Przeglądy techniczne w kryzysie
Tylko 2,14 proc. z ponad 22 mln pojazdów przebadanych w Polsce w 2024 roku nie przeszło przeglądu. Dla porównania – w Niemczech to aż 20 proc. Eksperci alarmują: system w obecnym kształcie nie spełnia swojej roli. Diagności nie mają warunków, by rzetelnie wykonywać swoje obowiązki. Obowiązująca od 2004 roku stawka 98 zł za badanie samochodu osobowego nie nadąża za inflacją i rosnącymi kosztami.
– W naszej ocenie podwyższenie opłaty do kwoty 200 zł + VAT będzie kwotą realną i wyważoną – mówi Jolanta Źródłowska, prezes Polskiej Izby Stacji Kontroli Pojazdów. Jej zdaniem taka stawka pozwoli odbudować straty branży z ostatnich dwóch dekad.
Reforma w drodze – ale nie od razu
Ministerstwo Infrastruktury przyznaje, że prace nad zmianami trwają. Reforma ma być kompleksowa i ujęta w ustawie, co oznacza pełną ścieżkę legislacyjną. Projekt został już zgłoszony do wykazu prac legislacyjnych Rady Ministrów. Jak informuje rzeczniczka resortu Anna Szumańska, celem reformy jest zwiększenie bezpieczeństwa na drogach i poprawa jakości badań.
Przewidziano m.in. obowiązek fotografowania pojazdów podczas badania oraz wprowadzenie kar dla spóźnialskich – dwukrotność opłaty, jeśli kierowca stawi się w SKP ponad 30 dni po terminie ważności badania.
Branża chce więcej niż tylko podwyżek
Diagności podkreślają, że same wyższe opłaty nie wystarczą. Domagają się także obowiązkowych szkoleń, wyposażenia SKP w nowoczesne urządzenia – np. liczniki cząstek stałych – oraz uszczelnienia systemu nadzoru.
Zdaniem PISKP, część zmian, jak obowiązek wykonywania zdjęć pojazdów, można wprowadzić szybciej – poprzez nowelizację rozporządzenia, bez potrzeby uchwalania ustawy.
Nowe przepisy po wyborach?
Reforma była już blisko w poprzedniej kadencji Sejmu, ale projekt ustawy utknął w Komisji Infrastruktury. Teraz, po wyborach prezydenckich, zniknął ostatni pretekst do dalszego opóźniania prac. Przedstawiciele SKP apelują o szybkie decyzje. Nowe stawki, obowiązki i sankcje dla kierowców mogą wejść w życie jeszcze w 2025 roku – ale najwcześniej za kilka miesięcy.
Oprac. Jakub Mazurkiewicz, źródło: motoryzacja.interia.pl