“Królowa Charlotta” – czy warto obejrzeć prequel “Bridgertonów”? (RECENZJA)

i

Autor: NICK WALL/NETFLIX “Królowa Charlotta” – czy warto obejrzeć prequel “Bridgertonów”? (RECENZJA)

Recenzje

W zdrowiu i w chorobie. RECENZJA serialu “Królowa Charlotta: Opowieść ze świata Bridgertonów”

2023-05-02 21:44

“Królowa Charlotta” to prequel jednego z największych hitów Netfliksa, który ujrzy światło dzienne w dniu 4 maja i już teraz zapewniam, że bije oryginał na głowę.

“Bridgertonowie” szturmem podbili serca widzów, zyskując tytuł jednego z najchętniej oglądanych seriali Netfliksa. Adaptacja twórczości Julii Quinn urzekła miliony widzów na całym świecie, kreśląc nam historię tytułowej familii i jej miłosnych podbojów. Jest to oczywiście serialowe guilty pleasure, od którego wymagamy znacznie mniej, niż od tych z założenia ambitniejszych produkcji. “Bridgertonowie” mają być przede wszystkim piękni, zabawni, powabni i wzruszający. Historia miłosna ma nas elektryzować, a popowe hity w instrumentalnej aranżacji wprawiać w odpowiedni nastrój. “Królowa Charlotta” kontynuuje tę tradycję, ale idzie o krok dalej. Jest bowiem tworem nieco dojrzalszym, co sprawia, że deklasuje serial matkę na niemal każdej płaszczyźnie.

“Królowa Charlotta: Opowieść ze świata Bridgertonów” – recenzja nowego serialu Netfliksa

Jednymi z najbardziej charakterystycznych – i uwielbianych przez fanów – postaci z “Bridgertonów” są miłościwie panująca monarchini oraz lady Agatha Danbury, jej najlepsza przyjaciółka i ciotka księcia Hastings. W “Królowej Charlotcie” poznajemy te bohaterki za czasów ich młodości, jako kobiety dopiero wkraczające do socjety znacząco różniącej się od jej bridgertonowego odpowiednika. Tytułowa Charlotta (w tej roli India Ria Amarteifio) to przybyszka z dalekich stron, która ma zostać żoną króla. Uparty charakter i cięty język stają się dla niej kulą u nogi, chwilami nawet cięższą, niż kolor jej skóry. Bo tak – twórcy postanowili wyjść naprzeciw malkontentom i wyjaśnić, jak to możliwe, że czarnoskóra kobieta została królową, a w obrębie towarzyskiej śmietanki aż roi się od podobnych jej osób. Od powodzenia mariażu Charlotty i Jerzego (Corey Mylchreest), zwanego Wielkim Eksperymentem, zależał zatem los nie tylko głównej bohaterki, ale też szeregu innych osób, którym jawiła się ona jako motor napędowy upragnionej desegragacji rasowej. Tak też zaczęła się jej przyjaźń z lady Danbury (cudowna Arsema Thomas) – młodą, acz niezwykle bystrą i zaradną kobietą, uwięzioną w zaaranżowanym małżeństwie ze znacznie starszym mężczyzną.

Arsema Thomas jako lady Agatha Danbury w serialu “Królowa Charlotta: Opowieść ze świata Bridgertonów”

i

Autor: Netflix Arsema Thomas jako lady Agatha Danbury w serialu “Królowa Charlotta: Opowieść ze świata Bridgertonów”

“Królowa Charlotta”, czyli trzy oblicza samotności

“Królowa Charlotta” to zatem obraz życia kobiet w patriarchalnym społeczeństwie, zaserwowany w lekki i przystępny sposób, z przysłowiowym przymrużeniem oka. Nie spodziewajcie się tu wybitnie poważnych tonów, czy ambitnych rozpraw na ważne tematy, bo przypominam, że wciąż funkcjonujemy w świecie “Bridgertonów”. Twórcy postanowili jednak zaserwować nam coś więcej, niż napakowaną pikantnymi scenami miłosną opowiastkę, i chwała im za to. Charlotta to bohaterka z krwi i kości, która zdaje sobie sprawę z ciążących na jej barkach obowiązków, ale nie godzi się na sprowadzenie jej do roli klaczy rozpłodowej. Agatha Danbury na naszych oczach wyrasta na silną kobietę, która świadomie wybiera niezależność w świecie, w którym jej nadrzędnym celem winno być korzystne zamążpójście, zaś dorosła Violet Bridgerton stara się, wbrew ówczesnym konwenansom, zakosztować jeszcze nieco życia. Twórcy, operując na dwóch płaszczyznach czasowych, kreślą nam zatem portrety trzech kobiet, które dowodzą, że samotność różne ma oblicza. U jednej z nich jest to samotność z wyboru, u drugiej wdowieństwo, u trzeciej zaś nieprzepracowana i jedynie połowiczna strata, która nie pozwala ruszyć dalej. Violet i Agatha określają Charlottę mianem najbardziej samotnej kobiety w królestwie, u boku której zabrakło męża, lecz wciąż pozostaje ona jego królową.

Golda Rosheuvel jako dorosła królowa Charlotta

i

Autor: LIAM DANIEL/NETFLIX Golda Rosheuvel jako dorosła królowa Charlotta

“Królowa Charlotta” to coś więcej niż kolejne płytkie romansidło

Tragizm położenia, w jakim znalazła się główna bohaterka, czyli swoistego stanu zawieszenia, wybrzmiewa najsilniej w kapitalnie poprowadzonym wątku miłosnym. Twórcy wiedzieli, czego oczekujemy od tego serialu i stanęli na wysokości zadania, tym razem uderzając jednak w inne tony i wywracając narrację do góry nogami. Opowiadają nam w końcu historię, której zakończenie już znamy (nie żeby romanse w “Bridgertonach” nie były skrajnie przewidywalne, ale rozumiecie, co mam na myśli).

Z oryginalnej serii wiemy, że król żyje, lecz ciężko choruje. Pamiętamy też, że małżeństwo monarchów należało do udanych i wciąż, mimo upływu lat i stanu zdrowia Jerzego, jest w nim wiele ciepła i wzajemnej miłości. Twórcy nie silą się zatem na kolejne romansidło spod znaku “zejdą się wreszcie, czy nie?”. Bohaterowie poznają się w dniu ślubu i szybko zaczynają pałać do siebie sympatią, czego nie kryją nawet przez sekundę. To pozwoliło na zobrazowanie uczucia znacznie głębszego i dojrzalszego, niż to, które połączyło choćby Daphne i Simona. Nie chcę wdawać się w szczegóły, by nie oprzeć się o spoilery, zaznaczę więc tylko, że “Królowa Charlotta” to poruszająca opowieść o miłości bezwarunkowej, pełnej poświęceń i kompromisów, oraz do pewnego stopnia niemożliwej. Przygotujcie zatem chusteczki, bo łzy lać się będą strumieniami, zwłaszcza w odcinku finałowym.

Corey Mylchreest i India Amarteifio jako król Jerzy i królowa Charlotta

i

Autor: NICK WALL/NETFLIX Corey Mylchreest i India Amarteifio jako król Jerzy i królowa Charlotta

“Królowa Charlotta” – czy warto obejrzeć prequel “Bridgertonów”?

Jeszcze jak! “Królowa Charlotta” to wszystko, za co pokochaliśmy “Bridgertonów” i jeszcze więcej. Jest serialem bardzo samoświadomym, który wpierw bawi nas i chwyta za serducho, by łamać je później raz za razem. Scenografie i kostiumy zachwycają, a z głośników znów płyną znajome nuty w nowej aranżacji (przepięknie wyszło zwłaszcza “Halo” Beyoncé). I nawet jeśli fabuła wydaje się mocno naciągana, “Królowej Charlotcie” jestem w stanie wybaczyć wiele, bo jest świetna w tym, czym z założenia miała być.

Ocena: 8/10.

PREQUEL, SEQUEL, SPIN-OFF… Co to jest? O co w tym chodzi? | To Się Kręci #1