Biznesowe upadki polskich gwiazd - kiedy sława nie wystarcza w biznesie

2025-07-15 15:39

Gwiazdy mają sławę, pieniądze i oddanych fanów – idealny przepis na sukces? Niekoniecznie. Choć celebryci chętnie inwestują w restauracje, modę czy kosmetyki, nie każdy pomysł kończy się triumfem. Niektóre przedsięwzięcia okazały się spektakularną porażką. Kto przeliczył się najbardziej? Sprawdźmy.

Nieudane biznesy polskich gwiazd. Miał być sukces, a skończyło się klapą

i

Autor: AKPA

Spis treści

  1. Magdalena Schejbal – pogrzebany biznes w Zakopanem
  2. Linda, Kondrat, Malajkat i Zamachowski - gwiazdorska uczta i smak goryczy
  3. Andrzej Piaseczny - gastronomiczny debiut bez bisów
  4. Agnieszka Kaczorowska - pandemia wybiła ją z rytmu
  5. Julia Kamińska - od loków do lockdownu
  6. Bracia Mroczek – reflektory zgasły, zanim zaczęła się zabawa
  7. Grażyna Szapołowska – luksus, którego nikt nie chciał
  8. Borys Szyc i Katarzyna Figura - fala entuzjazmu nie wystarczyła
  9. Tomasz Kammel – biznesowe wystąpienia bez owacji na stojąco
  10. Marcin Rogacewicz – brak plonów i puste półki

Sława, kapitał i rozpoznawalność – wszystko to może wydawać się gwarancją sukcesu w biznesie. Dlatego wielu polskich celebrytów próbuje swoich sił poza sceną i ekranem, inwestując w odzieżowe marki, restauracje czy własne linie kosmetyków. Jednak jak pokazuje życie, popularność to za mało, by przetrwać w świecie twardych finansów i zarządzania. Brak doświadczenia, słaby plan, delegowanie zadań bez kontroli – to tylko część przyczyn spektakularnych klap. Czasem decyzje podejmowane „na fali” popularności kończą się długami, wstydem i publiczną porażką. Oto przegląd największych nieudanych biznesów polskich gwiazd – niektóre zaskakują bardziej, niż mogłoby się wydawać.

Grała u największych polskich reżyserów. Nagle zniknęła z show-biznesu

Magdalena Schejbal – pogrzebany biznes w Zakopanem

Wiosną 2018 roku Magdalena Schejbal postanowiła zaryzykować i wejść w świat gastronomii. Aktorka, znana z licznych ról telewizyjnych i filmowych, otworzyła w Zakopanem restaurację "Dworzec". Lokal, położony w prestiżowej lokalizacji przy popularnym deptaku, miał być miejscem z duszą, oferującym kuchnię z regionalnymi akcentami. Niestety, rzeczywistość okazała się brutalna. Brak doświadczenia w branży gastronomicznej, niewystarczająca promocja i zaległości w opłatach doprowadziły do przejęcia restauracji przez Polskie Towarzystwo Turystyczno-Krajoznawcze przy asyście policji i komornika.

Przykro nam z powodu tego, co się stało. (...) Musieliśmy odzyskać nasz lokal, bo nie otrzymywaliśmy za niego czynszu. Trochę nasza batalia trwała. Teraz musimy poprosić byłego już najemcę, by opróżnił pomieszczenia ze swojego sprzętu i będziemy szukać nowego najemcy. To 620 metrów kwadratowych przy deptaku

-  mówił przedstawiciel PTTK.

Po upadku swojego biznesu aktorka znalazła się w wyjątkowo trudnej sytuacji finansowej. Choć przez lata kojarzona była z sukcesem i popularnością, za kulisami zmagała się z codziennymi problemami, które dla wielu pozostają niewidoczne. Zdarzały się momenty, gdy dosłownie brakowało jej pieniędzy na chleb, a proszenie rodziców o pomoc wiązało się z poczuciem wstydu i porażki.

Linda, Kondrat, Malajkat i Zamachowski - gwiazdorska uczta i smak goryczy

W latach 90. czterech znanych aktorów — Wojciech Malajkat, Bogusław Linda, Zbigniew Zamachowski i Marek Kondrat — postanowiło połączyć siły i stworzyć sieć restauracji o nazwie "Prohibicja". Miało to być miejsce z duszą artystyczną, gdzie smak jedzenia miał współgrać z klimatem intelektualnych rozmów i twórczej atmosfery. 

Początkowo wszystko wskazywało na sukces. Lokale przyciągały ciekawskich, media pisały o przedsięwzięciu w entuzjastycznym tonie, a klienci liczyli, że spotkają w nich swoich ulubionych aktorów. Z czasem jednak okazało się, że popularność i marka osobista nie wystarczą do prowadzenia wymagającego biznesu, jakim jest gastronomia.

Brak realnego zaangażowania ze strony aktorów w codzienne zarządzanie, problemy z personelem, jakość dań i organizacyjne niedociągnięcia sprawiły, że restauracje zaczęły przynosić straty. Ostatecznie lokale zamknięto, część sprzedano, a projekt rozwiązano.

Andrzej Piaseczny - gastronomiczny debiut bez bisów

Dwadzieścia lat temu Andrzej Piaseczny, szczycący się wtedy dużą popularnością jako wokalista, postanowił sprawdzić się jako restaurator. Zainwestował w trzypiętrowy klub "Soho" w Krakowie, licząc na to, że jego rozpoznawalność przyciągnie gości. Lokal miał być miejscem spotkań, imprez i koncertów, a jego wyróżnikiem miała być otwartość i przyjazna atmosfera, szczególnie wobec środowisk artystycznych i LGBT.

W klubie regularnie odbywały się występy drag queens, tematyczne imprezy i spotkania towarzyskie. Przez pewien czas wspierał go również Michał Piróg, z którym Piasek współtworzył program wydarzeń. Niestety, mimo ciekawego konceptu i otwartości na różnorodność, biznes nie przynosił oczekiwanych dochodów.

Plajta. Straciłem jakieś 150 tysięcy złotych. Nie mam żalu, ale do interesów nie wracam

- wspominał Piasek w jednym z wywiadów.

Lekcja była kosztowna, ale cenna.

Agnieszka Kaczorowska - pandemia wybiła ją z rytmu

W 2017 roku Agnieszka Kaczorowska, tancerka i aktorka znana z serialu "Klan" oraz występów w "Tańcu z gwiazdami", spełniła jedno ze swoich największych marzeń: otworzyła własną szkołę tańca. Danceworld by Agnieszka Kaczorowska miało łączyć pasję do tańca z profesjonalizmem. Placówka oferowała szeroki wachlarz zajęć dla dzieci, młodzieży i dorosłych, a sama właścicielka aktywnie uczestniczyła w prowadzeniu zajęć i organizowaniu wydarzeń.

Właśnie w szkole poznała swojego byłego już męża, Macieja Pelę, który dołączył do zespołu instruktorów. Atmosfera miejsca była ciepła, pełna entuzjazmu i energii, a szkoła zyskała wierne grono kursantów. Niestety, pandemia COVID-19 całkowicie zburzyła ten rytm. Długie miesiące lockdownu, brak zajęć, a jednocześnie stałe koszty najmu i utrzymania lokalu sprawiły, że działalność stała się nieopłacalna.

Byliśmy zbyt młodą firmą, aby zbudować wcześniej zaplecze finansowe, które pozwoliłoby nam przetrwać tak niespodziewane wydarzenie jak pandemia. (...) Stanęłam przed dużym dylematem - inwestować w ten biznes nasze prywatne pieniądze czy odpuścić. Ból serca ogromny, bo byłam bardzo emocjonalnie związana z tym miejscem. Włożyłam w to mnóstwo pracy, czasu, energii, zaangażowania. Mimo tego decyzja nie była taka trudna. Zgodnie z moimi wartościami, gdzie rodzina jest na pierwszym miejscu

- pisała celebrytka w mediach społecznościowych.

Julia Kamińska - od loków do lockdownu

W 2017 roku Julia Kamińska postanowiła rozwinąć swoją pasję poza aktorstwem i otworzyła w Warszawie salon fryzjerski „Spiękniej”. Lokal szybko zyskał grono stałych klientek dzięki profesjonalnej obsłudze i przyjaznej atmosferze, a także wysokiej jakości usług. Jednak z czasem aktorka musiała godzić intensywną pracę na planie z prowadzeniem biznesu, co okazało się sporym wyzwaniem.

Gdy nadeszła pandemia COVID-19, sytuacja stała się jeszcze trudniejsza. Przymusowe lockdowny i ograniczenia w działalności branży beauty sprawiły, że salon musiał zawiesić pracę. Po pewnym czasie Julia przyznała, że choć miejsce jest dla niej ważne, nie chce już poświęcać mu tyle czasu.

Biznesowi trzeba poświęcać dużo czasu, a ja mam ochotę trochę przewartościować swoje życie — skupić się na rzeczach artystycznych. Nadal będę przychodzić do "Spiękniej", bo kocham to miejsce, jest wspaniałe

- mówiła w wywiadzie dla „Rewii”.

Bracia Mroczek – reflektory zgasły, zanim zaczęła się zabawa

Marcin i Rafał Mroczek, znani z serialu „M jak miłość”, w 2007 roku zdecydowali się wykorzystać swoją popularność i założyli agencję eventową „Mroczek House”. Planowali organizować ekskluzywne imprezy, przyjęcia celebrytów i wydarzenia towarzyskie, licząc na to, że ich nazwiska przyciągną klientów.

Niestety rzeczywistość okazała się brutalna. Mimo początkowego entuzjazmu, zleceń zaczęło brakować, a sama promocja firmy nie przynosiła oczekiwanych efektów. Nawet wsparcie ówczesnej partnerki Marcina, Agnieszki Hyży, która mocno promowała biznes, nie poprawiło sytuacji.

Po dwóch latach działalności „Mroczek House” zakończyło działalność, a bracia publicznie oskarżali swojego wspólnika o brak zaangażowania i przyczynienie się do upadku firmy. Projekt pokazał, że samo nazwisko nie gwarantuje sukcesu, jeśli brak jest konsekwencji i realnej pracy.

Grażyna Szapołowska – luksus, którego nikt nie chciał

W 2001 roku Grażyna Szapołowska podjęła nietypowe dla siebie wyzwanie i wprowadziła na rynek linię kosmetyków „SZA”. Produkty były promowane jako luksusowe, adresowane do dojrzałych kobiet, które pragną zadbać o skórę na najwyższym poziomie. Ceny kosmetyków sięgały nawet 160 złotych, co w tamtym czasie było porównywalne do cen renomowanych marek zagranicznych.

Mimo gwiazdorskiej twarzy kampanii i medialnego rozgłosu, linia „SZA” nie zdobyła trwałego uznania. Konsumentki uznały ceny za zbyt wygórowane, a rynek kosmetyczny okazał się znacznie trudniejszy do podbicia niż można było przypuszczać.

Ten przypadek dobrze obrazuje, że nawet znane nazwisko i dobra reklama nie gwarantują sukcesu w branży beauty, gdzie liczą się jakość, dostępność i budowanie długotrwałych relacji z klientkami.

Borys Szyc i Katarzyna Figura - fala entuzjazmu nie wystarczyła

W 2008 roku Borys Szyc wraz z mężem Katarzyny Figury podjęli się otwarcia restauracji „Kompas Port” w Giżycku. Pomysł miał potencjał – malownicza lokalizacja nad jeziorem, stylowy wystrój i znane nazwiska właścicieli. Niestety, realizacja projektu pozostawiała wiele do życzenia.

Okazało się, że lokal nie posiadał podstawowych udogodnień – zabrakło toalety dla klientów, a także odpowiedniego miejsca na śmieci. Co gorsza, nie mieli koncesji na sprzedaż alkoholu, co było ogromnym problemem dla gastronomii.

Skutkiem tych zaniedbań było szybkie zamknięcie restauracji – „Kompas Port” działał zaledwie kilka tygodni. Ta historia to klasyczny przykład inwestycji zrobionej bez odpowiedniego przygotowania i znajomości rynku, gdzie zapał i popularność nie zastąpiły solidnego biznesplanu.

Tomasz Kammel – biznesowe wystąpienia bez owacji na stojąco

W 2001 roku Tomasz Kammel, znany dziennikarz i prezenter, założył firmę szkoleniową "Sparrow", która przez pewien czas cieszyła się dużym zainteresowaniem. Projekt miał pomóc w organizacji kursów i warsztatów, jednak z czasem pojawiły się kontrowersje.

Według doniesień, jedna z osób powiązanych ze spółką miała dostarczać firmie zlecenia, jednak sprawy zaczęły się komplikować. W mediach pojawiły się informacje o aferze związanej z zleceniami, co odbiło się negatywnie na reputacji "Sparrow".

W efekcie w 2013 roku Kammel oficjalnie ogłosił, że firma jest w likwidacji. Dziennikarz skupił się na pracy w mediach, dołączając do "Kanału Zero", rezygnując z dalszego prowadzenia biznesu szkoleniowego.

Marcin Rogacewicz – brak plonów i puste półki

Po latach pracy jako aktor i głębokiej refleksji nad swoim życiem, Marcin Rogacewicz postanowił spełnić marzenie o prowadzeniu własnego, lokalnego sklepu z warzywami i owocami. Pomysł zrodził się z chęci powrotu do prostoty i zdrowego stylu życia oraz z potrzeby zbudowania czegoś swojego poza show-biznesem.

Marzenie o własnym miejscu, w którym mógłbym sprzedawać owoce i warzywa, dojrzewało we mnie niczym zasiane ziarenko. Chciałem, żeby to było coś autentycznego, bliskiego ludziom i naturze

- mówił Rogacewicz w jednym z wywiadów.

Sklep otworzył tuż po pandemii, licząc na zmianę trendów zakupowych i większe zainteresowanie zdrową żywnością. Niestety rzeczywistość okazała się trudniejsza niż zakładał. Prowadzenie handlu detalicznego wiązało się z ogromnym wysiłkiem logistycznym, sezonowością produktów i konkurencją dużych marketów. Po trzech latach działalności sklep musiał zostać zamknięty. Puste półki i brak klientów były smutnym finałem tej osobistej inwestycji.

Sonda
Co według Ciebie najczęściej rujnuje biznesy polskich gwiazd?