Rewolucja parkingowa w Katowicach weszła w życie i jak każda, zjada (nie)swoich mieszkańców

i

Autor: Paweł Szałankiewicz Rewolucja parkingowa w Katowicach weszła w życie i jak każda, zjada (nie)swoich mieszkańców

Parkowanie w Katowicach

Rewolucja parkingowa w Katowicach weszła w życie i jak każda, zjada (nie)swoich mieszkańców

Mieszkańcy wielu ulic w centrum Katowic w piątek, 1 grudnia przeżyli niemały szok. I przeżywają do teraz. Oto bowiem po raz pierwszy mogą swobodnie parkować swoim samochodem gdzie chcą i o której godzinie chcą. A to dotychczas było sztuką niemal niemożliwą. To efekt wejścia w życie poszerzonych stref parkowania w stolicy województwa, która wymiotła z parkingów sporo samochodów.

Pustki na parkingach w Katowicach. Mieszkańcy się cieszą

Od piątku, 1 grudnia w Katowicach obowiązują nowe zasady parkowania. Centrum miasta zostało podzielone na dwie strefy: "A" i "B", czyli: 

  • Śródmiejską Strefę Płatnego Parkowania (ŚSPP - strefa A) obejmującą ścisłe centrum miasta. 
  • Strefę Płatnego Parkowania (SPP - strefa B) obejmującą obrzeża centrum, a także część Koszutki, Zawodzia i połowę osiedla Paderewskiego.

Skoro dwie strefy, to i dwie różne stawki parkowania. W strefie A opłaty za parkowanie od poniedziałku do soboty  w godz. 7:00 do 17:00 są następujące:

  • 3 zł – za postój do 30 minut
  • 6 zł – za postój powyżej 30 minut do 1 godziny
  • 7,20 zł – za drugą rozpoczętą godzinę postoju
  • 8,40 zł – za trzecią rozpoczętą godzinę postoju
  • 6,00 zł – za każdą następną rozpoczętą godzinę postoju

Strefa B jest tańsza. Tu płatność obowiązuje od poniedziałku do piątku w godz. 7:00 - 17:00 i wynosi:

  • 2 zł – za postój do 30 minut
  • 4 zł – za postój powyżej 30 minut do 1 godziny
  • 4,80 zł – za drugą rozpoczętą godzinę postoju
  • 5,60 zł – za trzecią rozpoczętą godzinę postoju
  • 4,00 zł – za każdą następną rozpoczętą godzinę postoju

Mimo że strefa B jest tańsza, to na ulicach jest zdecydowanie mniej zaparkowanych samochodów, z czego cieszą się mieszkańcy. 

Po raz pierwszy od nie wiem kiedy mogłam wyjść z domu, pojechać na zakupy, wrócić i nie denerwować się tym, że będę musiała długo szukać miejsca do parkowania w miarę blisko domu - mówi pani Maria mieszkająca w pobliżu Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach. 

Studenta stać, to student zapłaci albo przyjedzie tramwajem

To właśnie wzdłuż ulicy Bogucickiej praktycznie codziennie, kiedy trwa rok akademicki, praktycznie od 6 rano do późnych godzin wieczornych z miejscem do parkowania było ciężko. Powód? Bardzo duży teren, gdzie każdy mógł parkować za darmo. Z tego powodu wielu mieszkańców tej części Katowic, jeśli nie mieli parkingów na podwórkach, parkowało samochody daleko od swoich domów. - Gratulacje dla tego kto wymyślił płatne parkowanie pod UE, jako student zaoszczędzę w barze 2 zł ale za miejsce parkingowe zapłacę pod uczelnią 20 - ironizuje jeden ze studentów, pan Patryk. 

 - Nareszcie można zaparkować pod domem o każdej porze. Wcześniej nie do pomyślenia. Ja jestem zachwycony - skomentował natomiast jeden z internautów na facebookowej grupie Zawodzie jest w modzie!

Studenci obecnie muszą parkować na parkingach należących do UE lub zwyczajnie płacić za parkowanie wzdłuż Bogucickiej. O tym, jak wielu z nich się na to zdecydowało, widać po ilości zajętych miejsc w okolicach uniwersytetu. Jeszcze w czwartek trudno było tam wetknąć przysłowiową szpilkę, w piątek 1 grudnia można było w tych miejscach przebierać. 

To oczywiście nie jedyny taki przypadek. Internet obiegły zdjęcia z Placu Śląskiego, gdzie nawet wieczorami z miejscem do parkowania łatwo nie było. Od dzisiaj parking świeci pustkami. 

Katowice jak oblężona twierdza musi się bronić przed atakami

Tak, jak na Placu Sejmu Śląskiego, pod Uniwersytetem Ekonomicznym w Katowicach jest też na wszystkich ulicach objętych płatnym parkowaniem. Powiedzieć, że nie są przepełnione, to jak nic nie powiedzieć. Praktycznie hula po nich wiatr. 

Co oczywiste, zmiany najmocniej dotknęły tych, którzy nie są z Katowic, ale tu na co dzień pracują. Zresztą sama rewolucja parkingowa, co do przeprowadzenia której cały czas pojawia się wiele wątpliwości (m.in. dotyczące ograniczania miejsc parkingowych w miejscach, gdzie nie jest to szczególnie uzasadnione) była i jest cały czas krytykowana, co widać w social mediach Urzędu Miasta Katowice, które dzielnie starają się odpierać krytykę internautów. A ci często nie przebierają w słowach porównując urząd na Młyńskiej do Sejmu na Wiejskiej czy stwierdzając, że jest to skok na ich kasę. 

"Bądźmy otwarci na te zmiany i dajmy im szansę" - Mamy dla was nowy podatek, bądźcie otwarci na te zmiany i wyskakujcie z kaski - napisał Mariusz. 

Niby miasto takie otwarte na ludzi, a jednak zdziera z każdego kto przyjedzie spoza miasta - dodała Marlena. 

Najpierw podrożały bilety komunikacyjne i został skomplikowany dojazd do centrum z mojej dzielnicy (więc przestałam jeździć autobusami) teraz autem też będzie problem przyjechać do centrum. Dobrze że mieszkam w pobliżu innego miasta gdzie mogę korzystać z handlu i usług - dodaje Marlena. 

Samo miasto jak na razie robi dobrą minę do złej gry, bo też w poście, pod którym wylało się tak wiele krytycznych uwag (z zaznaczeniem, że było też sporo pozytywnych uwag od mieszkańców), zaznaczyli, że piątek, 1 grudnia, jest dniem szczególnym dla mieszkańców Katowic apelująco otwartość i danie szansy tym zmianom. Z punktu widzenia mieszkańca zmiany są jak najbardziej korzystne, bowiem - jak wspomnieliśmy wcześniej, póki co zniknął problem ze znalezieniem miejsca do parkowania pod własnym domem. Z punktu widzenia przyjezdnych już nie, bo jak często podkreślano w komentarzach, aby dojechać do pracy do centrum, nawet z obrzeży Katowic, trzeba mieć wielkie pokłady cierpliwości i wstać kilka godzin wcześniej by na pewno nie spóźnić się do pracy. 

Czy taka zmiana wyjdzie więc Katowicom na dobre pod względem wizerunkowym jak i ekonomicznym? Czas pokaże, bo jak na razie działa efekt szoku, który może potrwać nawet miesiącami.