Karol Makurat/REPORTER

i

Autor: Karol Makurat/REPORTER

ZJAWISKO

Na kanapie zamiast pod sceną. Dlaczego pokolenie Z ma dość festiwali?

Coraz więcej młodych ludzi rezygnuje z uczestnictwa w festiwalach muzycznych na żywo. Pokolenie Z częściej niż bilet na koncert wybiera transmisję w internecie, domowy chillout i wygodne słuchawki. Za zmianą nawyków stoją nie tylko koszty i nadmiar bodźców, ale też potrzeba większego komfortu i kontroli nad doświadczeniem.

Jeszcze dekadę temu festiwale muzyczne były symbolem wakacyjnej wolności, przygody i wspólnoty. Dziś ten obraz coraz bardziej się rozmywa, przynajmniej w oczach młodszych słuchaczy. Mimo że wydarzenia muzyczne wciąż przyciągają tłumy, część przedstawicieli generacji Z zaczyna wycofywać się z takiej formy uczestnictwa w kulturze. Preferują słuchanie koncertów w domu, w spokoju i na własnych zasadach.

Z danych firmy GWI, specjalizującej się w analizie cyfrowych zachowań konsumentów, wynika, że w 2025 roku aż 19 proc. zetek planuje ograniczyć udział w festiwalach lub całkowicie z nich zrezygnować. To kontynuacja trendu spadkowego — zainteresowanie wydarzeniami tego typu w tej grupie wiekowej spadło z 46 proc. w 2019 roku do 39 proc. obecnie.

Dlaczego festiwale przestają bawić młodych?

Wśród powodów, dla których młodzi ludzie coraz częściej rezygnują z koncertów na żywo, dominują kwestie praktyczne i emocjonalne. Wysokie ceny biletów, trudności z dojazdem, wszechobecne tłumy i hałas to tylko część przeszkód. Do tego dochodzi także potrzeba większej kontroli nad przestrzenią i przeżyciem muzycznym — coś, czego nie da się osiągnąć stojąc godzinami pod sceną wśród setek innych osób.

Młodzi odbiorcy kultury coraz częściej deklarują, że muzyka daje im więcej przyjemności wtedy, gdy mogą ją konsumować w spokoju: bez presji, bez ścisku i bez rozpraszających telefonów nad głową. W zaciszu własnego pokoju czują się swobodniej — mogą zatrzymać nagranie, przewinąć ulubiony utwór, wstać po coś do picia lub po prostu wyłączyć koncert, kiedy poczują przesyt.

Muzyka na własnych warunkach

Zjawisko to zyskało już własną nazwę — "restiwal" — będącą połączeniem słów "festival" i "rest" To nowe podejście do przeżywania muzyki, w którym kluczową rolę odgrywa komfort i elastyczność. Domowe warunki pozwalają na stworzenie własnego rytuału słuchania — z kanapą zamiast tłumu, z cichą przestrzenią zamiast huku scenicznego nagłośnienia.

Co ciekawe, aż 60 proc. przedstawicieli generacji Z deklaruje, że chętnie oglądałoby koncerty online, jeśli nie mogą być na nich osobiście (dane: GWI). To jasny sygnał dla branży rozrywkowej, że transmisje i nagrania live nie są już jedynie dodatkiem, ale istotnym elementem oferty, zwłaszcza dla młodego odbiorcy.

Zabawa bez nadmiaru bodźców

Zetki coraz częściej przyznają, że tradycyjne koncerty bywają dla nich zbyt intensywne sensorycznie. Duża liczba ludzi, migające światła, głośne dźwięki i presja społeczna związana z „byciem tam” — wszystko to może skutecznie odebrać radość z wydarzenia. Dla wielu osób młodego pokolenia istotne jest również to, że na koncertach zaczyna dominować kultura dokumentowania zamiast przeżywania: zamiast twarzy artysty widać ekrany smartfonów.

Dodatkowo pojawia się temat dopasowywania się do stylu grupy, kosztów stylizacji, presji wyglądu. To wszystko sprawia, że dla wielu młodych bardziej atrakcyjne staje się słuchanie muzyki w warunkach, które nie niosą ze sobą żadnych oczekiwań ani presji społecznej.

Przyszłość koncertów pod znakiem zapytania?

Choć nie oznacza to końca koncertów na żywo, z pewnością rynek musi liczyć się z nowymi oczekiwaniami młodych odbiorców. Zetki nadal chcą doświadczać emocji płynących z dźwięków — tyle że w sposób, który pasuje do ich stylu życia. Festiwal na kanapie? Dla wielu to nie półśrodek, ale pełnoprawne doświadczenie.

Źródło: Noizz, GWI

ESKA ROCK: Vito Bambino odmówił występu na festiwalu Podsiadły! "Musiałem odpuścić"