Beyoncé powróciła do Stanów Zjednoczonych z trasą koncertową Cowboy Carter Tour. Po udanych występach w Londynie i Paryżu gwiazda wróciła do swojego kraju. Pierwszym przystankiem po powrocie było Houston, czyli jej rodzinne miasto. Dla Beyoncé występy w Houston zawsze są ważne i wyjątkowe, ale tym razem nie było kolorowo. Wręcz przeciwnie: mogło skończyć się naprawdę tragicznie! Na każdym koncercie w ramach Cowboy Carter Tour jednym z najbardziej wyczekiwanych momentów jest występ do utworu "16 Carriages". Beyoncé wsiada wtedy w czerwony samochód i lata nim nad publicznością, pozdrawiając osoby na wysokich trybunach. Podczas pierwszego koncertu w Houston doszło do niebezpiecznej awarii, przez którą Beyoncé prawie spadła na tłum fanów.
ZOBACZ TAKŻE: Byłem na koncercie Beyoncé w Londynie. Czy ta trasa koncertowa to porażka? Mam jasny wniosek
Niebezpieczna awaria na koncercie Beyoncé
Gdy Beyoncé leciała samochodem podczas wykonywania piosenki "16 Carriages", obiekt niespodziewanie mocno przychylił się na jedną stronę. Dodatkowo zatrzymał się w miejscu. Początkowo Beyoncé kontynuowała śpiewanie, ale w pewnym momencie zaczęła mówić "stop, stop, stop!". Muzyka została zatrzymana, a na stadionie dało się usłyszeć krzyk. Fani byli przerażeni, myśląc, że piosenkarka może spaść z dużej wysokości. Ekipa techniczna powoli zaczęła ściągać samochód z wysokości, a Beyoncé bezpiecznie wróciła na ziemię. Nie ma jednak wątpliwości, że był to najbardziej niebezpieczny moment na całej trasie koncertowej. Fani już teraz zastanawiają się, czy gwiazda usunie ten segment z kolejnych koncertów. Przed Beyoncé jeszcze dwa koncerty w Houston, a później odwiedzi jeszcze Waszyngton, Atlantę i Las Vegas.