Jeszcze niedawno dzieci wymieniały się naklejkami czy gadżetami z popularnych bajek. Dziś coraz częściej chwalą się kosmetycznymi zakupami z luksusowych perfumerii. "Dzieci Sephory" to dziewczynki z pokolenia alfa, urodzone po 2010 roku, które z zapartym tchem śledzą konta znanych influencerek i próbują powtarzać ich wieloetapowe rytuały pielęgnacyjne.
Wbrew pozorom, problem wcale nie jest błahy. Coraz młodsze dzieci sięgają po kremy stworzone dla dorosłych, często zawierające silne substancje przeciwzmarszczkowe. Skóra dzieci nie jest gotowa na taki ciężar. Może to skończyć się podrażnieniami, alergiami, a nawet poparzeniami. Długofalowe skutki tej mody są trudne do przewidzenia.
Zakazane składniki dla młodej skóry
W Szwecji wprowadzono zakaz sprzedaży wybranych kosmetyków osobom poniżej 15. roku życia, ponieważ niektóre substancje, popularne w sieci, w dziecięcej pielęgnacji po prostu nie mają racji bytu. Na liście znajdują się między innymi:
- retinol,
- kwasy AHA i BHA,
- pochodne witaminy A,
- witamina C w wysokich stężeniach.
Takie składniki, choć zbawienne dla skóry dojrzałej, mogą wyrządzić krzywdę dziecięcej skórze.
Mgiełki na każdej przerwie
Coraz większym problemem w szkołach stają się tzw. body misty. Dzieci używają ich jak dezodorantu – na każdej przerwie, po kilka psiknięć pod rząd. Efekt to klasy pełne duszących zapachów, a u części uczniów bóle głowy, podrażnienia i rozdrażnienie. Wystarczy niewielka ilość sprayu, żeby uniknąć nieprzyjemnych skutków.
Co mogą zrobić rodzice?
Ważne są rozmowy z dziećmi o pielęgnacji i wprowadzanie ich w świat kosmetyków krok po kroku. Na początek wystarczy łagodny żel do mycia twarzy, lekki krem nawilżający i krem z filtrem SPF. Później, w razie potrzeby, można stosować preparaty na trądzik – najlepiej po konsultacji z kosmetologiem lub farmaceutą.
Warto też pokazywać, jak kupować kosmetyki świadomie: że istnieje różnica między makijażem dziennym a wieczorowym, że mgiełkę stosuje się z umiarem, a produkty muszą być dostosowane do wieku. Trzeba też przypominać dzieciom, że wygląd nie definiuje wartości człowieka.
Dzieci i kosmetyki. Moda czy zagrożenie?
Zjawisko "dzieci Sephory" pokazuje, jak silny wpływ mają media społecznościowe na najmłodszych. Granica między zabawą a poważnym ryzykiem zdrowotnym jest tu wyjątkowo cienka. Jak tego uniknąć? Rozmawiajmy z dziećmi i wprowadzajmy je krok po kroku w świat pielęgnacji, ucząc je rozsądku i świadomości, że czasem mniej naprawdę znaczy więcej.
Źródło: Radio Zet
To też może cię zainteresować: Kryzys czy lenistwo? Pokolenie NEET to problem naszych czasów