O rosnących cenach mieszkań i domów w miastach słyszymy niemal codziennie. Nikogo już nie dziwi, że kawalerka w Warszawie potrafi kosztować tyle, co porządny dom na prowincji. Ale tym razem boom dotyczy czegoś zupełnie innego. Coraz większe zainteresowanie budzą siedliska – dawne gospodarstwa z domem i zabudowaniami.
Jeszcze kilka lat temu nikt się nimi nie przejmował. Stare, często zrujnowane chaty, odległe od sklepów i asfaltowej drogi, wydawały się problemem większym niż szansą. A jednak sytuacja zmieniła się o 180 stopni. Jak mówią pośrednicy nieruchomości – dobre siedlisko potrafi "zniknąć" w pięć minut od wystawienia oferty.
Czym właściwie jest siedlisko?
W polskim prawie próżno szukać jednoznacznej definicji, ale w praktyce chodzi o działkę rolną z zabudową mieszkalną i gospodarczą. Najczęściej spotkamy je na Warmii, Mazurach czy Podlasiu. To właśnie tam można jeszcze znaleźć domy z duszą – takie z drewnianą podłogą, kaflowym piecem i stodołą, która pamięta czasy pradziadków.
Dla jednych brzmi to jak marzenie, dla innych jak horror. Bo choć cena często wydaje się atrakcyjna – średnio 200–300 tysięcy złotych – to niemal zawsze mówimy o nieruchomościach wymagających solidnego remontu. Brak kanalizacji, stare okna, przeciekający dach? To codzienność w przypadku siedlisk.
Cena kusi, ale...
Zachwyceni malowniczą scenerią siedlisk, często zapominamy o finansowych haczykach, jakie wiążą się z zakupem tekiego domu. Remont potrafi kosztować więcej niż sam zakup. Potwierdzają to osoby, które już zdecydowały się na taki krok. – Na zdjęciach wyglądało jak domek z bajki, w praktyce trzeba było wymienić połowę stropów i wszystkie instalacje – opowiada jedna z nowych mieszkanek Mazur. I dodaje, że choć wydała krocie, dziś nie zamieniłaby swojego siedliska na żadne mieszkanie w mieście.
Dlaczego siedliska tak nas przyciągają?
Powody są różne. Dla jednych to chęć ucieczki od miejskiego zgiełku, dla innych – potrzeba posiadania kawałka ziemi i miejsca, gdzie można złapać oddech. W tle jest też zmęczenie miejską gonitwą i rosnące koszty życia w metropoliach.
Nie bez znaczenia jest też moda na styl "slow life". Siedlisko daje namiastkę życia sprzed lat – z ogrodem, stodołą i bliskością natury. W czasach, gdy działki w miastach kosztują fortunę, takie gospodarstwo jawi się jak spełnienie marzeń o wolności.
Siedliska – marzenie czy pułapka?
Trzeba jednak powiedzieć jasno: to rozwiązanie nie dla wszystkich. Ktoś, kto liczy na szybkie wprowadzenie się do świeżo wyremontowanego domu, może się gorzko rozczarować. Siedlisko wymaga pracy, cierpliwości i pieniędzy. Ale ci, którzy podejmą wyzwanie, zyskują coś bezcennego – kawałek autentycznej wsi, której nie da się skopiować w żadnym deweloperskim projekcie.
Źródło: Interia