Problem bezpłodności dotyka coraz więcej osób. Gdyby nie in vitro, nigdy w życiu nie mogłabym być mamą

i

Autor: Szymon Bijak Joanna i Paweł wraz ze swoim synem Frankiem

Problem niepłodności dotyka coraz więcej osób. "Gdyby nie in vitro, nigdy w życiu nie mogłabym być mamą"

W Polsce - na chwilę obecną - nie ma leczenia in vitro na Narodowy Fundusz Zdrowia. Są samorządy, które wspierają pary starające się o dziecko tą metodą, ale... to wciąż kropla w morzu potrzeb. Dlatego też w całym kraju zbierane są podpisy pod projektem ustawy "Tak dla in vitro" - również w Katowicach.

Ustawa "Tak dla in vitro". Zbierane są podpisy

O temacie in vitro należy dyskutować i to jak najgłośniej, gdyż dotyczy coraz większej liczby osób w Polsce.  

Dlatego też 19 stycznia rodzice - wraz ze specjalistami z Kliniki Leczenia Niepłodności Gyncentrum w Katowicach - nakłaniali do złożenia podpisu pod projektem ustawy "Tak dla in vitro" (można to zrobić do końca stycznia). Wszystko po to, aby zwrócić uwagę na skalę problemu w naszym kraju. Problemu, który z roku na rok, rośnie. 

- Szacuje się, że już co piąta para w Polsce boryka się z problemem niepłodności. Przyczyn może być wiele. Mogą one leżeć zarówno po stronie kobiety, jak i mężczyzny, dlatego ważna jest prawidłowa diagnoza i zastosowanie odpowiedniej metody leczenia - podkreśla dr n med. Anna Bednarska-Czerwińska, specjalista leczenia niepłodności w Gyncentrum.

"Niestety, są ludzie, którzy nie rozumieją, czym tak naprawdę jest in vitro"

Joanna i Paweł to para z Krakowa. Od kilku miesięcy są szczęśliwymi rodzicami Franka. Właśnie, dzięki metodzie in vitro. 

- Nasza historia była dosyć zawiła, ponieważ w momencie, kiedy trafiliśmy pod skrzydła Gyncentrum, mieliśmy za sobą już ponad trzyletnie starania i dwie nieudane procedury in vitro w innych klinikach leczenia niepłodności. Wykonaliśmy szereg badań - zarówno immunologicznych, jak i genetycznych

- opowiada pani Joanna Kudyba, która cierpi na bezpłodność. 

Na szczęście, w końcu się udało. - Przeszłam szereg badań, więc byłam dla lekarzy łatwiejszym "kąskiem". Mądry specjalista wiedział, co z tym zrobić i mógł z tych wyników badań wyciągnąć własne wnioski, dlaczego pewne procedury, w naszym przypadku, się nie udały i co było tego powodem - dodaje pani Joanna. 

Droga nie była usłana różami, ale uśmiech małego Franka z pewnością wynagrodził rodzicom te kilkuletnie starania. 

- Można powiedzieć, że jest to cud. Niestety, są ludzie, którzy nie rozumieją, czym tak naprawdę jest in vitro. Myślą, że to dziecko powstaje w laboratorium - a to nie jest prawda - podkreśla pan Paweł Bruzda. 

Problem bezpłodności dotyka coraz więcej osób

i

Autor: Szymon Bijak Mały Franek, który nie urodziłby się, gdyby nie in vitro

"Staraliśmy się trzy lata o dziecko"

Wiktoria Skowrońska jest mamą dziewięciomiesięcznego Teodora. Działa bardzo aktywnie w mediach społecznościowych. Na Instagramie można ją znaleźć jako @invi_matka. Na swoim profilu edukuje i wspiera pary, które są w trakcie procedury in vitro.

- Staraliśmy się trzy lata o dziecko, z czego rok czasu - naturalnie. Z wyników badań nasienia męża, które dostaliśmy, okazało się, że mniej niż 1 procent plemników nadaje się do użytku. Dlatego też zostaliśmy zakwalifikowani do kliniki leczenia niepłodności. Tam korzystaliśmy z dawcy nasienia. Mieliśmy dwa transfery. Pierwszy się przyjął, ale poroniłam, a drugi się nie przyjął w ogóle. Wówczas nie dysponowaliśmy już odpowiednimi finansami. Znaleźliśmy się w kropce - wspomina pani Wiktoria. 

Później nasza rozmówczyni zmagała się z torbielą, która rosła w jajniku. Udało się ją jednak usunąć. Wówczas przyszła pora na procedurę na długim protokole. Co to oznacza? - Miałam sztuczną menopauzę w wieku 24 lat. Poczułam, jak to będzie za lat pięćdziesiąt. Później nastąpił trzeci transfer. I się udało - wyjaśnia. 

Problem bezpłodności dotyka coraz więcej osób

i

Autor: Szymon Bijak Wiktoria Skowrońska, czyli @invi_matka

Problem bezpłodności narasta. "Gdyby nie in vitro, nigdy w życiu nie mogłabym być mamą"

Tak jak zostało już wspomniane: problem bezpłodności dotyka coraz więcej osób. - Kliniki leczenia pojawiają się, jak grzyby po deszczu. Mamy różne strony internetowe, ponieważ rzesza mam, walcząca z niepłodnością, jest coraz szersza. Często można tam podzielić się jakimiś radami czy polecić lekarza. Trafić jednak na odpowiedniego specjalistę, który nie będzie aplikował każdej pacjentce tych samych leków i nie będzie prowadził taką samą drogą, nie jest łatwe - dodaje pani Joanna. 

Pomimo tego, że nie brakuje osób, które chcą przekazywać wiedzę o in vitro, wciąż krążą krzywdzące stereotypy w tej materii. 

- Oczywiście, ja nie będę na siłę przekonywała tych, którzy uważają, że in vitro to zło. In vitro to jest możliwość i szansa. Niepłodność nie jest wymysłem, tylko chorobą, którą leczy się na różne sposoby. Jednym z nich jest właśnie in vitro - to jest taka ostateczność. Gdyby nie in vitro, nigdy w życiu nie mogłabym być mamą. Ktoś w tym momencie może powiedzieć, że jest jeszcze adopcja dziecka. Oczywiście, że tak. W naszym kraju, żeby adoptować dziecko, trzeba być małżeństwem. Po drugie: nam powiedziano, że będziemy czekać koło 5-6 lat, bez pewności, że w ogóle zostaniemy rodzicami. My chcieliśmy więc działać - przyznaje @invi_matka. 

Czy projekt ustawy trafi do Sejmu? Konieczne jest 100 tys. podpisów

Zgodnie ze wspomnianym projektem ustawy minister zdrowia miałby mieć rocznie do dyspozycji 500 mln zł na realizację programu zdrowotnego. Osoby, które wnioskowałyby o refundację in vitro, musiałaby jednak wykazać bezskuteczny okres leczenia niepłodności trwający dwanaście miesięcy. 

Aby projekt mógł trafić ostatecznie do Sejmu, w ramach inicjatywy obywatelskiej, konieczne jest zebranie 100 tys. podpisów.

- Dofinansowanie metody in vitro powinno zostać wprowadzone, bo nie mamy do czynienia z małymi kwotami - podsumowuje pan Paweł.

Nie brakuje bowiem par, które muszą wziąć kredyty czy zapożyczać się u najbliższych, żeby podjąć próbę in vitro. Czy to się w niedalekiej przyszłości zmieni, dzięki wsparciu państwa? Czas pokaże...

Ustawa Tak dla in vitro. Zbierane są podpisy

i

Autor: Szymon Bijak Ustawa "Tak dla in vitro". Zbierane są podpisy

- Liczę na to, że in vitro nie będzie już tematem tabu, a przy okazji będzie finansowane przez państwo. W naszym kraju przecież - teoretycznie - walczymy o każde dziecko. Nawet o to, które ma przeżyć na tym świecie tylko minutę. Totalnie więc nie rozumiem, dlaczego nie walczymy razem z parami, które chcą, żeby te dzieciaki się rodziły - dodaje pani Wiktoria. - Mam głęboką nadzieję, że ta ustawa przejdzie i refundacja in vitro powróci w naszym kraju.