Emily w Paryżu 3 – recenzja

i

Autor: materiały prasowe Netflix "Emily w Paryżu 3" – recenzja

"Emily w Paryżu" powraca z 3. sezonem i udowadnia, że uczy się na błędach [RECENZJA]

2022-12-21 21:23

Trzeci sezon "Emily w Paryżu" zawitał w bibliotece Netfliksa. Ja widziałam już całość i spieszę donieść, że jeśli podobały wam się dwie poprzednie odsłony, tę pokochacie w sposób szczególny. Jest bowiem znacznie lepiej, niż dotychczas.

"Emily w Paryżu" to serial, który zadebiutował w czasie pandemii i okazał się być doskonałą odskocznią od trudów życia codziennego. Przygody Amerykanki o uroczej aparycji Lily Collins, która usiłuje odnaleźć się w stolicy Francji (jak wiemy, z różnym skutkiem) przyciągnęły przed ekrany miliony widzów spragnionych niezobowiązującej rozrywki. Drugie podejście okazało się już nieco mniej udane, a przynajmniej na polu artystycznym. Pojawiło się sporo kontrowersji i słów krytyki, koncentrujących się głównie wokół powielania szkodliwych stereotypów, oraz irytacji, jaką w widzach wzbudzała tytułowa bohaterka. Twórcy naczytali się chyba komentarzy w social mediach i wzięli sobie do serca słowa krytyki. Trzeci sezon to bowiem dość spory krok naprzód, i nawet sama Emily zaczęła uczyć się na błędach. Powoli, ale zaczęła.

"Emily w Paryżu 3" – recenzja

Trzecią serię rozpoczynamy w momencie, gdy Emily znajduje się na życiowym rozdrożu i nie potrafiąc wybrać pomiędzy Sylvie, a Madeline, lawiruje pomiędzy nimi i – jak zwykle – pakuje się w kłopoty. Życie zawodowe staje się zatem odbiciem uczuciowego, w końcu temat Alfiego i Gabriela wciąż nie został zamknięty, choć główna zainteresowana usiłuje wmówić zarówno nam, jak i sobie, że jest inaczej. Na domiar złego więzy pomiędzy bohaterami zaczynają się coraz bardziej zacieśniać (bromance obu panów to jeden z najjaśniejszych punktów całego serialu), a na scenę wkraczają kolejne dramy. Może się więc wydawać, że wiele się nie zmieniło, spieszę jednak donieść, że to tylko pozory. Emily zaczyna bowiem powoli dojrzewać i choć, owszem, wciąż zdarzają jej się liczne wpadki i cringe'owe sceny (ze śpiewem dla ukochanego na czele), to w kluczowych momentach potrafi zachować się jak na dorosłą osobę przystało, co należy uznać za olbrzymi progres.

Emily w Paryżu 3 – recenzja

i

Autor: materiały prasowe Netflix "Emily w Paryżu 3" – recenzja

Jednak tym, co czyni trzecią odsłonę najlepszą z dotychczasowych, jest dopuszczenie do głosu postaci, które dotąd znajdowały się gdzieś z boku. Luc i Julien nie są już tylko humorystycznym tłem dla poczynań głównej bohaterki, a powoli zaczynają wyrastać na postacie z krwi i kości. I uwaga – okazuje się, że pierwszy z nich jest naprawdę interesującą i wzbudzającą sympatię postacią, drugi zaś może jeszcze sporo namieszać (ale na to przyjdzie nam poczekać do kolejnego sezonu). Skrzydła rozwinęły też Mindy i Cami, czyli dwie przyjaciółki Emily (choć w przypadku tej drugiej nie jest to do końca trafne określenie). Mindy otrzymała własny, pełnoprawny wątek i pozbyła się łatki "bajecznie bogatej Azjatki" i tej cool przyjaciółki, zaś Cami wyrosła na bodaj najbardziej niejednoznaczną i intrygującą bohaterkę w całym tym rozgardiaszu (choć kosztem naszej sympatii).

Nie brakuje też oczywiście sporej dawki humoru (w jednej ze scen autentycznie popłakałam się ze śmiechu), romantycznych uniesień, ordynarnych plot twistów rodem z telenowel (które szczerze uwielbiam) i kreacji tak koszmarnych, że aż kapitalnych (naprawdę chciałabym zamienić kilka słów ze specem od kostiumów, by poznać jego/jej tok myślenia, to mogłoby być ciekawe doświadczenie).

"Emily w Paryżu 3" jest zatem serialem świetnym w tym, czym z założenia ma być – niezobowiązującą komedią romantyczną i czasoumilaczem, który może nie dostarczy nam gimnastyki intelektualnej, ale pozwoli odprężyć się po wyczerpującym dniu i sprawi, że świat choć na chwilę wyda nam się znacznie przyjemniejszym miejscem.  

Sonda
Rozstrzygnijmy to raz na zawsze - Alfie, czy Gabriel?
Jak się kręci sceny łóżkowe? 365 dni i nie tylko | To Się Kręci #7