PODRÓŻE

Odwiedziłam jedno z najpiękniejszych miasteczek na południu Włoch. Polacy już docenili jego uroki

Są takie miejsca, do których nie planujesz wracać – po prostu chcesz je zobaczyć i iść dalej. Cefalù do nich nie należy. To sycylijskie miasteczko nie tylko mnie zachwyciło, ale zostawiło po sobie coś więcej: spokój, wspomnienia i tęsknotę. Coraz więcej Polaków odkrywa jego urok – i wcale się im nie dziwię.

Cefalù odwiedziłam po Palermo – i może dlatego kontrast był tak wyraźny. Tam hałas, chaos i ulice, które czasem wyglądały, jakby przegrały walkę z codziennością. A tu? Czystość, porządek, spokój i niewymuszona elegancja. Już po kilku minutach spaceru po starówce miałam wrażenie, że to miejsce wyjątkowe – i że mieszkańcy dbają o nie z miłością.

Położone między skałą La Rocca a Morzem Tyrreńskim, Cefalù wygląda jak żywa pocztówka. Urokliwe, a przy tym autentyczne i niezbyt przerysowane. Można się tu zgubić – i to dosłownie – w labiryncie wąskich uliczek, które pachną pizzą, cytrynowym mydłem, morską bryzą i słońcem.

Katedra, muzeum i niezapomniane widoki

Duomo di Cefalù góruje nad miastem i jest jego sercem. Weszłam tam z ciekawości, zostałam z zachwytu. Mozaika Chrystusa Pantokratora rozświetla wnętrze złotem, ale nie przytłacza – wręcz przeciwnie, daje poczucie spokoju.

Zaledwie kilka kroków dalej trafiłam do Museo Mandralisca. To jedno z tych miejsc, które wyglądają niepozornie, ale skrywają prawdziwe skarby. W środku znalazłam "Portret nieznanego mężczyzny" – słynne dzieło Antonella da Messina. Tajemniczy żeglarz patrzy na ciebie z lekkim uśmiechem, jakby wiedział coś, czego ty nie wiesz. Obraz jest porównywany z Mona Lisą Leonarda da Vinci. Zostałam przy nim dłużej, niż planowałam.

Polacy już tu są

W Cefalù na każdym kroku słychać język polski. W kawiarni przy głównym placu ktoś zamawia cappuccino z akcentem z Małopolski, na plaży – rodzina z dziećmi rozkłada koc pod parasolem. Nie jest to jeszcze druga Taormina, ale coś się zmienia – coraz więcej rodaków przyjeżdża tu nie tylko na jednodniowe wypady z Palermo, ale na dłużej.

Wcale im się nie dziwię. W Cefalù wszystko jest na swoim miejscu: piękne widoki, świetne jedzenie, wygodne połączenia kolejowe i przyjazna atmosfera. Bez trudu wynajmiesz tu mieszkanie z balkonem wychodzącym na morze, w którym poczujesz się jak u siebie.

Brama do morza, wspinaczka na La Rocca i kolacja przy świecach

Jest coś magicznego w momencie, kiedy wychodzisz z kamiennego zaułka przez jedną z bram i nagle jesteś… na plaży. Dosłownie – stajesz na piasku, przed tobą morze. Ta płynność przestrzeni, gdzie historia spotyka się z wakacyjnym luzem, jest nie do podrobienia.

A potem – La Rocca. Podejście niełatwe, ale widok ze szczytu wszystko wynagradza. Widać dachy domów, katedrę, fale rozbijające się o skały i daleko, daleko horyzont. Na chwilę można zapomnieć o całym świecie.

Wieczorem wróciłam na starówkę i trafiłam na jedną z tych restauracji, których się nie szuka – same się znajdują. Drewniane stoliki, świeczki, kieliszek wina i makaron z ricottą i pistacjami, który był prosty, ale genialny. Nie chciałam stamtąd wychodzić.

Piękno, które nie potrzebuje reklamy

Jeśli ktoś mnie zapyta, gdzie na Sycylii poczułam się najlepiej – odpowiem bez wahania: w Cefalù. To miasteczko ma w sobie wszystko, czego szukam w podróży – estetykę, atmosferę i coś, czego nie da się do końca nazwać. Na pewno wrócę, bo wiem, że czeka tam na mnie coś więcej niż tylko piękny widok.

To też może cię zainteresować: Neapol na majówkę. Co zwiedzić w stolicy południowych Włoch?

Płot na granicy polsko-niemieckiej. Plaża w Świnoujściu podzielona