Tragiczna historia rodziny Whitney Houston znalazła swoją kontynuację. 2 stycznia 2020 roku kolejną ofiarą narkotyków, które w otoczeniu słynnej gwiazdy obecne były przez wiele lat, został jej przyszywany syn i jednocześnie chłopak jej córki, Nick Gordon. W 2011 roku - również w wyniku przedawkowania - zmarła sama Whitney Houston, a cztery lata później Bobbi Kristina. Gordon uznany został współwinnym jej śmierci.
Zgodnie z relacjami amerykańskich mediów, Nick Gordon miał przedawkować narkotyki podczas sylwestrowej imprezy. Do szpitala został przywieziony przez znajomych, którzy szybko opuścili budynek i zostawili nieprzytomnego mężczyznę samego. Mimo starań lekarzy Nick Gordon zmarł kilka godzin później.
>> Nick Gordon tuż przed śmiercią został PORZUCONY w szpitalu? "To potwornie smutne"
Nick Gordon tuż przed śmiercią
Teraz brat Nicka Gordona, Jack Walker Jr przyznał, że krótko przed tamtymi wydarzeniami nic nie wskazywało na to, że dojdzie do tragedii.
Rozmawiałem z nim sześć godzin przed jego śmiercią. Był w normalnym stanie umysłu. Szczerze mówiąc, Nick miał się dobrze, był zadowolony, jak każdy na nowy rok. Zadzwonił do mnie przez telefon, gdy pracowałem. Byłem zajęty, więc powiedziałem mu, że zadzwonię, kiedy skończę. To nie było tak, że był zły lub coś takiego. Zachowywał się normalnie. To mój starszy brat. Kiedy ludzie mnie widzą, widzą Nicka. Wszystko, czego mnie nauczył, będę wykorzystywał.
- powiedział Jack.
Młodszy brat Nicka Gordona przyznał, że gdy tylko dowiedział się o wypadku, ruszył do szpitala i "robił wszystko, by go obudzić". Towarzyszyli mu ich ojciec i dziewczyna, Laura Leal.