Zaatakował Tomasza K. siekierą, a potem podpalił. Brutalne zabójstwo w Radlinie

i

Autor: KMP Wodzisław Śląski Zaatakował Tomasza K. siekierą, a potem podpalił. Brutalne zabójstwo w Radlinie

Kryminalne

Zaatakował Tomasza K. siekierą, a potem podpalił. Brutalne zabójstwo w Radlinie

Trwa wyjaśnianie okoliczności zabójstwa, do jakiego doszło 20 lutego na terenie Radlina. Początkowo wydawało się, że ofiara - 47-letni mężczyzna, zginął w pożarze pustostanu. Jak wykazało potem śledztwo, prawda była zupełnie inna.

Nie żyje 47-latek. Zwłoki znalezione w zgliszczach pustostanu

we wtorek 20 lutego, około godz. 4:30 w pustostanie przy ul. Mariackiej w Radlinie doszło do pożaru. Wezwani na miejsce strażacy znaleźli zwłoki mężczyzny. Początkowo można było odnieść wrażenie, że jest to ofiara pożaru. Prawda jednak okazała się zupełnie inna. Miejsce zabezpieczono i od razu przystąpiono do czynności procesowych z udziałem biegłego z zakresu pożarnictwa. Wstępne ustalenia śledczych wykazały, że do śmierci mężczyzny doszło w wyniku "działania przestępczego". 

Jak przekazała nam rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gliwicach. Joanna Smorczewska, między sprawcą zabójstwa, a ofiarą dzień wcześniej doszło do awantury. 

19 lutego Wojciech S. uderzył Tomasza K. siekierą w rękę. Sprawa została zgłoszona. Mężczyzna został opatrzony i poszedł spać. W nocy Wojciech S. znów wszczął awanturę. Mieszkające tam dwie kobiety udały się na policję i powiadomiły o zdarzeniu. Po przyjeździe na miejsce służb budynek stał w ogniu - mówi rzeczniczka prokuratury. 

Jak mówi rzeczniczka, Wojciech S. pozbawił Tomasza K. życia zadając kilka ciosów siekierą a następnie oblewając łatwopalną substancją i podpalając. Ogień szybko się rozprzestrzenił na całe pomieszczenie. Po ugaszeniu pożaru znaleziono częściowo spalone zwłoki Tomasza K. 

W tej sprawie zatrzymano pięć osób. To mężczyźni w wieku od 30 do 66 lat. Czwórka mężczyzn po wytrzeźwieniu została przesłuchana i wypuszczona na wolność. Na dłużej zatrzymano 50-latka, który usłyszał od Prokuratury Okręgowej w Gliwicach trzy zarzuty: zabójstwa, kierowania gróźb karalnych oraz sprowadzenia zdarzenia powszechnie niebezpiecznego, czyli wzniecenia pożaru. Grozi mu za to co najmniej dziesięć lat więzienia, a nawet dożywocie.