Dyrektor szkoły w Radzionkowie żąda wyjaśnień od mamy uczennicy za kontakt z mediami

i

Autor: Pixabay/zdj. ilustracyjne

Radzionków: dyrektorka wzywa rodzica na dywanik, bo rozmawiał z mediami. "Jestem przerażona"

Wracamy do tematu niepełnosprawnej Magdaleny Kłosek ze szkoły w Radzionkowie, której nagle zmieniono sposób nauczania. Na początku lutego informowaliśmy, jako pierwsi, o tej sprawie. Teraz dyrektor placówki żąda wyjaśnień od mamy uczennicy, która postanowiła poinformować o wszystkim media.

Magda boi się ludzi. Zmiana sposobu nauczania źle na nią wpływa

Na wstępie przypomnijmy: w ubiegłym miesiącu informowaliśmy o sprawie Magdaleny Kłosek, uczennicy szkoły przysposabiającej do pracy w Zespole Szkół Specjalnych w Radzionkowie. Jest niepełnosprawna, ma liczne fobie i nie chce się kontaktować z nauczycielami poprzez popularną aplikację Teams.

Mimo to dyrektorka zaczęła naciskać na to, aby kontakt z 22-latką był bardziej bezpośredni, dlatego w tym roku szkolnym zmieniono wcześniej ustaloną formę nauczania, która odpowiadała zarówno jej, jak i nauczycielom. I to dwukrotnie mimo próśb i błagań, aby tego nie robić, ponieważ Magda ze względu na silne fobie i lęki nie jest w stanie uczyć się w taki sposób. Tego samego zdania zresztą są też nauczycielki, które ją uczą. 

Pisma w tej sprawie mama Magdy - pani Joanna - wysyłała w różne miejsca - m.in. do Rzecznika Praw Dziecka, Kuratorium Oświaty (w czasie dwóch kontroli nie doszukano się żadnych nieprawidłowości) czy starostwa powiatowego w Tarnowskich Górach (kontrola organu prowadzącego ZSS również niczego nie wykazała). W końcu postanowiła skontaktować się z mediami, aby nagłośnić ten problem. 

Mama Magdy została wezwana na dywanik. "Nie zamierzam się tłumaczyć"

"W związku z artykułem, jaki pojawił się na łamach Radio Eska na Śląsku, proszę Panią o stawienie się w moim gabinecie za wcześniejszym umówieniem, celem wyjaśnienia Pani zachowania wobec mojej osoby, jak i względem kierowanej przeze mnie szkoły" - napisała Izabela Mnich, dyrektor placówki, do mamy Magdy. 

- Pani dyrektor nie ustępuje. Dostałam właśnie ze szkoły pismo, w którym czytam, że mam składać wyjaśnienia dotyczące tego, że postanowiłam o sprawie poinformować media [sprawą zajęła się także "Gazeta Wyborcza" - przyp. red.]. Jestem tym zszokowana i przerażona

- mówi nam Joanna Kłosek. 

- Nie zamierzam się tłumaczyć - ponadto mój stan zdrowia się pogorszył. Nie mogę w nocy spać, boli mnie serce przez to wszystko. A takie spotkanie mogłoby się dla mnie źle skończyć. Fatalnie to odbiło się także na mojej córce. Ja po prostu nie chcę umierać przez panią dyrektor i osierocić dwójki dorosłych, niepełnosprawnych dzieci - dodaje. 

O komentarz poprosiliśmy więc dyrektor Mnich. Do czasu publikacji artykułu nie otrzymaliśmy jednak odpowiedzi na zadane przez nas pytania.

Wychowawczyni Magdy: "Pani dyrektor manipuluje ludźmi"

Po publikacji artykułu na naszych łamach do gabinetu pani dyrektor wezwana została Jolanta Górnicka-Kowal, wychowawczyni Magdy, która poinformowała nas o całej sprawie. 

- Usłyszałam tylko, że naruszyłam m.in. jej dobre imię, imię szkoły czy godność nauczyciela placówki oraz to, że wypowiedziałam się do tekstu bez jej wiedzy i pozwolenia. Potem pani dyrektor powiedziała, że mam do tego wszystkiego się ustosunkować. Ja odpowiedziałam, że nie zrobię tego bez obecności mojego przedstawiciela związkowego, ponieważ ona manipuluje faktami - tłumaczy pani Jolanta. Dodaje także, że usłyszała z ust pani dyrektor stwierdzenia, które "wykorzystuje się do postępowania dyscyplinarnego".

- Czy ono zostanie wszczęte? Teraz tego nie wiem. Dowiem się dopiero o nim, kiedy zostanę na takie postępowanie wezwana - uzupełnia nauczycielka.

Z tego powodu atmosfera w placówce szkolnej w Radzionkowie jest bardzo napięta. - Osoby w szkole, które są bardziej związane z panią dyrektor, mówią, że my - nauczyciele, którzy uczą Magdę, wykorzystujemy jej mamę do osiągania własnych celów. Nie wiem, niestety, o jakie cele chodzi... Nam chodzi tylko o to, żeby wycofać błędną decyzję pani dyrektor o sposobie nauczania Magdy - podkreśla wychowawczyni Magdy. 

- Pani dyrektor chce, żeby nauczyciele poczuli się współodpowiedzialni za jej decyzje, teraz odpowiedzialność spadła na innych nauczycieli. Manipuluje ludźmi. Osoby, które jej nie bronią, są - według niej - przeciwko szkole. Tak to w tej chwili wygląda - dodaje. 

Czy sprawa będzie miała finał w sądzie?

Z powodu napiętej sytuacji i narastającego spory między mamą Magdy a dyrektorką szkoły, sprawa może mieć swój finał sądzie. Jak poinformowała nas wychowawczyni 22-latki, zgłosiła się kancelaria, która chce pomóc. - Adwokat prowadził - pro publico bono - w przeszłości sprawę jednego z radnych z Tarnowskich Gór. I właśnie do niego się zgłosił w temacie Magdy, aby dowiedzieć się więcej. Adwokat z kancelarii zadeklarował gotowość, aby podjąć się tej sprawy i wziąć w obronę mamę Magdy, gdyż mamy tu do czynienia z nękaniem przez panią dyrektor - informuje Jolanta Górnicka-Kowal. 

Walka o zmianę formy zajęć trwa. Pismo wysłane zostało nawet do RPO

Pani Joanna wciąż walczy o zmianę formy zajęć dla swojej córki. Cały czas bezskutecznie.  

- Niestety, pani dyrektor upiera się przy swoim. Dostałam tylko odpowiedź, że ona miała prawo to zmienić. Cały czas jestem więc zastraszana, gdyż spływają do mnie kolejne pisma. Boję się tego... 

- mówi nam Joanna Kłosek.

Wysłała także odwołanie do Kuratorium Oświaty, które wciąż nie odpowiedziało. - Ostatnio skontaktowałam się też z pełnomocnikiem Rzecznika Praw Obywatelskich. Podobno mają się tą sprawą zająć. Ale może to potrwać nawet i dwa miesiące - dodaje pani Joanna dla której RPO jest tak naprawdę ostatnią deską ratunku.

Mojej córce zostały niecałe cztery miesiące szkoły. Dlaczego ona nie może tego skończyć bez problemów i uzyskać świadectwa? To jest chore - podsumowuje.