy, sparingów gdzieś poza salą treningową? Być może szczególnie chłopcy chcieli sprawdzić twoje umiejętności.
- Nie, jeśli coś takiego miało miejsce, to były to tylko delikatne przepychanki dla zabawy (śmiech). Nigdy nie preferowałam bójek i przemocy, ale nie ukrywam - "jarała mnie" adrenalina, rywalizacja.
Jeśli gdzieś były natomiast jakieś konflikty, to ja z reguły wychodziłam i próbowałam uspokoić towarzystwo. Nie uważałam nigdy boksu jako czegoś do używania na ulicy.
Agata Kaczmarska przekonała się w Kielcach, co znaczy popularność wśród kibiców - zobacz poniżej.

i
"Boks dał mi pewność siebie"
Pochodzisz z małej miejscowości w gminie Iłża w powiecie radomskim.
- Tak. Z Jedlanki Nowej.
To ciekawa okolica, pogranicze mazowiecko-świętokrzyskie, dużo zwłaszcza miejsc do biegania.
- Zgadza się, choć ja fanką biegania nigdy nie byłam, w tej konkurencji na pewno nie wystartuję (śmiech).
Z drugiej strony bieganie to też element treningu boksera.
- Tak, zaakceptowałam to i nawet w ostatnim czasie delikatnie polubiłam. Już wiem, że istnieją gorsze treningi niż biegowe. Ogólnie natomiast tereny mamy piękne, wizytówką jest piękny zamek w Iłży, są pagórki, można podziwiać krajobraz, jednym słowem mega klimat!
W czym pomogły ci jeszcze treningi boksu, oprócz sukcesów w ringu, na turniejach, jak wpłynęły na twoje codzienne życie?
- Dały mi ogromną pewność siebie, bo zawsze byłam tą dziewczyną, która nie lubiła wychodzić przed szereg. Zaczęłam wreszcie doceniać swoją wartość.
Wcześniej byłam ostrożna w kontaktach z innymi, zawsze lubiłam najpierw zaobserwować dane środowisko, zanim zaczynałam się odzywać. Teraz, dzięki boksowi, łatwiej jest mi przezwyciężać wszystkie problemy codzienności.
Tak naprawdę pięściarstwo to jest moje życie codzienne, poza tym jestem też żołnierzem Wojska Polskiego. Reprezentuję Centralny Wojskowy Zespół Sportowy i te cechy charakteru prawdziwego wojownika przekładają się również na służbę w armii.
Sporty, walki, sport w ogóle i wojsko to w twoim przypadku takie naturalne połączenie? Co zdecydowało, że założyłaś mundur?
- To była szansa życiowa, stwierdziłam, że coś muszę w życiu robić także poza boksem. Wojsko dało mi możliwość rozwijania kariery dwutorowo. Myślałam o studiowaniu na uczelni wojskowej, ale kolidowało mi to z tym codziennym życiem sportowca. Dostałam się wreszcie na studia z fizjoterapii, ale potem zmieniłam kierunek. Kiedy pojawiła się szansa wstąpienia do wojska, nie chciałam jej zaprzepaścić. Teraz jestem dumna z tego, że mogę reprezentować Wojsko Polskie na takich imprezach międzynarodowych jak mistrzostwa świata i zdobywać dla kraju złote medale!
Zobacz poniżej: od lewej - Agata Kaczmarska, Aneta Rygielska i Julia Szeremeta odbierają gratulacje za medale mistrzostw świata od ministra sportu Jakuba Rutnickiego. Wydarzenie miało miejsce w Targach Kielce.

i
Bez opuchnięć i śladów na twarzy
Jesteś przykładem, podobnie jak Julia Szeremeta, Aneta Rygielska czy w ogóle koleżanki z reprezentacji Polski, że boks kobiet w naszym kraju ma silną pozycję. W jaki sposób zachęciłabyś inne dziewczyny do trenowania pięściarstwa czy w ogóle sportów walki?
- Na pewno najpierw poleciłabym im obejrzeć, jak takie zawody, walki wyglądają. Niektóre kobiety mają, że tak powiem, zawężony obraz boksu - tylko rozcięte łuki brwiowe, poharatane twarze. Proszę tymczasem zobaczyć, wróciłam tydzień temu z mistrzostw świata i nie mam żadnego śladu na twarzy, zero opuchnięć, więc naprawdę jest to mega rozwijająca dyscyplina. Ogólnie ćwiczymy koordynację, szybkość, zwinność, no i takie pozytywne cwaniactwo. Ciężko jest kogoś zmusić do uprawiania boksu, bo to trzeba czuć. Jeżeli ktoś się obawia, nigdy nie stanie w ringu i nie będzie gotowy do rywalizacji. Pamiętajmy jednak, że treningi bokserskie nie składają się tylko i wyłącznie z ze sparingów. Jest wiele innych form, myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie.
Jakie masz plany, marzenia sportowe? Domyślam się, że nie kończą się one na mistrzostwie świata.
- Nigdy nie mówiłam wszem i wobec, że chcę zostać mistrzynią świata, zawsze powtarzałam, że dążę do złotego medalu olimpijskiego. Nie zwalniam tempa, mój cel się nie zmienia. Ogólnie jestem mega szczęśliwa z tego, co już udało się osiągnąć i walczę dalej!
Zobacz poniżej galerię zdjęć z Targów Branży Bokserskiej i V Forum Polskiego Boksu w Kielcach.