Na ulicach polskich miast trwają protesty i nic nie wskazuje na to, żeby strajk kobiet miał się szybko zakończyć. Protest przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji wyrażają na ulicach tysiące zwykłych obywateli, a dołączają do nich także gwiazdy. Strajk kobiet wsparły już m.in. Maffashion, Margaret, Maja Ostaszewska czy Małgorzata Rozenek-Majdan.
Wiele osób z niecierpliwością wyczekiwało na jednoznaczne przyłączenie się do strajku kobiet także tej, które przez znaczną liczbę kobiet uważana jest za duży autorytet: twórczyni Healthy Plan by Ann, a prywatnie żona Roberta Lewandowskiego.
Co Anna Lewandowska myśli o protestach?
Po kilku dniach protestów trenerka przerwała milczenie. Jednak to, co napisała, mogło rozczarować część jej fanek.
- stwierdziła żona Roberta Lewandowskiego.
Wiele z Was oczekuję, że ponownie wypowiem się w sprawie obecnego konfliktu, że mocniej i bardziej jednoznacznie zaangażuję się w walkę o prawa kobiet. Rozumiem to
- zaczęła swój post Anna Lewandowska. Szybko jednak dała do zrozumienia, że nie zamierza spełnić tych oczekiwań.
Polecany artykuł:
Myślę jednak, że prowadzę tę walkę od lat. Na swój sposób, tak jak potrafię najlepiej. Wspierając Was w samorozwoju, w budowaniu pewności siebie, w dodawaniu Wam siły i motywacji
- wyznała trenerka.
W dalszej części swojego wpisu dotyczącego strajku kobiet Anna Lewandowska dała do zrozumienia, że nie zamierza wychodzić ze swojej roli ekspertki w dziedzinie sportu i zdrowego stylu życia.
Dzielę się z Wami doświadczeniem i wiedzą, które zdobyłam jako zawodniczka podczas swojej kariery sportowej, a także jako trenerka i jako żona sportowca, którego każdego dnia staram się wspierać. Chcę się z Wami dzielić pozytywnymi emocjami i jestem bardzo szczęśliwa, że tak wiele z Was znajduje w tym co robię coś dobrego dla siebie. Zawsze podkreślam też jak ważny jest wzajemny szacunek, zrozumienie, otwartość i dialog. Chciałam abyście wierzyły w siebie, ale nigdy nie mówiłam Wam jak macie myśleć, co macie mówić
Nie uważam, że wszystko wiem najlepiej, bo nie wiem i nie chce zawieść Waszego zaufania. Dlatego nie wypowiadam się na tematy polityczne i choć nie ukrywam swojego przywiązania do wartości chrześcijańskich, to nie nadaję im barw partyjnych, nigdy niczego nie narzucam, nie oceniam i widzę wartość w tym, że potrafimy się różnić i wspierać jednocześnie
- dodała Anna Lewandowska. Żona piłkarza dała jednak do zrozumienia, że nie podoba jej się czwartkowa decyzja Trybunału Konstytucyjnego, zaostrzająca przepisy aborcyjne.
Wierzę, że są obszary życia, które powinny być rozstrzygane w sumieniach, a wkraczanie polityków w te obszary, jest naruszeniem nie tylko praw kobiet, ale ogólnie praw człowieka. Wierzę w prawo do przeciwstawiania się takim decyzjom, do smutku, do gniewu i do wyrażania tych emocji głośno i wyraźnie
- stwierdziła trenerka. Jednocześnie nie kryła, że nie podobają jej się też metody stosowane przez część manifestujących kobiet.
Nie wierzę w agresję i rozwiązania siłowe. Nie wierzę, że można skutecznie walczyć o szacunek i wolność dla siebie, nie szanując innych oraz ważnych dla nich wartości
- stwierdziła.
Stonowana wypowiedź Lewandowskiej zebrała setki pozytywnych komentarzy, wiele osób chwaliło trenerkę za umiarkowanie, dyplomację i tonowanie nastrojów. Ale znaleźli się też tacy, którzy skrytykowali trenerkę za zachowawczość.
Bardzo bezpiecznie z punktu widzenia PR. Nie mieszać się w politykę. Nie mieszać się w nic, ale wspierać. Czyli działajcie same, ale was wspieram
- napisała jedna z fanek.
Anna Lewandowska odpowiedziała jej, że taką ma zasadę i od lat się jej trzyma.
Co myślicie o takim stanowisku, a może bardziej - braku jednoznacznego stanowiska?