Dakota Johnson promuje film "Madame Web", który już 14 lutego będzie miał swoją oficjalną światową premierę w kinach. Gwiazda, znana z "Tańca młodości", filmu "Suspiria", "The Social Network" i przede wszystkim "Pięćdziesięciu Twarzy Greya" działa w branży już właściwie od 1999 roku. Na przestrzeni lat brała udział w naprawdę wielu projektach, więc ma trochę do powiedzenia, jeżeli chodzi o środowisko filmowe. W jednym z ostatnich wywiadów nie szczędziła słów na ten temat, nazywając twórców filmowych i producentów mięczakami. Odniosła się nie tyle do samej branży i ludzi, którzy ją tworzą, a także do zarzutów w jej kierunku o bycie tzw. "nepo baby".
Dakota Johnson szczerze o Hollywood
Aktorka nie przebierając w słowach skrytykowała branżę filmową, twierdząc, że ludzie tutaj panicznie boją się zrobić coś odważnego i ciągle powielają utarte schematy. Brakuje jej oryginalności, nakręcenia czegoś odważniejszego i po prostu innego. I chociaż cieszy się, że może spełniać swoje aktorskie marzenia, to męczy ją walka z wiatrakami i przebijanie się z nowymi pomysłami. Co więcej, Dakota Johnson dodała, że prędzej czy później ta bańka pęknie i wszyscy obudzą się z przysłowiową ręką w nocniku.
Nakręciliśmy film "Daddio", który został sprzedany Sony Classics na festiwalu Telluride. Wspaniale, ale trzeba było o to długo walczyć. [...] Ludzie strasznie się boją. A ja pytam: czemu? Co się stanie, jeśli zrobisz coś odważnego? Mam wrażenie, że nikt nie wie, co robić, i wszyscy są przestraszeni. Każdy, kto podejmuje decyzje, ma stracha. Chcą robić tylko bezpieczne rzeczy, a bezpieczne rzeczy są naprawdę nudne." - powiedziała Dakota Johnson
Odkrywam, że w tej branży jest cholernie ponuro. To strasznie przygnębiające. [...] Ludzie, którzy kierują platformami streamingowymi, nie ufają, że kreatywni ludzie i artyści wiedzą, co zadziała. To doprowadzi w końcu do implozji. Pęka mi serce. Jest cholernie trudno cokolwiek nakręcić. Sama jestem zainteresowana robieniem świeżych, unikalnych i przełomowych rzeczy." - dodała aktorka
Gwiazda "Madame Web" postanowiła również odnieść się krótko do zarzutów na bycie tzw. "nepo baby". Przypomnijmy, że zwrot pochodzi od "nepotism baby" i oznacza osobę, której rodzice osiągnęli sukces w tej samej branży, co pomogło dziecku w karierze. A że Dakota Johnson jest córką Melanie Griffith i Dona Johnsona to nie brakuje komentarzy, że wykorzystała kontakty rodziców i ich sławę do budowania swojej pozycji w branży. W odpowiedzi na zarzut aktorka odniosła się do swojego występu w skeczu "Saturday Night Live", gdzie żartowała ze swojego uprzywilejowania.
Kiedy to się zaczęło, uznałam to za niesamowicie irytujące i nudne... Jeśli jesteś dziennikarzem, napisz o czymś innym. To po prostu słabe. Dlatego skorzystałam z okazji, by się z tego pośmiać" - powiedziała Dakota Johnson