Sąd: argumenty Trumpa bezpodstawne
Sąd Apelacyjny Drugiego Okręgu Stanów Zjednoczonych na Manhattanie jednomyślnie uznał, że argumenty Trumpa są bezzasadne i nie ma podstaw do uchylenia wyroku ze stycznia 2024 r. Polityk wskazywał w apelacji na rzekomy immunitet wynikający z pełnienia urzędu prezydenta.
„Odszkodowania, należnie przyznane przez ławę przysięgłych, były słuszne w świetle nadzwyczajnych i rażących faktów w tej sprawie” – orzekł trzyosobowy panel sędziowski.
Kolejna przegrana w sprawie Carroll
To nie pierwsza przegrana Donalda Trumpa w sporze z E. Jean Carroll. Już 13 czerwca 2024 r. ten sam sąd apelacyjny utrzymał w mocy wyrok z maja 2023 r., który zasądził pisarce 5 mln dolarów odszkodowania za podobne zniesławienie i napaść na tle seksualnym, choć bez stwierdzenia gwałtu.
Tło sprawy: oskarżenia sprzed lat
Carroll, obecnie 81-letnia była felietonistka magazynu „Elle”, twierdzi, że około 1996 r. Donald Trump zaatakował ją seksualnie w przymierzalni domu towarowego Bergdorf Goodman na Manhattanie. Po raz pierwszy publicznie opowiedziała o zdarzeniu w 2019 r.
Trump stanowczo zaprzeczył oskarżeniom. W rozmowie z dziennikarzem stwierdził, że Carroll „nie jest w jego typie” oraz że „zmyśliła całą historię, by promować swoją książkę Po co nam mężczyźni?”. W październiku 2022 r. powtórzył te zarzuty na platformie Truth Social, co skutkowało nałożeniem na niego kary w wysokości 5 mln dolarów.
Argument o immunitecie nie przekonał sądu
Kwota 83,3 mln dolarów przyznana w nowszym wyroku obejmuje 18,3 mln dolarów rekompensaty za straty moralne i wizerunkowe oraz 65 mln dolarów odszkodowania.
W apelacji Trump podnosił, że decyzja Sądu Najwyższego USA z lipca 2024 r., przyznająca byłym prezydentom szeroki immunitet karny za działania podjęte podczas sprawowania urzędu, powinna chronić go również w tej sprawie cywilnej. Argumentował, że jego wypowiedzi z 2019 r. były częścią działalności jako głowy państwa, a odebranie mu immunitetu „stanowiłoby niebezpieczny precedens i zagrożenie dla niezależności władzy wykonawczej”.
Trump twierdził także, że błędem sędziego Lewisa Kaplana, prowadzącego oba procesy, było usunięcie jego zeznania. Przekonywał, że wypowiadając się o Carroll, „chciał po prostu bronić siebie, swojej rodziny i, szczerze mówiąc, urzędu prezydenta”.
