Jak państwo chroni dzieci prezydenta? Generał Marian Janicki wyjaśnia
Kiedy obywatel staje się prezydentem, jego życie i życie jego rodziny zmieniają się na zawsze. Jednym z kluczowych aspektów tej zmiany jest zapewnienie im bezpieczeństwa. Jak podkreśla generał Marian Janicki, ochrona samego prezydenta jest bezdyskusyjna i dożywotnia.
– Bezpieczeństwo prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej reguluje ustawa o Służbie Ochrony Państwa (...), która mówi jasno, że prezydentowi przysługuje ochrona dożywotnia – wyjaśnia generał.
Sytuacja wygląda inaczej w przypadku najbliższej rodziny.
Ochrona rodziny prezydenta. Decyzja, nie automat
Ustawa nie nakłada automatycznego obowiązku ochrony małżonka i dzieci prezydenta. Kluczową rolę odgrywa tu Minister Spraw Wewnętrznych, który na podstawie analizy zagrożeń może wydać stosowne rozporządzenie. Generał Janicki nie ma jednak wątpliwości, jaka decyzja zapadnie.
– Jeśli chodzi o małżonkę i dzieci, ustawa nie precyzuje. Precyzuje to rozporządzenie Ministra Spraw Wewnętrznych, który ma takie uprawnienia, że może ze względu na dobro państwa przydzielić w każdym momencie każdej osobie ochronę. W tym przypadku nie wyobrażam sobie, żeby minister takiego rozporządzenia czy zarządzenia nie wydał – tłumaczy były szef BOR.
Na czym polega „dyskretna ochrona”?
Dzieci prezydenta nie muszą być otoczone kordonem umundurowanych funkcjonariuszy. Służby stawiają na dyskrecję, by zapewnić im możliwie normalne funkcjonowanie. Co to oznacza w praktyce?
– To jest samochód, który przewozi do szkoły. Ewentualnie, jeżeli mama będzie woziła do szkoły tę dziewczynkę, to na pewno będzie woziła swoim samochodem, który przydzieli SOP. Absolutnie nie wyobrażam sobie, żeby było to inaczej – mówi generał Janicki.
Dziecku i małżonce prezydenta przysługuje wówczas samochód służbowy wraz z kierowcą i oficerem ochrony osobistej przez 24 godziny na dobę.
Podobnie wygląda kwestia wyjazdów na wakacje, obozy czy kolonie. Dzieci nie są odizolowane od rówieśników.
– Wtedy jedzie z nimi oficer ochrony osobistej lub kilku oficerów, którzy absolutnie nie są na obozie czy na kolonii, tylko są w okolicach i pilnują bezpieczeństwa dzieci. Dyskretnie – dodaje generał.
Szkoła. Służby się dostosowują, nie wybierają
Rodzice mają pełną swobodę w wyborze szkoły dla swoich dzieci, czy to publicznej, czy prywatnej. Służba Ochrony Państwa nie ingeruje w te decyzje. Jej zadaniem jest dostosowanie środków bezpieczeństwa do wybranej placówki.
– Zadaniem Służby Ochrony Państwa jest to, aby dostosować i objąć ochroną dzieci, tak żeby były bezpieczne również w szkole i w drodze do szkoły – podkreśla generał.
Funkcjonariusze sprawdzają obiekt, nawiązują kontakt z lokalną policją i analizują potencjalne zagrożenia, ale nie prowadzą codziennych, drobiazgowych kontroli budynku szkolnego.
Prawo do odmowy
Co istotne, ochrona nie jest narzucana siłą. Dorosłe dziecko prezydenta ma prawo z niej zrezygnować. Wymaga to jednak formalnego oświadczenia.
– Ma takie prawo odmówić. Musi stosowny dokument sporządzić, że nie chce ochrony i nie będzie chroniony. Tak było w przypadku poprzednich prezydentów (...) i premiera Tuska, gdzie dzieci sobie nie życzyły, syn nie życzył sobie żadnej ochrony – wspomina generał Janicki.

Kogo obejmuje ochrona?
Pojęcie „najbliższej rodziny” jest w tym kontekście bardzo precyzyjne. Ochrona przysługuje wyłącznie partnerowi życiowemu i dzieciom. Rodzice czy dalsi krewni głowy państwa nie są nią objęci, chyba że przebywają z wizytą w chronionym obiekcie, jak Pałac Prezydencki.
– Mąż, żona i dzieci. Nie znam przypadku, żeby rodzice prezydenta byli chronieni – podsumowuje generał Marian Janicki.
Ochrona rodziny prezydenckiej to zatem system elastyczny, którego głównym celem jest zapewnienie bezpieczeństwa przy jednoczesnym zachowaniu pozorów normalności. Kluczem do sukcesu jest tu słowo „dyskrecja”.